M. Goliszewski: Nie wierzę w rozpad strefy euro
Większe bezrobocie i zadłużenie, a nawet konflikty między państwami - to możliwe skutki rozpadu strefy euro. Zdaniem Marka Goliszewskiego, prezesa BCC, żadne państwo nie jest na to przygotowane. - Turbulencje będą, ale wytrzymajmy jeszcze trochę - radzi ekonomista.
Kryzys w strefie euro to nic w porównaniu z tym, co może się wydarzyć po jej rozpadzie.
- Mamy wówczas kryzys w całej Europie i na świecie. Chiny kupiły kilkaset miliardów euro, Ameryka też jest zadłużona w euro wobec nas. Wzrosłoby radykalnie bezrobocie we wszystkich krajach, wzrósłby deficyt budżetu państwa, wzrosłyby długi - przestrzega Marek Goliszewski w rozmowie z Newserią.
Jednocześnie podkreśla, że dziś żadne państwo, nawet wśród tych, które narzekają na rygorystyczne oszczędności, nie jest nastawione na rozbicie strefy euro czy całej Unii Europejskiej. Zdaniem Marka Goliszewskiego, taki scenariusz raczej nie ma szans na realizację.
- Ja nie wierzę w rozpad strefy euro, bo musiałbym uwierzyć w to, że liderzy państw są, za przeproszeniem, durniami, którzy prą do wojny. Bo zgadzam się z tym, o czym mówił minister Rostowski w Brukseli, że rozpad tych dwóch instytucji może oznaczać wojny - uważa Marek Goliszewski.
O wyjściu Grecji z eurolandu i możliwych scenariuszach rozmawiają nie tylko politycy, ale również ekonomiści. Zdaniem niektórych z nich, grecka gospodarka mocno osłabiona mogłaby po dwóch latach w końcu odbić się od dna, m.in. dzięki konkurencyjnym cenom w turystyce.
Jednak zmiana euro na drachmę mogłoby wywołać ogromne problemy dla unijnych banków, które skupowały greckie papiery wartościowe. W takim przypadku, choć polska gospodarka w niewielkim stopniu jest związana z grecką, my również zaczniemy odczuwać skutki kryzysu.
- Nam kryzys grecki niespecjalnie zaszkodzi, podobnie włoski. Nam zaszkodziłby kryzys w Niemczech. Tam jednak na razie jest wzrost gospodarczy - mówi prezes Business Centre Club. - Miejmy nadzieję, że to wszystko rozejdzie się po kościach. Ja jestem optymistą, chociaż oczywiście pewne turbulencje będą.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi
Więcej o możliwych scenariuszach dla Grecji i strefy euro będzie można powiedzieć po powtórzonych wyborach. 17 czerwca Grecy po raz kolejny będą wybierać partię rządzącą.
Po poprzednim głosowaniu, które odbyło się 6 maja, żadna z frakcji parlamentarnych nie zdołała uzyskać zdecydowanej większości. Najnowsze sondaże dawały kilkuprocentową przewagę Nowej Demokracji, czyli partii popierającej program oszczędnościowy realizowany przez Grecję. Kontynuacja reform w zamian za unijną pomoc może odsunąć w czasie perspektywę rozbicia eurolandu.
Opr. KM