Rząd znajdzie 2 mld zł, by zablokować wzrost cen energii?
Czy ceny energii elektrycznej dla osób indywidualnych nie wzrosną? Zapowiedział to wprawdzie wicepremier Jacek Sasin. Jednak rząd ma na to tylko tygodni, a koszty dla budżetu państwa będą bardzo wysokie.
- Gdyby rząd chciał powtórzyć sytuację z tego roku, to tylko na dopłaty do gospodarstw domowych musiałby przeznaczyć blisko 2 mld zł - mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapieice.pl.
Tegoroczne dopłaty były finansowane w dużej mierze z jednorazowych przychodów ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2.
- Takich pieniędzy w takiej kwocie już nie będzie w przyszłorocznym budżecie państwa, a gdyby rząd chciał zablokować wzrost cen energii dla biznesu, to koszty dla budżetu byłyby kilkakrotnie wyższe - komentuje ekspert.
Tym bardziej wątpliwa staje się też obietnica, że po raz pierwszy Polska będzie miała budżet bez deficytu.
Nie wiadomo też czy rządowi uda się zlikwidować ustawowe zapisy o ograniczeniu składek na ZUS do 30-krotności średniego wynagrodzenia, co pogorszyłoby i tak złą kondycję ZUS, doprowadzając też w przyszłości do bardzo dużych nierówności w wysokości emerytur.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Sprzedawcy chcą drastycznych podwyżek cen!
15 listopada do Urzędu Regulacji Energetyki wpłynęły wnioski taryfowe na 2020 r. od PGE, Enei, Energi i Tauronu. Sprzedawcy wnioskują o podwyżki. Nie informują, o ile, ale nieoficjalnie mówi się, że 20-40 proc. - podał czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna".
Gazeta przypomniała, że prezes URE Rafał Gawin, zapowiedział, że nie zatwierdzi wniosków, dopóki nie będzie przekonany, iż "poziom taryf odpowiada aktualnym warunkom rynkowym i odzwierciedla uzasadnione koszty sprzedawców prądu".
Postępowanie powinno się zakończyć w drugiej dekadzie grudnia - taryfy mogą bowiem wejść w życie najwcześniej po 14 dniach od zatwierdzenia. Jeśli natomiast ceny na 2020 r. zostaną ustawowo zamrożone, to postępowania zostaną umorzone.
PAP