Kurs rubla odporny na sankcje, lira może przegrać z inflacją

Kryzys gospodarczy i inflacja są groźniejsze dla waluty, niż sankcje nałożone na wojennego agresora. W takiej sytuacji znalazły się lira i rubel. O ile bowiem problemy gospodarcze Turcji mogą zaszkodzić lirze, to rubel w ostatnich dniach wzmocnił się, mimo kolejnych sankcji nakładanych na Rosję po jej napaści na Ukrainę.

W pierwszych dniach rosyjskiej inwazji kurs rubla "szorował po dnie". Miesiąc temu za dolara trzeba było płacić więcej niż 150 rubli. Dziś cena jest dużo niższa i wynosi 83 ruble. Trzeba tu przypomnieć, że po wybuchu pandemii w 2020 roku za amerykańską walutę płacono nieco więcej niż 80 rubli, a kurs na poziomie 82 rubli był osiągany w latach 2015-16 po rosyjskiej aneksji Krymu i po wynikających z niej sankcjach. Do najnowszego wzmocnienia rosyjskiej waluty najbardziej przyczynił się dekret Władimira Putina, w świetle którego "nieprzyjazne kraje" muszą płacić za gaz w rublach.

Reklama

W tej chwili dużo bardziej niż rubel zagrożona jest turecka lira. Nad Bosforem inflacja galopuje - wzrosła z 54,4 proc. w lutym do 61,1 proc. w marcu. W tej sytuacji, niektórzy analitycy prognozują, że w tym roku cena dolara wzrośnie z 14,7 liry do około 19-20 lir.

Kontrofensywa rubla

Sekretarz stanu USA Anthony Blinken jest zdania że obserwowane właśnie ożywienie rubla jest nie do utrzymania, bo waluta jest sztucznie wspierana przez kontrolę kapitału - m.in. przez ograniczenia dotyczące wychodzenia cudzoziemców z rosyjskich inwestycji i kupowania walut przez rosyjskich rezydentów. Jednak światowi inwestorzy dochodzą do wniosku, że ostatnie sukcesy rubla są widoczną oznaką radzenia sobie przez rosyjską gospodarkę z powszechnymi sankcjami.

Jak na razie rublowi nie szkodzi najnowsze posunięcie Waszyngtonu. Jak poinformował Bloomberg, Stany Zjednoczone, po doniesieniach o masakrze w Buczy, uniemożliwią Rosji dokonywanie płatności za pośrednictwem amerykańskich banków. Chodzi o spłacanie długów w dolarach. Podobna decyzja Białego Domu "wisiała w powietrzu" już kilka tygodni temu. Wówczas Wladimir Putin zapowiedział, że odsetki Rosja będzie wypłacała w rublach, co jednak zostałoby uznane przez rynki za niewypłacalność.

W tej chwili, gdy banki w USA zamkną się przed Kremlem, Rosja będzie miała dwie możliwości - albo wykorzysta krajowe rezerwy walutowe, albo stanie w obliczu technicznej niewypłacalności. Taka niewypłacalność ma miejsce wtedy, gdy kraj nie jest w stanie wypłacać odsetek np. od wyemitowanych przez siebie obligacji.

Na razie jednak rosyjską walutę wzmacnia dekret Putina z zeszłego tygodnia o "nieprzyjaznych krajach", które muszą płacić za gaz w rublach. W świetle dekretu, konsumenci rosyjskiego gazu muszą otworzyć rachunki walutowe i rublowe w Gazprombanku. Kontrahenci nadal mogą płacić w walutach zgodnie ze swoimi kontraktami gazowymi, ale Gazprombank przeliczy każdą taką transakcję na ruble. Oznacza to, że dopóki cudzoziemcy będą kupować rosyjską ropę i gaz, Moskwa będzie otrzymywała twardą walutę, którą wykorzysta do wspierania rubla.

Połowiczne sankcje

Rosyjskiej waluty nie osłabiły także najnowsze pomysły Brukseli. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiada zakaz importu węgla z Rosji (ale tylko o wartości 4 miliardów euro rocznie), zakaz dla rosyjskich i białoruskich przewoźników drogowych i całkowity zakaz transakcji w przypadku czterech rosyjskich banków (ale nie tych, które obsługują transakcje gazowe). Przewodnicząca KE zapowiedziała też, że wspólnota zakaże wstępu do unijnych portów rosyjskim statkom, a firmy z kraju Władimira Putina nie będą mogły uczestniczyć w zamówieniach publicznych w państwach członkowskich UE. Poszerzony ma być także zakaz eksportu do Rosji nowoczesnych technologii.

Jeszcze raz okazało się jednak, że Europejczycy są tak bardzo uzależnieni od dostaw rosyjskiej ropy naftowej i gazu ziemnego, że embargo na te surowce jest niemożliwe. Politycy wiedzą, że gdyby w tych sferach uderzono sankcjami w Rosję, to ceny ropy na rynkach światowych po raz kolejny poszybowałyby w górę. To byłoby cios w konsumentów i firmy z wielu branż. Inflacja - i tak już bardzo wysoka - wzrosłaby jeszcze bardziej.

Lira atakowana przez inflację

Turcja nie jest uwikłana w wojnę, a mimo to jej waluta może mieć wielkie problemy. Ich przyczyna to kryzys gospodarczy, którego najpoważniejszym przejawem jest galopująca inflacja - od lutego do marca wzrosła w skali rok do roku z 54,4 do 61,1 proc.

W Turcji realna stopa procentowa wynosi minus 47 proc., bo taka jest różnica między inflacją, a główną stopą banku centralnego. Choć w kraju szaleńczo rosną ceny dóbr i usług, to w poprzednich miesiącach przeprowadzono serię zadziwiających obniżek ceny pieniądza (z 19 do 14 proc.). Kolejne redukcje stóp procentowych były wymuszane przez prezydenta Turcji Recepa Erdogana, którego kurs w polityce gospodarczej nie ma nic wspólnego z kanonami klasycznej ekonomii.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

W świetle "Erdoganomiki", inflacja wywoływana jest przez wysokie stopy procentowe i dlatego powinny być one obniżane. Prezydent liczy na to, że krajowa gospodarka będzie napędzana przez tani kredyt, inwestycje i eksport. Tymczasem autorzy podręczników ekonomii zalecają, by w okresach szalejącej inflacji przeprowadzać podwyżki stóp procentowych. W ten sposób można wyhamować ekspansję kredytu, zachęcić ludzi do oszczędzania i w konsekwencji ograniczyć tempo spadku siły nabywczej pieniądza.

Waluta Turków rekordowo słaba była 20 grudnia zeszłego roku, kiedy za dolara płacono 18,35 liry. W pierwszych tygodniach tego roku kurs dolara utrzymywał się na względnie stałym poziomie 13-14 lir, ale dziś za amerykańska walutę płaci się 14,7 liry.

Ekonomiści z Société Générale spodziewają się, że do końca tego roku dolar może podrożeć do 19 lir, także w związku z przedłużającą się wojną w Ukrainie.

"W scenariuszu przedłużającego się konfliktu w Ukrainie lira prawdopodobnie będzie się osłabiać wobec waluty USA. Dolar mógłby kosztować 16 lir w drugim kwartale 2022 roku i 19 lir w czwartym kwartale, przy jednoczesnym braku zacieśniania polityki pieniężnej przez bank centralny Turcji. Jeśli napięcia geopolityczne będą eskalować, dolar może osiągnąć poziom 20 lir już w drugim kwartale. Tylko w takim wypadku przewidujemy, że bank centralny przeprowadzi awaryjną podwyżkę stóp procentowych" - podsumowano w raporcie Société Générale.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | inflacja | waluty | rynek walutowy | rubel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »