Tańszy bitcoin. Pierwsza kryptowaluta świata w tarapatach

Wielu komentatorów prognozuje, że ostatnie spadki ceny bitcoina poniżej pułapu 30 tysięcy dolarów to zwiastun dalszego poważnego regresu. Mike McGlone, słynny analityk serwisu Bloomberg Intelligence, nie wyklucza, że cena najstarszej kryptowaluty cofnie się do wartości z końca 2022 roku i znajdzie w okolicach 15 tysięcy dolarów. Wiele wskazuje na to, że niektóre "wieloryby", czyli właściciele wielkich pakietów bitcoina, szykują się do ich sprzedaży.

  • Mike McGlone, choć spodziewa się w najbliższym czasie przeceny bitcoina, to podtrzymuje prognozę, że w przyszłości jedna "moneta" będzie kosztowała 100 tysięcy dolarów
  • "Wieloryby", które bitcoiny kupiły 10 lat temu, zyski mogą dziś liczyć w setkach tysięcy procent
  •  Szansą dla bitcoina ma być przyszłoroczny halving, czyli cykliczna operacja, która może znacznie podwyższyć notowania kryptowaluty

Potwierdzają się obawy ekspertów, którzy mniej więcej miesiąc temu wątpili w trwałość ówczesnego ożywienia na rynku kryptowalut. Na początku czerwca bitcoin był w defensywie, a jego cena spadała do 25,5 tysiąca dolarów. Potem najstarsza kryptowaluta świata ruszyła w górę i przez kilka tygodni utrzymywała się na poziomie około 30 tysięcy dolarów. W ostatnich dniach bitcoin osłabł i momentami kosztował mniej niż 29 tysięcy dolarów.

Reklama

Niektórzy analitycy techniczni podnoszą alarm, gdyż "ceny wykazały odrzucenie podwójnego szczytu w trendzie głównej kryptowaluty". W tej chwili 29 tysięcy dolarów to lokalne wsparcie, natomiast 31-32 tysiące to obszar oporu. Choć bitcoinowi bliżej jest do wparcia niż oporu, to trzeba pamiętać, że od początku tego roku zyskał on na wartości ponad 80 proc., czyli zdecydowanie więcej niż inne, konkurencyjne aktywa.

Eksperci ostrzegali już w czerwcu

Już miesiąc temu Mike McGlone, główny analityk serwisu Bloomberg Intelligence, alarmował, że liczni inwestorzy wpadli w sidła dawno niewidzianej chciwości, a wielu z nich żywi bezpodstawne nadzieje na kontynuację rajdu. McGlone twierdził, że nawet jeśli zgodnie z przewidywaniami niektórych analityków technicznych bitcoin obierze kierunek w stronę poziomu 40 tysięcy dolarów za "monetę", to cena może gwałtownie się cofnąć, nawet poniżej linii 30 tysięcy dolarów.

Ta prognoza spełniła się i teraz McGlone przedstawia następną, jeszcze bardziej pesymistyczną. Jego zdaniem, bitcoina czeka silna korekta spadkowa, nawet o 50 proc. Nie wykluczone więc, że "coin" może powrócić do stanu z końca 2022 roku i znów znaleźć się w okolicach 15 tysięcy dolarów, a nawet nieco niżej.

Mike McGlone twierdzi, że niezależnie od byczych nastrojów na rynku, wszystkie próby podbicia ceny bitcoina są niweczone przez czynniki makroekonomiczne. Dużą winę ekspert przypisuje amerykańskiej Rezerwie Federalnej i jej polityce zacieśniania monetarnego.

Co ciekawe, analityk Bloomberga uważa, że w dalszej perspektywie bitcoin pobije historyczny rekord, czyli 69 tysięcy dolarów z jesieni 2021 roku. McGlone podtrzymuje też dawną prognozę, że za bitcoina kiedyś trzeba będzie zapłacić 100 tysięcy dolarów.

- Mówiłem o kryptowalucie kosztującej 100 tysięcy, gdy była ona notowana poniżej 20 tysięcy dolarów. Nadal tak twierdzę, ale myślę, że zanim bitcoin wejdzie na tę trajektorię, to zobaczymy najpierw jego 50-procentową przecenę - oświadczył Mike McGlone.

Niedźwiedzie scenariusze dla bitcoina w czerwcu przedstawiał także kryptowalutowy inwestor znany na Twitterze pod nickiem Capo. Oznajmił swoim ponad 766 tysiącom obserwatorów, że jest w stanie wyobrazić sobie spadek bitcoina nawet do około 12 tysięcy dolarów. Nie wskazał jednak konkretnych ram czasowych dla swoich pesymistycznych prognoz.

