Kryptowaluty. Jeśli mieliśmy weekend, to bitcoin potaniał
W minionym tygodniu bitcoin został przeceniony z 40 do 34 tysięcy dolarów. Począwszy od przedostatniego majowego weekendu kryptowaluta jest w dosyć regularnym cyklu - tanieje pod koniec każdego tygodnia, koło wtorku-środy wspina się na szczyt i znowu spada. Opinie uczestników rynku co do przyszłości kryptowaluty są znów podzielone. Goldman Sachs nie zaleca inwestowania w bitcoina, ale amerykański inwestor Tim Draper przewiduje, że jego cena może wzrosnąć do 250 tysięcy dolarów jeszcze przed 2022 rokiem.
Od czasu osiągnięcia w kwietniu rekordowej ceny 65 tysięcy dolarów, bitcoinem rządzi rynek niedźwiedzia. Kilka tygodni temu wartość kryptowaluty spadła o ponad połowę do poziomu 30 tysięcy dolarów, a tydzień temu na chwilę zbliżyła się do 40 tysięcy.
Tygodniowy cykl bitcoina jest obserwowany od miesiąca. Weekendowe załamanie czasami zaczyna się w piątek, ale wtedy już w niedzielę kryptowaluta odzyskuje utracony teren. Bywa, że spadek zaczyna się na dobre w niedzielę i jest pogłębiany w poniedziałek, ale wówczas wtorek i środa są okresem odbudowy kursu. Warto więc zauważyć, że w odstępach 6-8 dniowych, czyli w: sobotę 22 maja, w piątek 28 maja, w poniedziałek 7 czerwca, w piątek 11 czerwca i w niedzielę 20 czerwca za bitcoina płacono po spadkach 33-34 tysiące dolarów. Jednak zawsze po słabym weekendzie w środku każdego kolejnego tygodnia kryptowaluta wracała na poziom 37-39 tysięcy dolarów.
Dynamika zmian w ostatnim tygodniu była szczególnie duża. W poniedziałek 14 czerwca bitcoin kosztował około 40 tysięcy dolarów, teraz jego wartość to 34 tysiące. Josh Arnold analizujący rynki dla portalu Seeking Alpha uważa, że bitcoin albo już osiągnął dołek obecnej korekty albo jest bardzo bliski minimum. - Poziom 29-30 tysięcy dolarów niejednokrotnie utrzymywał się jako wsparcie. Nie wiem, czy zobaczymy ponownie 30 tysięcy, ale jeśli tak się stanie, to na pewno kupię kryptowalutę - wyjawił analityk.
Josh Arnold podkreśla, że rynek kryptowalut w ostatnich miesiącach był prawdziwą kolejką górską emocji, a "coiny" doświadczyły ogromnych wahań wartości w oparciu o dynamicznie zmieniający się apetyt na ryzyko, który ze skrajnie wysokiego potrafił w jednej chwili spaść do niemal niezauważalnego.
Inny analityk Seeking Alpha, Florian Grummes w sprawie bitcoinowego dołka wypowiada się podobnie jak Arnold. Uważa, że znajduje się on tuż nad poziomem 30 tysięcy dolarów. - Bitcoin jest bardzo tani, zwłaszcza gdy patrzy się na niego w perspektywie kolejnych lat. W związku z tym reprezentowany przez mnie fundusz otworzył trzy pozycje na rynku bitcoina z niskim poziomem ryzyka - oświadczył analityk.
Florian Grummes zauważa, że z jednej strony można przeczytać opinie, iż bitcoin to aktywo przyszłości, a z drugiej pojawiają się głosy, że to nic niewarta bańka spekulacyjna. W związku z tym - jak zauważa - warto zadać sobie jedno pytanie: “dlaczego od 10 lat ludzie inwestują w coś, co jest nic niewarte?".
Bank of America przeprowadził między 4 a 10 czerwca ankietę, w której udział wzięło 224 inwestorów instytucjonalnych zarządzających łącznie 667 miliardami dolarów. Okazało się, że większość menedżerów uznaje bitcoina za opłacalną klasę aktywów, ale jednocześnie około 80 proc. respondentów uważa, że rynek kryptowalut będzie w nadchodzących miesiącach podatny na spekulacje.
Byczo nastawiony do bitcoina jest weteran zarządzania funduszami hedgingowymi Paul Tudor Jones, bo w jego ocenie jest on dobrym zabezpieczeniem przed inflacją. - Dla mnie bitcoin to dywersyfikator portfela. Jedyna rzecz, którą wiem na pewno jest to, że chcę mieć co najmniej 5 proc. w złocie, 5 proc. w bitcoinie, 5 proc. w gotówce i 5 proc. w towarach - oświadczył.
Amerykański inwestor venture capital, Tim Draper, nadal wierzy w prognozę ceny bitcoina, którą przedstawił w połowie kwietnia 2018 roku. Powiedział wtedy, że kryptowaluta może osiągnąć 250 tysięcy dolarów do 2022 roku. Draper zasłynął z zakupu wielkiej puli bitcoinów w lipcu 2014 roku i wygłoszonej wtedy trafnej prognozy, że kryptowaluta osiągnie cenę 10 tysięcy dolarów za "monetę".
Bardziej ostrożny wydaje się być znany inwestor instytucjonalny Rich Bernstein, który w wywiadzie dla CNBC zrecenzował pęd do kupowania bitcoina i innych kryptowalut. - Bańki różnią się od spekulacji tym, że wychodzą poza rynki finansowe. Zarówno w przypadku kryptowalut, jak również akcji wielu spółek technologicznych, ludzie rozmawiają o nich nawet podczas przyjęć koktajlowych, co świadczyć może o tworzącej się bańce - powiedział Berstein.
Po stronie zwracających uwagę na niebezpieczeństwa czyhające na inwestorów kryptowalutowych staje także Goldman Sachs. Analitycy banku polemizują z entuzjastami bitcoina, dla których jest on “cyfrowym złotem".
"Argument, że bitcoin i inne kryptowaluty są cyfrową wersją złota nie nadaje żadnej wartości bitcoinowi i pozostałym altercoinom, gdyż samo złoto nie jest spójnym i niezawodnym magazynem wartości. Lepszym zabezpieczeniem przed inflacją są amerykańskie akcje" - czytamy w raporcie Goldman Sachs.
Eksperci banku wprost zniechęcają do inwestowania w bitcoiny. "Biorąc pod uwagę charakterystykę ryzyka/zwrotu bitcoina oraz fakt, że nie spełnia on żadnego z kryteriów wymaganych do bycia strategiczną klasą aktywów w portfelu inwestycyjnym klienta, nie zalecamy inwestowania w kryptowaluty" - czytamy dalej w raporcie.
Autorzy raportu zrównują bitcoina z dogecoinem, szóstą największą kryptowalutą pod względem kapitalizacji rynkowej, bo obydwa "coiny" są przedmiotem spekulacji. Analitycy przypominają, że dogecoin zaliczył w tym roku niebywały wzrost i jest doskonałym przykładem zmiennej kryptowaluty. Przytaczają opinię, że "doge" nie ma żadnej wartości wewnętrznej, a jego cena szybko się zmienia, gdy wpływowi ludzie, głównie Elon Musk, wspominają o nim na Twitterze.
Goldman Sachs podkreśla, że gwałtowne wahania cen zniechęcają potencjalnych klientów do kryptowalut. W dodatku działają takie czynniki, jak zagrożenia regulacyjne (zakazy handlu kryptowalutami wydawane przez rządy), potencjalne cyberataki i problemy ze środowiskiem naturalnym wywoływane przez kopalnie "monet".
Jacek Brzeski
***