Emerytce wystarcza 23,7 zł?

Rozmawiamy z panią Anną, jedną z pierwszych osób otrzymujących emeryturę kapitałową - 6 lutego ZUS wypłacił pierwsze emerytury kapitałowe, pochodzące zarówno z I, jak i II filaru. Jedno z tych świadczeń wyniosło 917,8 zł, z czego z OFE pochodziło 23,65 zł.

Jest pani w grupie kilkunastu osób w Polsce, które jako pierwsze otrzymały nową emeryturę. Jest ona stosunkowo niska, a z OFE pochodzi zaledwie niespełna 24 zł. Czy nie żałuje pani, że przystąpiła do OFE?

- Nie. Moja decyzja była świadoma. Chciałam wesprzeć rozwiązanie, które likwidowało monopol ZUS. Uznałam, że to dobrze, iż odpowiedzialność za ubezpieczenia emerytalne, przynajmniej w części, zostanie podzielona i wreszcie, nawet jeśli miałabym otrzymać z OFE 1 zł, nie tylko ZUS odpowiadać będzie za wypłatę świadczeń.

A czy brała pani pod uwagę możliwość dziedziczenia pieniędzy z OFE przez bliskich?

- Tak. To miało bardzo duże znaczenie. Sama świadomość, że po mojej ewentualnej śmierci oszczędzane przeze mnie pieniądze trafią do bliskich, a nie przepadną - jak to się dzieje w ZUS.

Czy żałowała pani w ciągu ostatnich 10 lat, że przystąpiła pani do OFE?

Reklama



- Nie. Choć zdaję sobie sprawę, że reforma emerytalna z 1999 roku będzie tak naprawdę zdobyczą dla pokolenia, które rozpoczęło pracę krótko przed nią lub dopiero w 1999 roku. Niezwykle ważne jest jednak to, że o wysokości nowej emerytury nie będą decydować arbitralne decyzje, np. o tym, czy wybierać 10 czy 20 lat do ustalenia wysokości świadczenia. O wysokości emerytury będzie decydować wyłącznie kwota zebrana na indywidualnym koncie w ZUS i OFE. Ta suma zostanie podzielona przez przewidywany, statystyczny okres przeżycia. Innymi słowy system odda to, co się do niego wpłaciło.

Dlaczego pani emerytura jest tak niska?

- Wynika to ze stosunkowo małego stażu pracy, który wyniósł do momentu przejścia na emeryturę nieco ponad 20 lat. Ponadto tylko przez osiem ostatnich lat - z ostatnich 10 lat - odprowadzałam składki do ZUS i OFE. Co więcej, pochodziły one albo z działalności gospodarczej, gdzie jak wiadomo składki nie są zbyt wysokie, bo są naliczane od 60 proc. średniej płacy, albo z umów o pracę, które oscylowały wokół minimalnej płacy. Niestety, ze względu na sytuację na rynku pracy i ogólną sytuację w gospodarce prowadzenie firmy i opłacanie składek do ZUS okazało się niezmiernie trudne. Po zakończeniu prowadzenia firmy trudno też było mi, jako osobie zbliżającej się do emerytury, znaleźć pracę.

Czyli w sumie opłacała pani, do momentu przejścia na emeryturę, składki do ZUS przez niespełna 25 lat?

- Tak. Niestety były też one opłacane od niskich kwot.

Bartosz Marczuk

Chcesz mieć zawsze aktualny serwis gospodarczo-prawny? Zamów pełne wydanie Gazety Prawnej w internecie.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: ZUS | składki | OFE | emerytura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »