Kryptowaluty przed wyborami prezydenta USA. Trump popiera bitcoina i broni go przed Bidenem
Jeszcze kilka lat temu Donald Trump był przeciwnikiem kryptowalut. Teraz jest ich entuzjastą, a w swoim portfelu ma tokeny wyceniane na ponad 10 milionów dolarów. Jego kampanię wyborczą można wspierać darowiznami w postaci "coinów". Popierając kryptowaluty Trump chce zdobyć przewagę wśród wyborców nad prezydentem Joe Bidenem.
- Donald Trump niemal przez cały czas swojej prezydentury był przeciwnikiem aktywów cyfrowych. Jeszcze w 2019 roku mówił, że kryptowaluty nie są pieniędzmi, ich wartość nie ma w niczym oparcia, a w dodatku są wykorzystywane w handlu narkotykami
- Demokratyczna senator Elizabeth Warren zaproponowała wprowadzenie podatku od posiadania bitcoina. Trump zapewnia, że po wygranych wyborach będzie trzymał "Elizabeth Warren i jej zbirów" z dala od kryptowalut należących do inwestorów
- Były prezydent po odzyskaniu władzy chce ułaskawić skazanego na dożywocie Rossa Ulbrichta, założyciela Silk Road, platformy, która służyła do sprzedaży nielegalnych produktów, a wykorzystywała do tego celu bitcoina
Donald Trump w swojej kampanii przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych skupia się na kwestiach, które mają go odróżniać od Joe Bidena. Jedną z nich są kryptowaluty, których Trump stał się wielkim zwolennikiem. Jednocześnie były prezydent twierdzi, że obecny lokator Białego Domu "chce stłamsić aktywa wirtualne".
Czytaj więcej: Donald Trump skazany, co go teraz czeka?
Kampania Trumpa nabrała nowego wymiaru z chwilą, gdy kandydat postanowił przyjmować darowizny w kryptowalutach. W oficjalnym komunikacie prasowym opublikowanym na stronie internetowej sztabu Trumpa oraz na platformie X ogłoszono, że zwolennicy byłego prezydenta mogą wspierać jego kandydaturę dokonując darowizn w ośmiu różnych kryptowalutach. Oprócz największych, czyli bitcoina (BTC) i ethereum (ETH) są to: shiba inu (SHIB), XRP (XRP), solana (SOL), USD Coin (USDC), dogecoin (DOGE) i 0x (ZRX). Kwoty można przekazywać za pośrednictwem giełdy kryptowalut Coinbase. Zwolennicy mają możliwość wyboru darowizny w dowolnej wysokości lub skorzystania z predefiniowanych opcji, które wahają się od 20,42 dolara do 4,547 dolara.
Organizatorzy kampanii Trumpa nazywają swojego szefa "mistrzem amerykańskiej wolności i innowacji". Jak twierdzą, przyjęcie kryptowalut do finansowania kampanii to wyraźny sygnał, że były prezydent popiera innowacyjne rozwiązania finansowe i odcina się od działań administracji prezydenta Joe Bidena oraz demokratycznej senator Elizabeth Warren.
Biały Dom próbuje objąć wirtualne waluty wieloma regulacjami. Bardzo aktywny na tym polu jest przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) Gary Gensler, znany z wnoszenia pozwów przeciwko wielu podmiotom kryptograficznym, w tym Coinbase. Natomiast Elizabeth Warren zaproponowała wprowadzenie podatku od posiadania bitcoina. Prezydent Joe Biden zdaje się stać po tej samej stronie, o czym świadczy jego propozycja 30-procentowego podatku od wydobywania aktywów cyfrowych. Donald Trump zapewnia, że po wygranych wyborach będzie trzymał "Elizabeth Warren i jej zbirów" z dala od kryptowalut należących do inwestorów.
Warto przypomnieć, że Trump niemal przez cały czas swojej prezydentury był przeciwnikiem aktywów cyfrowych. Jeszcze w 2019 roku wypowiadał się o nich jak najgorzej. - Nie jestem fanem bitcoina ani innych kryptowalut. Nie są pieniędzmi, a ich wartość jest bardzo zmienna i nie ma w niczym oparcia. Nieuregulowane aktywa kryptograficzne mogą ułatwiać nielegalną działalność, w tym handel narkotykami - oznajmił ówczesny prezydent.
Jednak jeszcze jako lokator Białego Domu mianował kontrolerem waluty byłego wiceprezesa Coinbase Briana Brooksa. Ten zaś utorował drogę tradycyjnym instytucjom finansowym, zwłaszcza bankom, do przechowywania tokenów. W otoczeniu Donalda Trumpa pojawił się także inny entuzjasta wirtualnych walut, Mick Mulvaney, który w 2022 roku miał duży udział w stworzeniu niewymienialnego tokena o nazwie Trump Card.
Z ujawnionych ostatnio danych przez platformę analityczną blockchain Arkham Intelligence, wynika, że Donald Trump może się wylegitymować inwestycjami w wirtualne waluty o wartości przekraczającej 10 milionów dolarów. Największą część portfela, bo 7,3 miliona dolarów, stanowi token memecoin projektu MAGA (TRUMP). Co charakterystyczne, rynkowa wartość tego tokena zawsze idzie w górę, gdy Trump zdobywa przewagę w sondażach przedwyborczych nad Bidenem.
W zasobach byłego prezydenta ważne miejsce zajmują także: ethereum, USD Coin (USDC) i Pepe. USDC to stablecoin wyemitowany przez Circle i Coinbase w celu zwalczania wahań kursów na bardzo zmiennym rynku kryptowalut. Sens jego działania opiera się na zapewnieniu parytetu cenowego z dolarem amerykańskim w stosunku 1:1. Natomiast Pepe to "żabi" memecoin, który pojawił się na rynku w kwietniu zeszłego roku. Ta dywersyfikacja aktywów świadczy o tym, że Donald Trump zainteresowany jest zarówno popularnymi kryptowalutami, jak i specyficznymi tokenami, zwłaszcza tymi, które związane są z jego marką osobistą.
Donald Trump, który sam pozostaje w orbicie zainteresowań wymiaru sprawiedliwości, obiecuje, że po wygranych w wyborach wypuści z więzienia założyciela Silk Road, Rossa Ulbrichta. Silk Road to firma mająca charakter platformy internetowej w darknecie. Działała w sieci Tor. Powstała w 2011 roku i była prowadzony przez Rossa Ulbrichta, ukrywającego się pod pseudonimem "Dread Pirate Roberts". W wyniku ustaleń Federalnego Biura Śledczego Stanów Zjednoczonych (FBI), platforma została zamknięta przez organy ścigania w 2013 roku. Udowodniono, że służyła do sprzedaży nielegalnych produktów, a wykorzystywała do tego celu bitcoina.
Ross Ulbricht w więzieniu odsiedział już 11 lat. W 2015 roku został skazany przez amerykański sąd federalny na dożywocie. - Jeśli zagłosujecie na mnie, pierwszego dnia po wygranej złagodzę wyrok Rossa Ulbrichta - zadeklarował Donald Trump w Waszyngtonie na Konwencji Krajowej Partii Libertariańskiej. Warto tu jednak pamiętać, że "Dread Pirate Roberts" siedział za kratkami przez całą czteroletnią kadencję prezydenta Trumpa i wtedy nie mógł liczyć na żaden gest z jego strony.
Jacek Brzeski