O możliwości spadku wartości bitcoina pisał także inwestor używający pseudonimu Bluntz, który z analizy technicznej wyprowadzał wniosek, że kurs kryptowaluty może obsunąć się poniżej 29 tysięcy dolarów. Podobną prognozę przedstawił analityk znany jako Pentoshi. W jego niedźwiedzim scenariuszu bitcoin powracał do 29 tysięcy dolarów przed osiągnięciem pułapu 32 tysięcy.

Przebudzenie "wielorybów"

Członkowie społeczności kryptowalutowej ciągle wracają pamięcią do czasów sprzed mniej więcej 10 lat, kiedy bitcoina można było kupić za "drobne dolary". Na porządku dziennym są inwestorskie konstatacje w rodzaju: "gdyby człowiek wtedy wiedział, toby zainwestował".

Dlatego w środowisku podziw budzą "wieloryby", czyli osoby lub instytucje, które wobec bitcoina dawno temu obrały taktykę "kupujemy i zapominamy na lata". Szczęśliwcy, którzy nabyli te aktywa dekadę temu i wytrwali w tym postanowieniu, mogą teraz pochwalić się imponującymi zyskami.

Ostatnio rynek zauważył wiele przypadków "przebudzenia się ze snu wielorybich adresów". Każde przetransferowanie na nowy adres bitcoinów, które trwały w uśpieniu przez wiele lat, jest żywo komentowane. Może oznaczać, że właściciel kryptowalut postanowił zmienić "skrytkę", bowiem przestraszył się naruszenia bezpieczeństwa poprzedniego adresu, zwłaszcza jeśli zanotował wzmożoną liczbę ataków hakerskich. Może to być jednak także ruch podyktowany chęcią sprzedaży "coinów" na giełdzie.

Nowy adres wybrał między innymi "wieloryb", który 11 lat temu kupił 1037 bitcoinów za 5108 dolarów, płacąc za sztukę 4,92 dolara. Teraz są one warte około 31 milionów dolarów, co oznacza, że zdrożały o 600 tys. proc. W szczycie koniunktury, czyli w 2021 roku, wartość tych "monet" dochodziła nawet do 71,6 miliona dolarów.

Jak wynika z danych platformy Lookonchain, w kwietniu tego roku z pewnego adresu przesłano w nowe miejsce 2071 bitcoinów o wartości 60 milionów dolarów. Środki te leżały nieruszone przez 10 lat.

Jednak największy tego typu ruch odnotowano w styczniu 2023 roku. Pewien "wieloryb" przesłał 25 056 bitcoinów, które były wówczas warte 250 milionów dolarów. Wartość tego portfela w listopadzie 2021 roku, gdy kryptowaluta osiągnęła szczyty na poziomie 69 tysięcy dolarów, wynosiła ponad miliard dolarów.

Jeśli za wspomnianymi decyzjami "wielorybów" o reaktywacji zasobów pójdzie rynkowa presja podażowa, to notowania bitcoina mogą mocno spaść. Spełnią się wtedy prognozy wielu analityków o nieuchronnej przecenie najpopularniejszej kryptowaluty świata.

Halving szansą dla kryptowaluty

W tych dniach sieć bitcoina (BTC) osiągnęła kolejny kamień milowy - przekroczyła liczbę 800 tysięcy wydobytych bloków. To ważne wydarzenie, jeśli brać pod uwagę, że zbliża się cykliczny halving (przepołowienie), czyli zmniejszenie o połowę nagrody za blok. Przewiduje się, że nastąpi to po wydobyciu kolejnych 40 tysięcy bloków.

Analitycy skupieni na halvingu przypuszczają, że rajd na wykresie bitcoina ma szansę rozpocząć się jeszcze w tym roku. Halving ma miejsce średnio co 4 lata. Polega na ograniczeniu podaży nowych bitcoinów oraz zmniejszaniu o połowę nagrody dla "górników" za wydobyte "monety". Czołowa kryptowaluta ma już za sobą trzy halvingi - ostatni miał miejsce w maju 2020 roku.

Kolejna hossa kryptowalutowa miałaby pojawić się przed najbliższym "przepołowieniem", które nastąpi prawdopodobnie w pierwszych miesiącach 2024 roku. Cena bitcoina ma tendencję, by rosnąć "pod wydarzenie", czyli przed halvingiem i osiągać szczyt mniej więcej rok po nim. W trzech poprzednich cyklach scenariusz gwałtownych spadków i wzrostów sprawdzał się za każdym razem. Kurs bitcoina tracił nawet 80 proc. podczas "kryptowalutowej zimy" występującej między kolejnymi halvingami.

Wielu analityków przewiduje, że w przypadku, gdy nagroda za wydobycie bloku bitcoina i dodanie go do łańcucha, zostanie zmniejszona o połowę, cena kryptowaluty będzie musiała się co najmniej podwoić, aby proces wydobycia był wciąż opłacalny.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryptowaluta | rynek kryptowalut | bitcoin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »