Rynek kryptowalut. Bitcoin na absolutnych szczytach

Najbardziej popularna kryptowaluta świata ustanowiła cenowy rekord wszech czasów zbliżając się do 67 tysięcy dolarów. Na polskim rynku też mamy historyczny szczyt - bitcoin po raz pierwszy przekroczył granicę 250 tysięcy złotych i jest wart pięć razy więcej niż rok temu. W USA prognozy jak zawsze są skrajnie różne. Menedżer funduszy hedgingowych Michael Burry, uważa, że bitcoin jest w "bańce spekulacyjnej". Dla odmiany, inwestor Lark Davis przewiduje, że pod koniec tej dekady za jedną "monetę" będzie się płaciło 500 tysięcy, a może nawet milion dolarów.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

W środę w ciągu zaledwie dwóch godzin bitcoin podrożał o ponad 2500 dolarów, zaś przez ostatnie trzy tygodnie jego wartość wzrosła o 60 proc. W przededniu rekordowych notowań na nowojorskiej giełdzie pojawił się bitcoinowy ETF. ProShares Bitcoin Strategy ETF zamknął pierwszy dzień na parkiecie wzrostem o 4,8 proc., do poziomu 41,94 dolara za jednostkę. Pierwszego dnia do funduszu napłynęło 570 milionów dolarów, a obroty przekroczyły miliard dolarów, co - jak wyliczył Bloomberg - było drugim najlepszym debiutem ETF w historii. Trzeba jednak dodać, że nowy ETF nie inwestuje bezpośrednio w bitcoiny, a tylko w kontrakty futures notowane na chicagowskiej giełdzie towarowej CME.

Reklama

Bitcoin. To ma być "cholernie dobra dekada"

Od połowy marca 2020 roku do połowy kwietnia tego roku bitcoin podrożał o ponad 61 tysięcy dolarów, czyli o prawie 1600 proc. Od 14 kwietnia, kiedy osiągnął absolutny szczyt na poziomie 64 900 dolarów, do 22 czerwca potaniał o ponad 50 proc. Ten spadek sprawił, że kurs bitcoina powrócił w okolice 30 tysięcy dolarów, by począwszy od 21 lipca znów gwałtownie ruszyć w górę. Ponownie ustanowienie rekordu wszech czasów nastąpiło więc po 189 dniach.

Warto w tym miejscu przypomnieć prognozy, które formułowane były tydzień temu, gdy bitcoinowi sporo jeszcze brakowało do 60 tysięcy dolarów. Mike McGlone zajmujący się analizą rynku towarowego w Bloombergu był zdania, że bitcoin znacznie urośnie w ostatnim kwartale tego roku i wymieniał cenę 100 tysięcy dolarów za "monetę". Jak twierdził, główną przewagą bitcoina jest jego ograniczona podaż wynosząca 21 milionów jednostek.

Czytaj również: Bitcoin - oszuści atakują. Wykorzystali rachunek bankowy, a teraz grożą

Jeszcze większym optymistą był znany analityk ilościowy posługujący się kryptonimem PlanB. - Byłbym bardzo, bardzo zaskoczony, gdyby kurs bitcoina na koniec roku spadł poniżej 100 tysięcy dolarów. Myślę, że do Bożego Narodzenia zobaczymy cenę na poziomie co najmniej 135 tysięcy dolarów, ponieważ tak mówi mój model. Zasadniczo używam trzech rodzajów modeli, które pokazują niemalże to samo - prognozował PlanB.

Dziś znany inwestor kryptowalutowy Lark Davis uważa, że to co się dzieje, to dopiero początek prawdziwej hossy. W jego ocenie, przyszły rok będzie "szalony dla bitcoina", a cała ta dekada będzie "cholernie dobra". - Znajdujemy się w okresie wzmożonych zakupów. Każdy chce teraz wsiąść do pociągu. Bitcoin osiągnie 100, 200, 300, 400 tysięcy dolarów. Do końca dekady będzie kosztował 500 tysięcy, a może nawet milion dolarów - zapowiada Lark Davis.

To może być "bańka spekulacyjna" na rynku kryptowalut

Tego optymizmu zupełnie nie podziela menedżer funduszy hedgingowych Michael Burry, znany z przewidzenia kryzysu finansowego z 2008 roku, który oświadczył właśnie, że większość inwestorów nie dostrzega tworzącej się bańki na rynku wirtualnych walut. Niektórzy uczestnicy rynku podejrzewają, że Burry chce zarobić na prognozowanym przez niego spadku wartości bitcoina.

Michael Burry był pierwszym inwestorem, który przewidział kryzys kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych w latach 2007-10 i dużo na nim zarobił. Jego historia została opisana w książce Michaela Lewisa "The Big Short", a następnie sfilmowana (główną rolę grał Christian Bale).

Środkiem drogi w swoich prognozach próbuje kroczyć biznesmen i inwestor Robert Kiyosaki, autor bestsellerów z serii "Bogaty ojciec, Biedny ojciec". Przewiduje, że jeszcze w tym miesiącu nadejdzie gigantyczny krach na giełdzie, a przy okazji może załamać się również rynek złota, srebra i bitcoina. Uważa jednak, że po najbliższym spadku ceny, kryptowaluta stanie się okazją inwestycyjną.

"Hurra. Bitcoin wzrósł powyżej 60 tysięcy dolarów. Przyszłość jest świetlana. Świętuj, ale bądź ostrożny. Czekam na cofnięcie, zanim zainwestuję więcej. Kocham bitcoina, ponieważ nie ufam Fedowi, Departamentowi Skarbu ani Wall Street" - napisał na twitterze pod koniec zeszłego tygodnia Kiyosaki.

Kryptowalutowy "królik"

O tym jak bardzo nieprzewidywalny i specyficzny jest rynek kryptowalut świadczy kolejny ruch ekscentrycznego miliardera i właściciela spółki Tesla, Elona Muska. Wiele miesięcy temu swoją aktywnością w mediach społecznościowych przyczynił się do wypromowania "psich" kryptowalut -dogecoin i shiba inu. Tym razem Musk doprowadził do pięciokrotnego wzrostu ceny altcoina o nazwie "rabbit".

Co ciekawe, według niektórych, całkowicie nieintencjonalnie. Pilnie śledzony na twitterze przedsiębiorca opublikował bowiem grafikę przedstawiającą zwierzę przypominające króliczka (co do tego nie ma pewności), trzymające w ręce rakietę. Dla wielu inwestorów jest to jasny przekaz, że Musk chce wysłać króliczą kryptowalutę "na księżyc", bo powiedzenie "to the moon" na tym rynku odnosi się do astronomicznych wzrostów cen danego aktywa.

W dodatku, oprócz kryptowaluty "rabbit", wzrosty notowały również inne aktywa cyfrowe odnoszące się do królików. Z danych Google Trends wynika, że po niejednoznacznym tweecie Muska ruszyła lawina wyszukiwania "monet" o "króliczej" tematyce. Hasło "bunny crypto" odnotowało wzrost o 1550 proc., a "rocket bunny" o 1500 proc.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bitcoin | kryptowaluta | cyfrowa waluta | waluta wirtualna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »