Kryptowaluty. Bitcoin ruszył w górę

Wystarczyły trzy tygodnie, by bitcoin podrożał o 50 proc. Powody hossy - jak zawsze - są niejasne. W Stanach Zjednoczonych zachwyty nad kryptowalutami ze strony celebrytów mieszają się z ostrzeżeniami niektórych renomowanych inwestorów.

Jeszcze 21 lipca bitcoin kosztował niewiele więcej niż 29 tysięcy dolarów, czyli najmniej w tym roku. Od tamtej pory podrożał o ponad 50 proc. Dziś był wyceniany nawet na 46 tysięcy dolarów i osiągał najwyższy kurs od połowy maja. W ciągu ostatnich trzech tygodni w podobnym tempie rosła także wartość innych popularnych kryptowalut - ethereum i dogecoina.

Szanse i zagrożenia

O rajdach kryptowalut jedno można powiedzieć na pewno - zawsze są trudne do uzasadnienia. Pozytywne nastroje mogła podsycić firma Motley Fool, która nie wyklucza, że na rynku pojawi się "britcoin" - kryptowaluta wspieranej przez Bank Anglii.

Reklama

Wiele do myślenia daje także taktyka "wielorybów", czyli inwestorów posiadający od 100 do 10 tysięcy bitcoinów. Nie wykazują oni chęci sprzedaży "monet" zgromadzonych w ostatnich tygodniach. Platforma analityczna Santiment donosi, że "wieloryby" mają łącznie ponad 9,2 miliona bitcoinów, co stanowi 44 proc. całkowitej podaży tej kryptowaluty. Analitycy z Santiment radzą, by w najbliższym czasie obserwować wskaźnik liczby aktywnych adresów w sieci bitcoina. Ich wzrost do miliona może być zwiastunem kontynuacji byczego rajdu.

"Bitcoin ma słynną armię lojalnych zwolenników. Być może wiele z tych "ultra-byków" w zeszłym miesiącu kupowało kryptowalutę po spadku poniżej 30 tysięcy za monetę. Historycznie rzecz biorąc inwestorzy, którzy kupowali bitcoina i inne kryptowaluty w dołkach, osiągali dodatnie stopy zwrotu" - napisał Sebastian Fooley z Motley Fool.

Nie brak też argumentów stawiających pod znakiem zapytania hossę walut cyfrowych. Kryptoaktywa, takie jak ethereum i bitcoin, były ostatnio krytykowane za wysokie zużycie energii. W maju szef Tesli, Elon Musk, spowodował dużą wyprzedaż komentarzami na temat wysokich emisji związanych z procesem wydobycia bitcoina.

W dodatku, fala entuzjazmu na rynku kryptowalut pojawiła się pomimo politycznych sporów w Waszyngtonie na temat tego, kto musi zgłaszać informacje podatkowe do Internal Revenue Service. Senatorowie zgadzają się, że 28 miliardów dolarów z podatków od kryptowalut pomoże pokryć rachunek za nową ustawę infrastrukturalną prezydenta Joe Bidena. Kongresmeni chcą, by amerykański przemysł aktywów cyfrowych pomógł w zapobieganiu niedostatecznemu zgłaszaniu dochodów z kryptowalut.

Głos analityków i celebrytów

Specjaliści analizy technicznej podkreślają, że w zeszłym tygodniu notowania bitcoina silnie wzrosły przebijając z impetem opór na poziomie 42 tysięcy dolarów. W efekcie utworzyła się solidna baza, a pokonany opór jest teraz lokalnym wsparciem. Rynkowe byki mają w tej chwili otwartą drogę w kierunku 47 555 dolarów i dalszy cel w okolicach 50 tysięcy. Z drugiej strony, dopiero trwały spadek poniżej sierpniowego minimum 37 500 dolarów osłabiłby presję ze strony kupujących.

Dla Amerykanów i Brytyjczyków ważny jest nie tylko głos analityków. Biorą pod uwagę także opinie celebrytów. Gwiazda YouTube i raper KSI, znany również jako JJ, ostatnio powiedział, że wierzy w rynek kryptowalut i że bitcoin jest przyszłością. Jego zdaniem, wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że kryptowaluty to rzecz długodystansowa.

KSI został sklasyfikowany na drugim miejscu przez "The Sunday Times" na liście 100 najbardziej wpływowych influencerów w Wielkiej Brytanii w 2019 roku. Odpowiadając na pytanie o pierwszą rzecz, którą zrobiłby, gdyby został premierem powiedział: "dałbym każdemu bitcoina o wartości 100 funtów. Byłoby to coś w rodzaju pakietu stymulacyjnego. Za 10 lat ludzie, którzy zainwestowali w kryptowaluty będą bardzo zadowoleni".

- Wystarczy spojrzeć na to, jak pieniądze są inflacyjne w dzisiejszych czasach, w przeciwieństwie do bitcoina, który taki nie jest. Kryptowaluta ma ograniczoną liczbę. Nie można zwiększyć jej ilości i to sprawia, że ma ona swoją wartość. Mam wrażenie, że wielu ludzi tego nie dostrzega. Próbują szukać szybkich pieniędzy, na zasadzie "chcę wejść, szybko zarobić i wyjść". To jest długa droga, a ja na rynku kryptowalut jestem dla podróży - argumentował raper KSI.

Warto jednak przypomnieć, że 2020 roku influencer podzielił się historią o tym, jak zarobił miliony funtów inwestując w kryptowaluty, w tym w bitcoina, a następnie stracił wszystko, gdy rynek załamał się. Mimo to nadal wierzy, że "w końcu kiedyś każdy dostanie bitcoina o wartości 100 tysięcy dolarów, bitcoina o wartości 500 tysięcy i bitcoina o wartości miliona dolarów".

Bitcoin kontra złoto

Zdecydowanie inne nastawienie do kryptowalut ma Peter Schiff, właściciel funduszu inwestującego w złoto. Jest on prawdopodobnie jedynym krytykiem bitcoina, który tweetuje o nim tak często, jak robią to influencerzy kryptowalutowi.

Jednak nawet Peter Schiff wyznał ostatnio: "gdybym kupił bitcoina w momencie, gdy pierwszy raz o nim usłyszałem, to sprzedałbym go na ostatnim szczycie w pobliżu 65 tysięcy dolarów i za te pieniądze kupiłbym sobie odrzutowiec".

Peter Schiff, dyrektor generalny Euro Pacific Management, regularnie krytykuje bitcoina i twierdzi, że złoto jest najważniejszym rynkowym aktywem. Ostatnie dni pokazały jednak, że "żółty metal" też bywa chimeryczny. W nocy z niedzieli na poniedziałek gwałtownie spadły kontrakty na złoto. Ceny uncji zbliżyła się do poziomu wsparcia 1675 dolarów wyznaczonego przez marcowe minima. Prawdopodobnie był to ruch ze strony branży finansowej, która chciała zmusić jednego z dużych spekulantów do zamknięcia pozycji. Dziś za uncję złota płaci się 1730 dolarów, czyli o 100 dolarów mniej niż tydzień temu.

Jacek Brzeski


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: waluty | kryptowaluta | bitcoin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »