Prąd to dopiero preludium. Za ciepło też zapłacimy więcej
Ceny ciepła systemowego znalazły się w trendzie wzrostowym, ekonomii się nie zaczaruje. Pytaniem jest, w jakim stopniu można będzie przenosić wzrost kosztów produkcji ciepła w ceny ciepła i jak szybko ciepłownictwo będzie się w stanie restrukturyzować, czyli m.in. odchodzić od węgla po to, żeby uniknąć kosztów CO2, a ostatecznie jeśli nie obniżać, to ustabilizować ceny ciepła - mówi Jacek Szymczak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP).
Jak w 2018 roku kształtowały się ceny ciepła systemowego, czyli produkowanego i dostarczanego odbiorcom przez zawodowe firmy ciepłownicze?
- Jest co najmniej pięć grup kosztów ponoszonych przez przedsiębiorstwa ciepłownicze, na które te firmy albo w ogóle nie mają wpływu lub mają wpływ niewielki. Do tych kosztów należą koszty uprawnień do emisji CO2, koszty paliw, a w tym węgla i gazu ziemnego, koszty zakupu energii elektrycznej, a także koszty usług budowlanych i w końcu koszty pracy.
- W 2018 roku wszystkie wskazane grupy kosztów rosły i gdyby wprost przenieść w koszty produkcji ciepła i jego dystrybucji wzrost wyżej wymienionych grup kosztów, to w 2018 r .w porównaniu z 2017 średnia podwyżka cen ciepła systemowego wynikająca ze wzrostów kosztów jego produkcji wyniosłaby 24 proc., a z powodu wzrostu kosztów dystrybucji kolejne 12 proc.
- W sumie zatem gdyby przenieść bez żadnej reakcji wzrost kosztów produkcji ciepła systemowego i jego dystrybucji w ceny ciepła, to w 2018 roku w porównaniu do 2017 roku cena ciepła systemowego powinna w Polsce wzrosnąć średnio o około 36 proc., ale w praktyce podwyżki były znacznie niższe, co jest skutkiem działań samych firm i polityki regulacyjnej URE (ceny ciepła i jego dystrybucji są regulowane).
To co się faktycznie zdarzyło w 2018 roku w przypadku cen ciepła systemowego?
- Na pewno w 2018 roku na żadnym lokalnym rynku nie doszło do podwyżek cen ciepła o 36 proc., na co wskazywałby wzrost kosztów produkcji ciepła i jego dystrybucji. Firmy ciepłownicze nawet nie wnioskowałyby o takie podwyżki, bo wysoki wzrost cen ciepła systemowego to ryzyko utraty klientów.
- Firmy ciepłownicze robią wszystko, żeby ograniczać koszty własne i w ten sposób mitygować wzrost cen ciepła z tytułu wzrostu kosztów od nich niezależnych. Na to nakłada się polityka regulacyjna URE. Nie ma szans, żeby regulator przepuścił przeniesienie w ceny ciepła 100 proc. wzrostu kosztów.
- Z naszej wiedzy wynika, że w taryfach zatwierdzonych przez URE w 2018 roku wzrost cen ciepła (produkcja i dystrybucja razem) wahał się od 1 proc. do 12 proc. Ceny ciepła i jego dystrybucji nie są zatwierdzane przez URE centralnie, ale przez poszczególne oddziały terenowe URE, które mają rożne podejście do zatwierdzania taryf i stąd między innymi ten niesamowity rozrzut podwyżek cen ciepła. W Polsce brakuje jednolitego podejścia do zatwierdzania cen ciepła.
Jaka jest perspektywa dla cen ciepła systemowego w 2019 roku?
- Trudno o optymizm w przypadku cen ciepła systemowego na 2019 rok, a to w największym stopniu jest pochodną paliwowej struktury produkcji ciepła (74 proc. z węgla) i polityki klimatycznej.
- Ceny węgla dla sektora ciepłownictwa w 2018 roku w stosunku do 2017 roku wzrosły o około 30 proc., a jeśli chodzi o dostawy na 2019 rok, to mamy na razie tylko niepotwierdzone praktyką sygnały, że może dojść do stabilizacji cen węgla krajowego, którego jednak - jak wynika z posiadanych przez nas informacji - podobnie jak w 2018 roku także w 2019 będzie brakowało do pełnego zaspokojenia potrzeb ciepłownictwa. Sektor musi kupować część węgla z importu, na poziomie 10-20 proc. zapotrzebowania, a tu ceny zależą wprost od koniunktury globalnej.
- W przypadku cen uprawnień do emisji CO2 w 2019 roku spodziewamy się dużych wahań cen z tendencją wzrostową. Będzie temu sprzyjało uruchomienie w 2019 roku mechanizmu stabilizacji rynkowej (MSR), bo będzie to oznaczało ograniczanie podaży uprawnień do emisji CO2.
- W okresie 2021-2030 roku firmy ciepłownicze objęte EU ETS mają zagwarantowane darmowe uprawnienia do emisji CO2, pokrywające 30 proc. wielkości produkcji, ale przydział ten liczony będzie według benchmarku gazowego.
- Oznacza to w praktyce, że przy stosowaniu węgla aż 85 proc. potrzebnych uprawnień trzeba będzie kupować. Przydział 30 proc. darmowych uprawnień będzie w praktyce dotyczył tylko produkcji ciepła z gazu.
Ireneusz Chojnacki
Więcej informacji na portalu wnp.pl