Kolejny wstrząs na rynku kryptowalut. "99 proc. tokenów zbankrutuje"

Kilkadziesiąt altcoinów, czyli kryptowalut innych niż bitcoin, zaczęto w USA uznawać za papiery wartościowe. Zaszkodziło to ich notowaniom, a znany inwestor Mark Cuban nie wyklucza, że około 90 proc. firm blockchain i 99 proc. tokenów zbankrutuje, gdyż nie sprostają nowym wymogom.

  • Mark Cuban zarzuca amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), że nie dba o inwestorów, a jedynie chce pozbyć się niewygodnego rynku
  • Michael Saylor, założyciel i prezes MicroStrategy, prognozuje że cena bitcoina w dalekiej perspektywie może wzrosnąć o około 900 proc. Taka miałaby być konsekwencja kryzysu altcoinów
  • Z analizy technicznej wynika, że bitcoin powróci do wyraźnego trendu wzrostowego jeśli cena przekroczy poziom 29 tysięcy dolarów. Potem mogłoby dojść do testu 31,5 tysiąca dolarów, a później do ruchu nawet w kierunku 38-41 tysięcy

Reklama

Na rynku kryptowalut w ostatnich dniach otworzyły się cenowe nożyce między głównymi kryptowalutami, takimi jak jak bitcoin czy ethereum, a altcoinami. Te dwie pierwsze waluty cyfrowe na początku czerwca lekko potaniały, a potem zaczęły wracać na wyższe poziomy. Natomiast w tym czasie runęły notowania altcoinów, czyli - z definicji - wszystkich kryptowalut, które są alternatywą dla pierwotnego bitcoina.

Ofensywa SEC

Głównym sprawcą tego zamieszania był SEC, czyli amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, która uznała około 60 altcoinów za papiery wartościowe, a to wystraszyło inwestorów. Jeśli pominąć bitcoina i ethereum, to w ciągu dwóch ostatnich miesięcy kapitalizacja całej reszty rynku kryptowalut spadła z ponad 400 miliardów dolarów do 306 miliardów. Ewentualne zarzuty o przeprowadzenie emisji niezarejestrowanych papierów wartościowych bardzo zaszkodziły notowaniom między innymi takich altcoinów jak: BNB, BUSD, SOL, ADA, MATIC, ATOM, SAND, MANA, AXS, czy COTI.

Na początku czerwca jeszcze jednym problemem rynku kryptowalut stało się pozwanie przez SEC giełdy Binance oraz jej założyciela Changpenga Zhao, kandyjsko-chińskiego potentata uznawanego za najbogatszą i najbardziej wpływową osobę w branży. W sumie SEC skierowała 13 zarzutów przeciwko największej giełdzie kryptowalut na świecie oraz jej szefowi. Na ich liście są: sprzedaż niezarejestrowanych produktów, prowadzenie nieregulowanych krajowych giełd papierów wartościowych, brokerów-dealerów i spółek rozliczeniowych oraz mieszanie aktywów klientów wartych miliardy dolarów ze środkami własnymi i potajemne ich przenoszenie.

- W trzynastu zarzutach stwierdzamy, że podmioty Zhao i Binance zaangażowały się w rozległą sieć oszustw, konfliktów interesów, braku ujawnienia informacji i wyrachowanego uchylania się od prawa - oświadczył przewodniczący SEC Gary Gensler.

SEC poszła za ciosem i 6 czerwca złożyła pozew także przeciwko nowojorskiej giełdzie kryptowalut Coinbase za oferowanie niezarejestrowanych papierów wartościowych. Kilka dni później bitcoinowi, choć nie altcoinom, trochę pomogła informacja, że amerykański oddział giełdy Binance doszedł do porozumienia z SEC, co pozwoliło uniknąć zamrożenia środków należących do platformy.

W przededniu katastrofy

Wielu ekspertów krytycznie ocenia najnowsze posunięcia SEC. Mark Cuban, potentat finansowy, a do niedawna także znany sceptyk kryptowalutowy, nazywa działania amerykańskich urzędników nieetycznymi. Mark Cuban to gwiazda programu Shark Tank i właściciel drużyny NBA Dallas Mavericks. Podkreśla, że większość projektów na rynku kryptowalut zakładana jest przez kilkuosobowe zespoły, które nie są w stanie prowadzić kosztownych sporów sądowych z amerykańskim regulatorem. Podejrzewa, że w tej sytuacji około 90 proc. firm blockchain może zostać skazanych na zagładę, lub wycofa się z USA, a 99 proc. tokenów zbankrutuje.

Cuban dodaje, że od tej pory małe kryptowalutowe startupy będą obawiać się wejścia na rynek, ponieważ żadnego inwestora nie będzie stać na płacenie prawnikowi zajmującemu się papierami wartościowymi, bez jakiejkolwiek gwarancji powodzenia emisji. Apeluje, by SEC poszukała sposobu na umożliwienie startupom znalezienia wsparcia i finansowania, przy jednoczesnej ochronie inwestorów.

Z drugiej strony, Mark Cuban widzi podobieństwa między początkami internetu, a dzisiejszym stanem branży walut cyfrowych. Jak twierdzi, te projekty kryptowalutowe, które przetrwają najnowszy kryzys, odniosą sukces na miarę spółek technologicznych takich jak Apple czy Alphabet (Google).

Bitcoin przed szansą

Niezwykle optymistyczną, a wręcz wybuchową, prognozę dla bitcoina przedstawia Michael Saylor, założyciel i prezes MicroStrategy. W wywiadzie udzielonym Bloombergowi wyraził przekonanie, że cena najstarszej kryptowaluty świata w dalekiej perspektywie może wzrosnąć o około 900 proc. Taka miałaby być konsekwencja zakwalifikowania przez SEC niektórych znanych "coinów" jako papierów wartościowych.

Michael Saylor uważa, że najnowsze zamieszanie związane z altcoinami sprawia, że coraz więcej osób zacznie uznawać bitcoina za zjawisko jedyne w swoim rodzaju. Prezes MicroStrategy przewiduje, że bitcoin bezdyskusyjne stanie się głównym aktywem kryptograficznym dla inwestorów detalicznych. Prognozuje, że jego siła bardzo wzrośnie - do nawet 80 proc. całkowitej kapitalizacji rynkowej, podczas gdy w tej chwili jest to 49 proc.

Pod koniec maja za jednego bitcoina płacono prawie 28 tysięcy dolarów. Po wstrząsach zafundowanych rynkowi przez SEC, 15 czerwca cena spadła do niespełna 25 tysięcy, co analitycy techniczni uznali za lokalne dno. Od tego czasu kurs wzrósł do 26,5 tysiąca dolarów.

Z analizy technicznej wynika, że bitcoin powróci do wyraźnego trendu wzrostowego jeśli cena przekroczy poziom 29 tysięcy dolarów. Potem mogłoby dojść do testu 31,5 tysiąca dolarów, a później do ruchu nawet w kierunku 38-41 tysięcy.

Natomiast wsparciem pozostają wierzchołki z lutego 2023 roku w rejonie 25 tysięcy oraz 23 900 dolarów. Jeśli bitcoin znajdzie się poniżej tego poziomu, to prawdopodobna stanie się poważna korekta i spadek ceny w okolice 21 300 dolarów.

Osobne zjawisko na rynku kryptowalut to ethereum, które z powodów czysto definicyjnych jest altcoinem (bo jest alternatywą dla bitcoina), ale które ma zbyt dużą siłę rynkową, by podlegać gwałtownym ruchom cenowym.

Ethereum pod koniec maja kosztowało 1900 dolarów. W połowie czerwca kurs spadł poniżej 1 650 dolarów, po czym ruszył w górę i wyraźnie przekroczył pułap 1 700 dolarów. Analitycy techniczni wsparcie wyznaczają na poziomie 1 715 dolarów. Ich zdaniem, dopóki "ether" porusza się w granicach 1 715-1 775 dolarów, nie dojdzie do żadnych poważnych zmian.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryptowaluta | rynek kryptowalut | bitcoin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »