Czerniak: Jak rząd zwiększa wydatki, dokłada się do spirali cenowo-płacowej
"Jeżeli płace rosną o 14 proc., a inflacja o ponad 12 proc. to znaczy, że z roku na rok możemy kupić więcej o 2 proc., bo o tyle rosną tzw. realne wynagrodzenia. To, co się liczy dla budżetu przeciętnego Polaka, to różnica pomiędzy wzrostem jego dochodu a wzrostem cen w sklepach. Ta jest niewielka" – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM dr Adam Czerniak, kierownik Zakładu Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej w Szkole Głównej Handlowej. "Już przeżywaliśmy sytuację, w której inflacja była dwucyfrowa - ponad 20-procentowa, wzrost wynagrodzeń też był ponad 20-procentowy. Wcale nie byliśmy szczęśliwi. Mówię tutaj o okresie transformacji" – dodał gość Marka Tejchmana. "Przy tak wysokiej inflacji i dynamice wynagrodzeń następuje spirala (…) Wzrost płac napędza wzrost cen" – tłumaczył. "Jak rząd zwiększa wydatki, dokłada się do spirali cenowo-płacowej" – zauważył Czerniak.
W portfelu biednych osób wydatki na żywność, na paliwa, na prąd, na gaz stanowią dużo większy udział niż wydatki na usługi, które drożeją w ostatnim czasie nieco wolniej niż kategoria, o której mówimy. Inflacja, z którą mamy teraz do czynienia, najbardziej uderza w grupy najuboższe - analizował w RMF FM dr Adam Czerniak.
Działania, które podejmuje rząd, faktycznie przynoszą ulgę - widzimy nieco niższe ceny w sklepach, została obniżona akcyza, VAT, będziemy mieć nieco wyższe dochody w portfelu na skutek obniżki podatków dochodowych. To są tylko efekty przejściowe - dodał gość Marka Tejchmana. To, że w tej chwili rząd dorzuci do gospodarki dodatkowe pieniądze, które trafią do kieszeni obywateli, to niestety nie jest dobra informacja, ponieważ one zaraz zostaną zjedzone przez rosnącą inflację. Im dłużej ta inflacja będzie się utrzymywać na podwyższonym poziomie, tym bardziej kosztowne będzie jej obniżanie, tym większe spowolnienie wzrostu wynagrodzeń, naszych dochodów, naszego poziomu życia będziemy musieli ponieść, żeby ta inflacja zmalała - ostrzegał kierownik Zakładu Ekonomii Instytucj
W portfelu biednych osób wydatki na żywność, na paliwa, na prąd, na gaz stanowią dużo większy udział niż wydatki na usługi, które drożeją w ostatnim czasie nieco wolniej niż kategoria, o której mówimy. Inflacja, z którą mamy teraz do czynienia, najbardziej uderza w grupy najuboższe - analizował w RMF FM dr Adam Czerniak.
Działania, które podejmuje rząd, faktycznie przynoszą ulgę - widzimy nieco niższe ceny w sklepach, została obniżona akcyza, VAT, będziemy mieć nieco wyższe dochody w portfelu na skutek obniżki podatków dochodowych. To są tylko efekty przejściowe - dodał gość Marka Tejchmana. To, że w tej chwili rząd dorzuci do gospodarki dodatkowe pieniądze, które trafią do kieszeni obywateli, to niestety nie jest dobra informacja, ponieważ one zaraz zostaną zjedzone przez rosnącą inflację. Im dłużej ta inflacja będzie się utrzymywać na podwyższonym poziomie, tym bardziej kosztowne będzie jej obniżanie, tym większe spowolnienie wzrostu wynagrodzeń, naszych dochodów, naszego poziomu życia będziemy musieli ponieść, żeby ta inflacja zmalała - ostrzegał kierownik Zakładu Ekonomii Instytucj