Wielki kryzys bitcoina. Kryptowaluta niespełnionych obietnic?

Wystarczył jeden miesiąc i notowania bitcoina spadły o około 25 proc. Pierwszej kryptowalucie świata szkodzi między innymi niedotrzymywanie przez Donalda Trumpa wyborczej obietnicy o tworzeniu w USA państwowej rezerwy strategicznej w bitcoinach.

  • Entuzjaści pierwszej kryptowaluty świata w najnowszych spadkach jej ceny widzą wielką szansę i nawołują: "bitcoin jest wyprzedany, odpalcie go z powrotem"
  • Wielu analityków spodziewa się spadku wartości bitcoina nawet do 70 tysięcy dolarów, co byłoby jego przeceną o 35 proc. w porównaniu z rekordem wszech czasów sprzed miesiąca
  • Donald Trump niewiele robi, by zintegrować kryptowaluty z tradycyjnym systemem finansowym, a co więcej szykowane przez niego wojny celne szkodzą notowaniom bitcoina

Pod koniec stycznia za bitcoina płacono rekordowo dużo, bo ponad 109 tysięcy dolarów. Miesiąc później cena "monety" spadała nawet poniżej 84 tysięcy, do poziomów notowanych poprzednio w listopadzie 2024 roku. Z całą pewnością w ostatnich dniach inwestorów zniechęciła do rynku jedna z największych w historii kradzież "coinów". Cyberprzestępcy z Korei Północnej włamali się do systemów giełdy Bybit. Łupem hakerów padły kryptowaluty o wartości 1,5 miliarda dolarów.

Reklama

Wiele przyczyn bessy

 Jednorazowy incydent nigdy jednak nie jest głównym wyjaśnieniem długofalowych zdarzeń rynkowych. Zdaniem analityków, kryzys pierwszej kryptowaluty świata może mieć kilka przyczyn. Wymieniane są: 

  • odwrót globalnego kapitału od ryzyka, 
  • wycofywanie przez inwestorów instytucjonalnych środków z funduszy ETF opartych na bitcoinie
  • determinacja Donalda Trumpa we wprowadzaniu od 4 marca nowych taryf celnych, 
  • a jednocześnie brak realizacji przez prezydenta USA obietnic poprawy statusu kryptowalut.

Duże znaczenie może mieć także utrzymywanie się wysokiej inflacji w Stanach Zjednoczonych. W tej sytuacji jest coraz bardziej prawdopodobne, że amerykańska Rezerwa Federalna w tym roku obniży stopy procentowe tylko raz, a nie cztery razy, jak się spodziewano do niedawna. "Jastrzębia" polityka Fed nie będzie sprzyjać ryzykownym aktywom, takim jak kryptowaluty.

Jeszcze niedawno niektórzy komentatorzy przewidywali, że bitcoin szybko i bez przerywania hossy osiągnie cenę 200 tysięcy dolarów. Te prognozy się nie sprawdziły. Dziś z kolei nie brakuje inwestorów, którzy nie przejmują się ostatnim załamaniem notowań i widzą w nim szansę uzupełnienia portfeli. Eric Trump, syn prezydenta USA, wznosi hasło "kupujcie dołki". Samson Mow, szef firmy JAN3, w poście opublikowanym na platformie X oświadczył: "bitcoin jest wyprzedany, odpalcie go z powrotem". Jego zdaniem, obecna przecena to jedynie chwilowa anomalia, a fundamenty kryptowaluty pozostają nienaruszone.

Strach i chciwość

Jednak indeks Bitcoin Fear & Greed, mierzący nastroje inwestorów, spadł do strefy "ekstremalnego strachu", najniższego od miesięcy. Jednocześnie specjaliści analizy technicznej spodziewają się dalszej przeceny bitcoina. Cofnięcie się kursu poniżej 90 tysięcy dolarów uznają za przełamanie kluczowego poziomu wsparcia, który utrzymywał się od końca listopada. Matrixport ostrzega w tej sytuacji przed głębszą korektą i nie wyklucza spadku notowań do 70 tysięcy dolarów.

Podobną opinię wyraża Arthur Hayes, były prezes giełdy BitMEX. Jego zdaniem, dalsze odpływy środków z funduszy ETF spowodowują, że bitcoin potanieje do 70 tysięcy dolarów. Trzeba tu przypomnieć, że w listopadzie 2024 roku taką samą projekcję przedstawił Raoul Pal, założyciel Global Macro Investor. Prognozował, że bitcoin w styczniu osiągnie historyczny szczyt na poziomie 110 tysięcy dolarów (co nastąpiło), a potem spadnie do 70 tysięcy.

