Rubel tonie. Kursy walut niestabilne, EUR/PLN blisko 4,55, frank i dolar drożeją

Poniedziałkowy optymizm na rynkach finansowych, który miał korzenie w informacjach o możliwym szczycie z udziałem prezydentów Rosji i USA, błyskawicznie wyparował. Orędzie Władimira Putina, w którym uznał niepodległość zbuntowanych ukraińskich republik i zapowiedział wysłanie do nich wojsk z misją pokojową, jeszcze bardziej gmatwa sytuację. Rubel tonie, a z nim rosyjski rynek akcji. Złoty znalazł się w umiarkowanych opałach: euro/złoty pozostaje pod 4,55. Nieco mocniej rosną kursy walut defensywnych. Dolar/złoty wraca ponad 4,00 i jest o ponad 1 proc. wyżej niż w poniedziałkowy poranek, a kurs franka jest po 1,5-procentowej zwyżce i zagraża barierze 4,40 zł.

Rubel: Rosyjska waluta i giełda toną, EUR/PLN trzyma się dzielnie

Uznanie Republiki Ługańskiej i Republiki Donieckiej przez Rosję znacznie ogranicza szanse na rozwiązanie konfliktu na drodze dyplomatycznej. To zbyt gorzka pigułka do przełknięcia dla Zachodu, który zdecydowanie potępia kroki Rosji. Ryzyko otwartego konfliktu zbrojnego rośnie i pogrąża rubla oraz moskiewską giełdę. Rosyjska waluta w tym tygodniu straciła około 4 proc. w relacji do euro i dolara, USD/RUB przekracza 80,00, a na poniedziałkowej sesji denominowany w dolarach indeks RTS runął kilkanaście procent.

SPRAWDŹ KURSY WALUT ONLINE

Reklama

Złoty traci, ale rynkowe turbulencje wynoszące dolara i franka znosi względnie dobrze. Sięgający zenitu poziom niepewności odpychać będzie inwestorów od walut i aktywów rynków wschodzących. Kurs euro jak dotąd pozostaje poniżej 4,55 zł, ale wyszedł z kilkugroszowego przedziału wokół 4,50 zł. Sprawia to, że wzrasta prawdopodobieństwo kontynuacji zwyżki EUR/PLN. Swoistym sufitem dla notowań powinny być okolice 4,57-4,58, w których w lutym dwukrotnie wyhamowane zostały podbicia kurs. Dopiero ich sforsowanie zaburzy pozytywny średnioterminowy układ kursu. Oczywiście w obecnym środowisku, bez rozładowania się napięcia geopolitycznego, nie ma co liczyć na szybki powrót poniżej 4,50.

Złoty: NBP może reagować na przyśpieszenie osłabienia

Kolejne podwyżki stóp procentowych i zaostrzenie retoryki ze strony NBP odrywają kluczową rolę dla zachowania przez złotego relatywnej stabilności. Jak dotąd uchroniły one przed dotkliwszymi wzrostami kursów walut i sprawiają, że złoty będzie nieco mniej wrażliwy na rynkowe turbulencje, nie tylko związane z czynnikami geopolitycznymi, ale także np. z podnoszeniem stóp procentowych w USA. Zapewne marne to pocieszenie dla władz monetarnych, które liczyły, że niższe kursy walut odegrają wspierającą rolę w walce z inflacją. Na domiar złego sięgające zenitu napięcie geopolityczne zagraża dalszym podbiciem cen paliw i zbóż, co może dodatkowo niepokoić członków RPP.

Jeśli osłabienie złotego przyspieszy, a EUR/PLN sforsuje 4,60, to znacznie wzrośnie ryzyko, że z odsieczą polskiej walucie przyjdą władze monetarne. Po wycelowanych w umocnienie waluty komentarzach prezesa NBP z końcówki stycznia i pierwszej części lutego umocnienie złotego było skromne i ulotne. Może to sugerować, że tym razem nie skończy się na słowach. Na konferencji po posiedzeniu RPP duże poruszenie wywołała wypowiedź Adama Glapińskiego, że jest rozważane, by wymiana unijnych funduszy nie była prowadzona w banku centralnym, lecz na rynku. Gdyby waluty rządu faktycznie stały się źródłem dodatkowego popytu na złotego, to byłby to potężny impuls do jego umocnienia.

Bartosz Sawicki

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Cinkciarz.pl
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »