Komunikat Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD) w związku z planami usunięcia z rynku monet o najmniejszych nominałach

Narodowy Bank Polski przedstawił 15 stycznia br. projekt ustawy dotyczący obniżenia popytu na monety 1- i 2-groszowe, zawierający zapis o zaokrąglaniu należności uiszczanej przez klienta przy kasie do 5 groszy.

POHiD rozumie troskę NBP o koszty emisji pieniądza w Polsce i uproszczenie systemu płatności gotówką, skutkującą projektem wycofania z obiegu najmniejszych nominałów. Pragniemy jednak poinformować, że z punktu widzenia handlu projekt NBP budzi szereg wątpliwości, czemu dawaliśmy wyraz w wystąpieniach publicznych, oficjalnych opiniach oraz podczas spotkań w NBP.

Sprawdź bieżące notowania walut na stronach Biznes INTERIA.PL

Operacja ta odciąży budżet NBP, równocześnie przenosząc koszty na rynek, czyli na konsumenta i firmy handlowe. Chodzi tutaj o koszty związane z uśrednianiem cen "w górę" lub "w dół" wedle dowolnego algorytmu. Uśrednianie takie zawsze powoduje czyjąś stratę: handlu przy zaokrąglaniu "w dół", konsumenta przy zaokrąglaniu "w górę" (nie ratuje sytuacji, choć zmniejsza poziom straty, zaokrąglanie ostatecznej sumy do zapłacenia za kilka produktów). Dodatkowo dochodzą koszty techniczne, związane z przebudową lub przestrojeniem maszyn zliczających monety, dostosowaniem kas fiskalnych i systemów informatycznych. Nasuwa się pytanie: czy liczący kilkadziesiąt milionów koszt emisji bilonu, przerzucony z budżetu na rynek, nie jest przejawem krypto-fiskalizmu?

Reklama

Poza tym, proponowane zmiany mogą utrudnić promocje sprzedaży, poprzez rezygnację z niektórych narzędzi komunikacji marketingowej z konsumentem (np. technika określania ceny poprzez końcówkę "99 groszy").

Rozwiązania proponowane w projekcie NBP mogą naruszać ustawę o cenach i wymogi podatkowe. Ten sam towar kupiony w "koszyku" z innymi towarami i zapłacony sumarycznie, z zaokrągleniem dopiero finalnej łącznej ceny, może mieć inną cenę niż w sytuacji, gdy kupiony jest pojedynczo, jako jedyny zakup. Podobnie może zdarzyć się, gdy za ten sam towar zapłacimy gotówką cenę zaokrągloną, a płacąc kartą nie, gdyż płatność taka zaokrąglenia nie wymaga. Zjawisko opisane może wywołać minimalny impuls inflacyjny, gdyż - chcąc uniknąć tych zagrożeń - handel będzie zaokrąglał ceny do końcówki "5" lub "0" groszy.

Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji

- - - - - -

Czesi wycofali drobne monety w 2003 roku. Słowacy w roku 2004, a Węgrzy w 1991 r. Oficjalnym powodem była nieopłacalność ich produkcji. Nieoficjalnym: rosnąca inflacja. Kilka lat później operację wycofania kolejnych monet powtórzono w Czechach i na Węgrzech.

10- i 20-halerzówki wycofali Czesi w październiku 2003 roku. Narodowy Bank Czeski powołał się na wysokie koszty związane z utrzymaniem ich w obiegu. Twierdzono, że sklepy odmawiały przyjmowania wspomnianych monet, które przestały spełniać rolę środka płatniczego.

Wyjaśnienie było jednak bardziej skomplikowane. Większość Czechów "magazynowała" bowiem w domach monety o najniższym nominale, ponieważ obciążały ich portfele. Monety nie wracały zatem do obiegu, ale duże sieci handlowe musiały je wydawać klientom i zgłaszały bez przerwy zamówienia na nowe emisje do Banku Centralnego. Koszt produkcji monet był dwukrotnie wyższy od ich wartości nominalnej.

W 2001 roku do banku centralnego wróciło tylko niecałe 20 procent monet o nominale 10 i 20 halerzy, natomiast monet o wyższym nominale aż 80 procent. W obiegu znajdowało się 705 milionów monet 10-halerzowych i 540 milionów monet 20- halerzowych.

Czeski Bank Narodowy szacował, że operacja wycofania monet o najniższym nominale pozwoliła zaoszczędzić około 30 milionów koron.

Przez rok monety o nominale 10 i 20 halerzy można było wymienić w sklepach, w bankach a przez pięć lat w Banku Centralnym. Czesi mieli z tym jednak sporo kłopotów. Ponieważ odkładali monety (statystycznie każdy Czech przechowywał w domu 60 monet 10-halerzowych i 50 dwudziestek) handlowcy odmawiali przyjmowania jednorazowo dużej liczby monet. Mieli do tego prawo: mogli odmówić przyjęcia więcej niż dziesięciu monet. Natomiast w bankach komercyjnych monety, podczas operacji wymiany, musiały zostać wcześniej zapakowane w rulony po 50 lub 100 sztuk.

Po pięciu latach do Banku Centralnego wróciła niecała jedna trzecia monet.

1 września 2009 Narodowy Bank Czeski wycofał kolejną monetę o najmniejszym nominale, tym razem 50-halerzową.

Halerze wciąż znajdowały się na paragonach wydawanych w sklepach. Przy płaceniu zaokrąglano rachunek w górę do pełnej korony, jeśli "końcówka" ceny przekraczała 50 halerzy. Mimo to - zdaniem Narodowego Banku Czeskiego - ceny towarów wzrosły w minimalny sposób (najwyżej o 0,5 proc.). Niektóre firmy (zgodnie z zasadami konkurencji) zaokrąglały ceny towarów "w dół". Inne twierdziły, że wycofanie monet oznaczało aż 4-procentową stratę na ich marżach.

Podobną operację przeprowadzono 1 stycznia 2004 roku na Słowacji. I tu Narodowy Bank Słowacki uzasadnił decyzję wysokimi kosztami produkcji. Obliczono bowiem, że wybicie jednej monety przekracza trzykrotnie jej wartość. W obiegu znajdowało się 598 milionów drobnych monet.

Wszystkie banki wymieniały monety przez cały rok, potem, do roku 2008, operację taka przeprowadzał jedynie Narodowy Bank Słowacki. Przed wymianą monet banki żądały jednak ich posegregowania. Ustalono, że mogą być przekazywane w torebkach foliowych zawierających maksimum 200 sztuk.

Ponieważ o wycofaniu monet poinformowano stosunkowo wcześnie, wielu Słowaków starało się ich pozbywać od połowy grudnia. W szkołach instalowano kasety z pleksiglasu, do których uczniowie wrzucali drobne pieniądze. Po Nowym Roku szkoły wymieniały je na pomoce naukowe. Kolejne kasety instalowano w miejscach publicznych: przed domami kultury, supermarketami - przeznaczając dochód na cele charytatywne. Duże datki wrzucano do skarbonek kościołów.

Słowacy zwrócili około 50 procent monet. Wielu obywateli obawiało się jednak, że dojdzie do ukrytych podwyżek cen. Było w tym sporo prawdy. Wiele cen towarów, kończących się na 80, 90 halerzy, zostało zaokrąglonych w górę. Co prawda, supermarkety wprowadziły po Nowym Roku akcje promocyjne polegające na zaokrąglaniu wszystkich cen w dół, ale wspomniana inicjatywa rozmyła się w kolejnych miesiącach.

Na Węgrzech monety o najmniejszym nominale: 10, 20, i 50 fillerów wycofano w roku 1999. Narodowy Bank Węgier uznał, że wspomniane monety mają znikomą wartość. 100 fillerów stanowiło równowartość 1 forinta. Powodem była wysoka inflacja w pierwszych miesiącach transformacji ustrojowej po upadku reżimu komunistycznego i zainicjowaniu przemian społecznych. Wszystkie ceny "zaokrąglono" wówczas do jednego forinta.

1 marca 2008 roku wycofano również monety o nominale 1 i 2 forintów uzasadniając ten krok nieopłacalnością produkcji. Koszt wyprodukowania 1 forinta sięgał 4 forintów. W sklepach końcową sumę zaokrąglano do 5 forintów. Dlatego Węgrzy komentowali ten fakt "pełzającą inflacją". Z drugiej strony przyznawali, że wartość 1 i 2 forintówek była niewielka i przed ich wycofaniem wielu obywateli nie zabierało ich z lad sklepowych podczas wydawania reszty. Termin ostatecznej wymiany w Węgierskim Banku Narodowym mija 28 lutego 2013 roku. Węgrzy, podobnie jak Słowacy, woleli jednak je przeznaczać na różnego rodzaju cele społeczne.

Kolejną operację przeprowadzono 15 czerwca 2009 roku. Wycofano wówczas z obiegu banknot o nominale 200 forintów, zastępując go monetą. Decyzję uzasadniono szybkim "zużywaniem się" papierowych nominałów. Protestów nie było, zwłaszcza, że w 2012 roku Bank Centralny Węgier przeprowadził spektakularną akcję dobroczynną: rozdał domom opieki społecznej, domom dziecka i niepełnosprawnym brykiety z wycofanych banknotów do palenia w piecach. W sumie, w ubiegłym roku, rozdano 50 ton takich brykietów organizacjom i obywatelom mającym problemy z kupnem paliwa.

- - - - - - -

W Izraelu wycofano z użycia monety o najniższej wartości - ze względu na koszty ich produkcji. Ceny w sklepach do dziś zawierają jednak niemożliwe do zapłacenia gotówką kwoty z "promocyjną końcówką" - np. 1,99 szekli.

Izrael w swojej 65-letniej historii wymieniał walutę kilka razy. Ostatnia zmiana, spowodowana rosnącą inflacją, miała miejsce w 1985 r., gdy szekla została zastąpiona nową izraelską szeklą (nis).

Nis (równowartość ok. 83 groszy) dzieli się na 100 agorot (liczba pojedyncza: agora). W 1991 r. z użycia wycofano monetę o wartości jednej agory, a w 2008 r. - pięć agorot.

Bank Izraela tłumaczył wycofując monety o nominale 5 agorot, że w związku z rosnącymi cenami metali koszt tej monety ponad trzykrotnie przewyższa jej wartość, a konsumenci i tak niechętnie z niej korzystają, płacąc czy otrzymując resztę. Powoływał się też na wyniki sondażu pokazujące, że ponad 80 proc. ankietowanych popiera wycofanie monety. Roczne oszczędności bank szacował na 1,7 mln szekli.

Mimo wycofania monet do dziś ceny produktów kończą się na przykład na 19, 99 czy 95 agorot. Cenę kończącą się cyframi 1-4 zaokrągla się w dół, a 5-9 - w górę. Choć ceny kończące się na 99 są powszechne, to w Izraelu w przeciwieństwie do innych krajów klient nigdy nie dostaje reszty.

Dwa lata temu izraelski prawnik Ofer Szahal podjął walkę z "mylącymi" cenami. Napisał list do Ministerstwa Przemysłu, Handlu i Pracy, żądając zmiany przepisów. Ministerstwo odpowiedziało, że złożyło poprawkę do Ustawy o Ochronie Konsumenta w sierpniu 2010 roku. Poprawkę miało rozpatrzyć Ministerstwo Sprawiedliwości.

Do dziś jednak na sklepowych półkach ceny produktów kończą się na 99 agorot. Dla konsumentów płacących gotówką cena jest zaokrąglana za całe zakupy, a nie za pojedyncze produkty. Problem nie dotyczy płacących kartą.

W użyciu są wciąż monety o wartości 10 i 50 agorot.

- - - - - - -

Centralny Bank Rosji (CBR) zamierza wycofać z obiegu monety o nominałach jednej i pięciu kopiejek (odpowiednio - 0,1 i 0,5 grosza). Od 2012 roku już nie bije takich monet.

CBR ma prawo do samodzielnego wycofywania monet z obiegu, jednak tym razem zwrócił się do Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu, i rządu o zatwierdzenie tych planów. Te nie oponują.

Oprócz monet 1- i 5-kopiejkowych w Federacji Rosyjskiej w obiegu znajdują się monety o nominałach 10 i 50 kopiejek (odpowiednio - 1 i 5 groszy), a także 1, 2, 5 i 10 rubli (odpowiednio - 10, 20 i 50 groszy oraz 1 złoty).

O konieczności wycofania z obiegu monet o nominale 1 i 5 kopiejek Centralny Bank Rosji mówi od 2006 roku. Argumentuje, że bicie takich monet nie ma ekonomicznego uzasadnienia. Bicie monety 1-kopiejkowej kosztuje 47 kopiejek, a 5-kopiejkowej - 69 kopiejek.

Niektórzy obawiają się, że wycofanie z obiegu monet o nominałach 1 i 5 kopiejek może doprowadzić do wzrostu cen. Eksperci uspokajają jednak, że zaokrąglenie cen do 10 kopiejek nie będzie miało większego wpływu na inflację. Tym bardziej, że zdecydowana większość cen w Rosji już teraz jest zaokrąglana do 1 rubla.

Ceny wyrażane w rublach i kopiejkach w FR występują praktycznie tylko przy zakupie artykułów spożywczych na wagę, lekarstw ze zniżkami i paliw.

Według CBR, w obiegu znajduje się 7,3 mld monet 1-kopiejkowych i 5,8 mld - 5-kopiejkowych.

Rosja zajmuje pierwsze miejsce na świecie pod względem liczby monet w obiegu w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Z danych CBR z 2012 roku wynika, że na każdego obywatela FR przypadały 352 monety w obiegu, w tym 50 o nominale 1 kopiejka, 39 - 5 kopiejek i 144 - 10 kopiejek.

- - - - - -

W Szwecji i Danii w ostatnich latach baki centralne wycofały z obiegu niektóre monety, nie spowodowało to wzrostu inflacji w tych krajach. Podobną operację chce przeprowadzić Narodowy Bank Polski.

NBP przygotował projekt ustawy, który przewiduje od 2015 r. zaokrąglanie płatności do pięciu groszy, przez co spadnie popyt na monety 1 gr i 2 gr. Jeśli ustawa o zaokrągleniu kwot płatności gotówkowych weszłaby w życie, Narodowy Bank Polski zaoszczędzi nawet 40 mln zł rocznie.

Szwedzki bank centralny Riksbank wycofał z obiegu monety o nominale 50 oere (pół korony szwedzkiej, ok. 25 polskich groszy) 1 października 2010 roku.

Reformę wprowadzono, gdyż inflacja sprawiła, iż półkoronówki w praktyce przestały być przez Szwedów używane. W 2010 roku za 50 oere nie można było w Szwecji właściwie nic kupić, choć w 1968 roku monetą o tej wartości płacono np. za loda na patyku.

Według szwedzkiego banku centralnego, również produkcja miedzianych "groszy" stała się nieopłacalna. Koszt wytworzenia jednej monety o nominale 50 oere wynosił 22 oere.

W Szwecji wycofanie z obiegu niektórych monet nie spowodowało wzrostu inflacji. Szwedzki bank centralny Riksbank, aby rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące tej operacji, przeprowadził kampanię informacyjną, uruchomiono m.in. specjalną stronę internetową.

Wycofywane półkoronówki, których na rynku były miliony, trafiły na złom, a następnie zostały przetopione w fińskiej mennicy.

Do 1 października 2010 roku rachunki w szwedzkich sklepach zaokrąglano do 1 korony w dół, czyli jeśli kwota kończy się w przedziale 1-49 oere, a w górę, kiedy było to 50-99 oere. Zabieg ten nie obowiązuje w płatnościach bezgotówkowych.

W szwedzkich sklepach do dziś podawane są ceny z końcówkami w oere. Chętnie wykorzystują je "do promocji" zwłaszcza supermarkety.

Wycofane monety można było do 31 marca 2011 roku wymieniać w bankach.

W efekcie wycofania z obiegu najniższego nominału wzrosły ceny puszek po napojach z 50 oere do 1 korony. Ucieszyło to ich zbieraczy.

Na likwidacji półkoronówek skorzystały również organizacje charytatywne, które zbierały bilon na cele społeczne do skarbonek ustawionych na dworcach czy lotniskach.

Także Duńczycy pożegnali się z jedną z monet. 1 października 2008 roku wycofali z obiegu nominał 25 oere. Duński bank centralny Nationalbank zdecydował o tym, gdy moneta przestała być "niezależną siłą nabywczą", czyli za 25 oere nic już nie można było kupić.

Szacowano, że w obiegu było ok. 500 milionów monet o tym najmniejszym wówczas nominale, ostatecznie do banku centralnego trafiło ok. 40 proc. z nich. Monety były wymieniane w bankach na nominały o większej wartości do października 2011 roku.

W związku z wycofaniem monet o wartości 25 oere wprowadzono system zaokrąglania cen. Jeśli końcówka ceny wynosiła od 1-24 oere kwota zaokrąglano do zera, od 25 oere do 74 oere należało zapłacić 50 oere, natomiast kwota 75-99 oere podwyższano do 1 korony duńskiej.

W praktyce oere wciąż są używane w handlu elektronicznym. System zaokrąglania cen nie dotyczy płatności kartą kredytową lub przelewem bankowym, wówczas klienci uiszczają dokładną kwotę.

Wycofanie monet o najmniejszym nominale przebiegło sprawnie i nie spowodowało wzrostu inflacji, podobnie jak w Szwecji. Nie wiązało się to również z protestami handlowców.

Według NBP, proponowane w Polsce zmiany miałyby polegać na tym, że od 2015 r. finalny rachunek byłby zaokrąglany maksymalnie o dwa grosze w górę lub w dół. Rachunki kończące się na jeden i dwa grosze oraz sześć i siedem groszy byłby zaokrąglane w dół; końcówki trzy i cztery grosze oraz osiem i dziewięć - w górę. Eksperci z NBP wskazali, że w ostatnich latach podobne regulacje wprowadziły m.in.: Czechy, Węgry, Rosja, Szwecja, Dania oraz Izrael.

Sprawdź bieżące notowania walut na stronach Biznes INTERIA.PL

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »