Obligacje bliskie rekordu. To skutki obniżonego oprocentowania

Sprzedaż obligacji oszczędnościowych sięgnęła w styczniu 3,16 mld zł i był to drugi co do wielkości wynik w historii, przy czym rekord pochodzi z kwietnia 2020 r., kiedy inwestorzy otwierali portfele przed ogłoszonym z wyprzedzeniem obniżeniem oprocentowania obligacji w maju.

Tym razem przyczyną wysokiej sprzedaży, było najprawdopodobniej obniżenie oprocentowania depozytów w dwóch największych polskich bankach.

PKO BP jest jednocześnie agentem emisji obligacji oszczędnościowych, więc posiadacze depozytów, którym lokaty akurat się kończyły stanęli przed wyborem - założyć trzymiesięczną lokatę akceptując 0,01 proc. odsetek czy sięgnąć po trzymiesięczne obligacje oprocentowane na 0,5 proc.

Na ich zakup inwestorzy przeznaczyli prawie 1,5 mld zł, co jest wartością rekordową w ich przypadku. Fakt, że inflacja ze sporym zapasem przewyższa nawet i te zyski, nie ma przy tym większego znaczenia - liczy się głównie to, że obligacje oszczędnościowe wciąż jeszcze dają jakieś odsetki, a lokaty bankowe najczęściej już nie.

Reklama

Skłania to posiadaczy lokat do podejmowania ryzyka, często nieuświadomionego. W styczniu napływy do funduszy znów były dodatnie, a najmocniej skorzystały fundusze dłużne (1,16 mld zł) z PKO Obligacji Długoterminowych na czele (690 mln zł). Problem w tym, że inwestorzy kupujący teraz fundusze obligacji kierują się najprawdopodobniej przeszłymi wynikami, które wydają się niemożliwe do powtórzenia.

Rentowności naszych 10-latek szlifują dno od dziewięciu miesięcy poruszając się w zakresie 1,15-1,5 proc. i za dwa, trzy miesiące roczne stopy zwrotu funduszy długoterminowych obligacji czeka gwałtowne załamanie, a już obecnie fundusz PKO w skali 12 miesięcy wykazuje 1,8 proc. zwrot. Całkiem niezły na tle trzymiesięcznej lokaty w PKO BP, ale odstający mocno od średniej w tej kategorii funduszy (5,8 proc.). A załamanie dopiero przed nimi.

Sytuacja naszych inwestorów i tak jest w miarę komfortowa, bo rentowności stoją w miejscu, zaś przymiotnik "długoterminowe" oznacza w przypadku funduszu PKO, że niespełna 60 proc. portfela ulokowane zostało w stałokuponowych papierach zapadających w terminie 5-9 lat (reszta ma krótsze terminy). Ma to o tyle istotne znaczenie, że wahania cen, w tym ewentualny spadek notowań (wzrost rentowności) nie będą aż tak bolesne.

Dobrą lekcją tego, co może się stać gdy obligacje tanieją, są wyniki funduszy inwestujących w długoterminowe obligacje USA, przy czym w tym wypadku długoterminowe oznacza papiery zapadające za 20 lat i więcej.

Ich straty za ostatnie pół roku przekraczają 10 proc. (wybrane ETFy), ale 12-miesięczne stopy zwrotu wciąż są dodatnie. Również i w tym wypadku w kwietniu i maju, gdy wyniki będą porównywane do zdecydowanie już niższych poziomów rentowności, fundusze pokażą gorsze stopy zwrotu w ujęciu 12-miesięcy.

Czy wtedy zobaczymy wreszcie większe odpływy z funduszy obligacji?

Nie można tego wykluczyć, choć może zdarzyć się i tak, że niższe już teraz wyceny zostaną uznane za poziomy okazyjne. W minionym tygodniu rentowność 30-letnich papierów USA pocałowała z języczkiem pułap 2 proc. osiągając go (tym razem od dołu) po raz pierwszy od prawie roku.

Ta psychologiczna i techniczna bariera nie została trwale sforsowana, ale komentatorzy mają złe przeczucia i zakładają wzrost rentowności do 2,4-2,5 proc., głównie za sprawą ryzyka, przegrzania gospodarki, które rodzi "plan Bidena" podnoszący wartość pakietów stymulacyjnych do 25 proc. PKB.

A ponieważ pakiet Bidena to w znacznej mierze rozdanie pieniędzy, ryzyko wzrostu inflacji oceniane jest jako spore, ale na razie wciąż tylko w komentarzach, a nie w modelach. Dla porównania - 25 proc. PKB Polski to około 560 mld złotych. Rozdanie takich pieniędzy zdecydowanie rodziłoby ryzyko przyspieszenia inflacji.

Emil Szweda, Obligacje.pl

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »