Rośnie ryzyko kryzysu energetycznego
Społeczeństwo europejskie było przyzwyczajone do tego że gazu, ropy naftowej i węgla nigdy nie zabraknie. Żyło jednocześnie z takim przekonaniem, że mamy odnawialne źródła energii, że rozwijamy odnawialne źródła energii i że źródła kopalne w zasadzie nie są już tak naprawdę potrzebne, czy nie będą potrzebne w ciągu najbliższych lat. Dzisiejszy kryzys, czy jego tempo – bo mówimy tutaj o błyskawicznym kryzysie – pokazują, że surowce energetyczne kopalne wciąż nam są potrzebne, a bez tych surowców praktycznie zanika nasz komfort w wielu obszarach życia. To znaczy: z jednej strony mamy szalejące ceny surowców i wysokie ceny np. ropy naftowej – co przekłada się na wysokie ceny paliw, z drugiej strony mamy wysokie ceny gazu – np. do ogrzewania. Trzeci element to pojawiające się ryzyko niedoboru tych surowców. W pewnym momencie przy srogiej zimie może okazać się, że surowców energetycznych nam po prostu nam zabraknie i będzie konieczna jakiegoś typu reglamentacja tych surowców. Oczywiście odbiorcy indywidualni są tutaj w najlepszej sytuacji – ponieważ ich reglamentacja dotknie najpóźniej. W myśl funkcjonowania państwa i systemu elektroenergetycznego czy energetycznego panuje zasada, że najpierw odłącza się dużych odbiorców przemysłowych, dopiero potem odbiorców indywidualnych.
– Jeżeli popatrzymy na kontekst odcięcia odbiorców przemysłowych – to musimy mieć świadomość tego, że odcięcie np. zakładów azotowych, które używają 60% gazu w Polsce, będzie oznaczało wymierne straty gospodarcze. Te zakłady przestaną produkować swoje produkty – a to od razu przełoży się na każdy inny element funkcjonowania społeczeństwa. Choćby przykład dwutlenku węgla, którego brakuje w Polsce po tym, jak zakłady Grupy Azoty i Anwilu we Włocławku zaprzestały produkcji, co automatycznie przełożyło się na brak dwutlenku węgla w przemyśle piwowarskim czy w mięsnym – powiedział serwisowi eNewsroom Mariusz Marszałkowski, ekspert portalu BiznesAlert. – To pokazuje, że jedna decyzja związana z ogra
– Jeżeli popatrzymy na kontekst odcięcia odbiorców przemysłowych – to musimy mieć świadomość tego, że odcięcie np. zakładów azotowych, które używają 60% gazu w Polsce, będzie oznaczało wymierne straty gospodarcze. Te zakłady przestaną produkować swoje produkty – a to od razu przełoży się na każdy inny element funkcjonowania społeczeństwa. Choćby przykład dwutlenku węgla, którego brakuje w Polsce po tym, jak zakłady Grupy Azoty i Anwilu we Włocławku zaprzestały produkcji, co automatycznie przełożyło się na brak dwutlenku węgla w przemyśle piwowarskim czy w mięsnym – powiedział serwisowi eNewsroom Mariusz Marszałkowski, ekspert portalu BiznesAlert. – To pokazuje, że jedna decyzja związana z ogra