Nikt jednak nie jest tak wielkim pesymistą, jak laureat Nagrody Nobla Eugene Fama, który właśnie oznajmił, że wartość bitcoina w ciągu najbliższych dziesięciu lat zmaleje do zera. Noblista nie zgadza się, by bitcoina nazywać cyfrowym złotem, chyba że kryptowaluta znajdzie zastosowanie. - Jeśli nie będzie miała zastosowania, będzie po prostu niczym, nawet nie powietrzem - powiedział Fama.

Trump nie dotrzymuje obietnicy

Przypomnijmy, że zarówno w 2023, jak i w 2024 roku bitcoin zyskiwał na wartości grubo ponad 100 proc. W zeszłym roku pierwszej kryptowalucie świata sprzyjało wiele okoliczności. Najpierw w styczniu amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) dopuściła na rynek bitcoinowe fundusze ETF. Potem w kwietniu nastąpił, odbywający się w cyklach czteroletnich, halving, czyli przepołowienie tempa wydobycia nowych bitcoinów, zazwyczaj skutkujące rajdem cenowym. Wreszcie w listopadzie wybory w Stanach Zjednoczonych wygrał Donald Trump, nazywany najbardziej bitcoinowym prezydentem w historii Ameryki.

Co ciekawe, nowy lokator Białego Domu w czasie swojej pierwsze kadencji (w latach 2017-21) znany był z niezwykle krytycznego podejścia do kryptowalut. Teraz deklaruje pełne poparcie dla nich. W czasie kampanii wyborczej na konferencji środowiska kryptowalutowego w Nashville zapowiedział utworzenie strategicznej rezerwy bitcoinów, a zarazem sprzeciwił się wprowadzaniu cyfrowej waluty banku centralnego (CBDC).

Latem zeszłego roku Cynthia Lummis, senatorka republikańska, złożyła projekt ustawy o stworzeniu strategicznej rezerwy bitcoinów. Kryptowaluta gromadzona byłaby na dwa sposoby. Po pierwsze, bitcoiny byłyby kupowane przez Rezerwę Federalną i Departament Skarbu. Po drugie, państwo powiększałoby swoje zasoby o "monety" konfiskowane podmiotom, które prowadziły działalność przestępczą.

Dziś jednak wszystko wskazuje na to, że wizja stworzenia przez amerykański bank centralny narodowej rezerwy w bitcoinach nie doczeka się realizacji i tym samym token nie zdobędzie pozycji światowej waluty rezerwowej. Donald Trump nie spełnia też wyborczej obietnicy o integracji kryptowalut z tradycyjnym systemem finansowym. Sceptyków nie uspokoiła nawet decyzja prezydenta o nominowaniu na stanowisko przewodniczącego SEC Paula Atkinsa, zwolennika łagodzenia regulacji w sferze aktywów wirtualnych.

W obozie Donalda Trumpa mają się pojawiać wątpliwości, co do słuszności promowania bitcoina. Pada argument, że prezydent, któremu tak bardzo zależy na sile dolara, nie powinien być zainteresowany tworzeniem konkurencyjnych dla waluty Amerykanów rezerw kryptowalutowych.

EBC nie ufa bitcoinowi

Wątpliwości Amerykanów podzielane są także na Starym Kontynencie. Doradca Europejskiego Banku Centralnego, Jurgen Schaaf, jednoznacznie odrzuca możliwość uwzględnienia bitcoina w rezerwach państwowych. Uzasadnia to brakiem fundamentalnej wartości tokena i wysokim ryzykiem spekulacyjnym. - Tradycyjne rezerwy, takie jak ropa naftowa czy gaz, mają praktyczne zastosowanie w stabilizowaniu gospodarki w czasach kryzysu. Natomiast bitcoin nie posiada żadnej rzeczywistej wartości ekonomicznej i służy jedynie do spekulacji - oznajmił Schaaf.

W tym samym duchu pod koniec stycznia wypowiedziała się prezes EBC Christine Lagarde. Oświadczyła kategorycznie, że bitcoin nigdy nie znajdzie się w rezerwach europejskich banków centralnych. Powoływała się na ekstremalną zmienność "coina", możliwość nielegalnego wykorzystania oraz podatność na manipulacje rynkowe.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kryptowaluty | rynek kryptowalut | Bitcoin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »