Kryptowaluty. Bitcoin w impasie do 2024 roku?
Cena bitcoina jest w trendzie spadkowym od listopada 2021 roku. W ostatnich dniach znów znalazła się w niebezpiecznym miejscu na wykresach. Niektórzy analitycy nie wykluczają, że na najbliższy efektowny wzrost wartości bitcoina trzeba będzie poczekać do 2024 roku.
- Pesymiści spodziewają się hossy bitcoina dopiero w 2024 roku
- Optymiści zapowiadają wielki wzrost ceny bitcoina jeszcze w tym roku
- Ethereum ma szansę stać się najpopularniejszą kryptowalutą świata
- Dogecoin może wygrać na przejęciu Twittera przez Elona Muska
W miniony weekend kurs najpopularniejszej kryptowaluty świata spadł poniżej 40 tysięcy dolarów i zniżkował nawet do 38 500 dolarów. Na początku tygodnia odrobił straty, ale na krótko - dziś jest na poziomie 38 tysięcy. To oznacza, że znalazł się 40 proc. poniżej szczytu wszech czasów z listopada 2021 roku, kiedy to bitcoin kosztował 69 tysięcy dolarów.
Analitycy techniczni podkreślają, że ważny poziom to okolice 37 tysięcy dolarów, a spadek poniżej tej granicy mógłby skutkować "kaskadową wyprzedażą". Z drugiej strony, kluczowy jest pułap 41 700 dolarów. Przekroczenie tej strefy mogłoby prowadzić do ataku nawet w okolicach 47 tysięcy dolarów.
Pesymiści obawiają się jednak pogłębienia spadków. Powołują się przy tym na dotychczas sprawdzające się 4-letnie fazy hossy na rynku kryptowalut oraz na bieżącą sytuację gospodarczą na świecie.
Średnio co 4 lata ma miejsce tak zwany halving. Polega on na ograniczeniu podaży nowych bitcoinów oraz zmniejszaniu o połowę nagrody dla "górników" za wydobyte "monety". Cena bitcoina ma tendencję by rosnąć "pod wydarzenie", czyli krótko przed halvingiem i osiągać szczyt mniej więcej rok po nim. Ostatni halving miał miejsce wiosną 2020 roku, a następnego prawdopodobnie trzeba się spodziewać w pierwszym kwartale 2024 roku.
W trzech poprzednich cyklach scenariusz gwałtownych spadków i wzrostów sprawdzał się za każdym razem. Kurs bitcoina tracił nawet 80 proc. podczas "kryptowalutowej zimy" występującej między kolejnymi halvingami. Przy okazji znaczna część mniejszych kryptowalut taniała o około 90 proc., a niektóre z nich nigdy nie wracały do rekordowych wycen w kolejnych cyklach.
Wpływ na obserwowaną od kilku miesięcy słabość bitcoina ma także globalna sytuacja ekonomiczna. Do niedawna część inwestorów uważała, że kryptowaluty mogą stanowić alternatywę dla działań banków centralnych, które prowadząc luźną politykę monetarną osłabiały waluty fiducjarne (tradycyjne), a także być "ucieczką" przed geopolitycznymi konsekwencjami ataku Rosji na Ukrainę. Te prognozy nie za bardzo się sprawdziły, choć bitcoin notowany jest wciąż powyżej wycen z dnia rosyjskiej inwazji, a cena najpopularniejszej kryptowaluty świata zachowuje się trochę spokojniej niż kursy wielu amerykańskich spółek technologicznych.
W tej chwili mamy do czynienia z "jastrzębim" amerykańskim bankiem centralnym zacieśniającym politykę monetarną. Rynkami rządza także obawy o spowolnienie gospodarcze wywołane wysoką inflacją, przedłużającym się kryzysem geopolitycznym oraz zakłóceniami w łańcuchach dostaw żywności i półprzewodników. Jak się okazuje, wszystko to zniechęca inwestorów do większej aktywności i odbija się negatywnie na wycenach ryzykownych aktywów - także walut cyfrowych.
Nie oznacza to jednak, że na dłuższą metę na rynku kryptowalut brakuje optymistów. W niedawnym badaniu przeprowadzonym przez firmę Finder zapytano 35 ekspertów z branży o ich oczekiwania dotyczące ceny bitcoina do końca 2022 roku. Średni kurs wytypowany przez respondentów to 65 tysięcy dolarów. W dodatku, eksperci oczekują, że cena bitcoina będzie kontynuować rajd do 179 tysięcy dolarów (w 2025 roku) i do 400 tysięcy dolarów (do 2030 roku).
W analogicznej ankiecie przeprowadzonej wcześniej, bo w styczniu tego roku, optymizm był jeszcze większy - wtedy przeciętna prognoza na koniec tego roku wyniosła 75 tysięcy dolarów, co byłoby nowym rekordem wszech czasów.
Co ciekawe, większość ekspertów z panelu Findera uważa, że bitcoin straci pozycję kryptowaluty numer jeden pod względem popularności na rzecz ethereum. Warunek jest jeden - "ether" musi stać się bardziej energooszczędny, a to będzie możliwe, jeśli uda mu się przejść na konsensus Proof-of-Stake (PoS).
Ethereum ten tydzień, podobnie jak bitcoin, rozpoczęło nerwowo - od ceny 2800 dolarów szybko podniosło się do 3 tysięcy, po czym natychmiast wykonało ruch powrotny. Justin Bennett, analityk i inwestor kryptowalutowy, twierdzi, że ethereum stoi w obliczu ryzyka dalszych spadków, zanim będzie miało szansę wrócić do maksimum wszech czasów (4800 dolarów w listopadzie 2021 roku) . Nie wyklucza regresu do poziomu 2500-2600 dolarów, czyli w okolice minimum z marca tego roku, które powinno pełnić rolę "dosyć oczywistego" wsparcia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Korea Północna ukradła 600 mln USD w kryptowalucie... Pójdą na wyścig zbrojeń?
"Memiczny" dogecoin to w ostatnich dniach osobny rozdział na rynku kryptowalut. Jego los jest ściśle związany z kolejnymi doniesieniami o przejmowaniu Twittera przez Elona Muska.
Dogecoin jest po czteromiesięcznym, ponurym trendzie spadkowym. Ostatnio ruszył w górę i między 21 marca, a 6 kwietnia podrożał z 12 do 17 centów, choć ta cena nie utrzymała się i "pieseł" potaniał do 14 centów. Historia powtórzyła się na początku tego tygodnia, kiedy token najpierw wzrósł do 17 centów, a potem spadł do 14. Poprawa notowań nastąpiła w momencie, gdy Elon Musk osiągnął porozumienie w sprawie zakupu Twittera za 44 miliardy dolarów.
Wielu inwestorów spodziewa się, że miliarder będzie dążył do dostosowania platformy mediów społecznościowych do jego przekonań i sprawi, że Twitter przyjmie "doge" jako opcję płatności. Musk jest znany ze słabości do "pieseła". Wielokrotnie okazywał ją właśnie za pośrednictwem platform społecznościowych i podbijał w ten sposób wartość "memicznego" tokena.
Jacek Brzeski
Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy