"Antybelki" przeszły do historii - czy jest dla nich alternatywa?

Lokaty z dzienną kapitalizacją odsetek były, co rzadko się zdarza, korzystne zarówno dla klientów, jak i banków je oferujących. Dzięki swej konstrukcji dawały bowiem większy zysk przy niższym nominalnym oprocentowaniu. Tyle, że dobre czasy już się skończyły. Teraz podatku Belki już nie można ominąć. Zyskuje budżet i to niemało, bo w planach jest minimum 380 mln zł rocznie.

Alior Bank kilka lat temu jako pierwszy wprowadził na masowy rynek produkt z dzienną kapitalizacją odsetek. Ryzykował sporo, ale i do wygrania było wiele - miano innowacyjnej instytucji finansowej. Jak na debiut rynkowy był to strzał w dziesiątkę. Bank zyskał dzięki temu wielu klientów oraz rozgłos. O dziennej kapitalizacji i konieczności odprowadzania podatku, czy to przez bank, czy też samodzielnie przez klienta, sporo się wtedy mówiło.

Wątpliwości były na tyle duże, że inne instytucje niechętnie kopiowały pomysł Alior Banku. Wszystko się jednak zmieniło w chwili uzyskania oficjalnego stanowiska w sprawie od Ministerstwa Finansów. Było ono jednoznaczne, korzystne dla klientów. Machina ruszyła, instytucje finansowe zasypały rynek produktami jednodniowymi - głównie lokatami i kontami oszczędnościowymi. Sielanka trwała kilka lat, skończyła się zaś 30 marca bieżącego roku. Teraz podatek Belki należy odprowadzać z dokładnością do jednego grosza. Co na to banki?

Reklama

Atrakcyjność lokat znacząco spadła

Banki nie wzięły na siebie całości kosztów zmian w Ordynacji Podatkowej. Część z instytucji podniosła jednak nieznacznie oprocentowanie lokat, biorąc przynajmniej część kosztów na siebie. Zapewne spowodowane jest to obawami przed odpływem klientów niezadowolonych z nagłego spadku realnego zysku z depozytów. W najgorszej sytuacji są zaś małe banki, które dotychczas ostro licytowały, m. in. Getin, FM Bank, Meritum Bank oraz nowy BGŻ Optima. Klienci tych instytucji to nierzadko osoby korzystające z internetu, porównujące na bieżąco rankingi depozytów.

Wystarczy jedynie kilka kliknięć myszką, aby oszczędności powędrowały do banku z atrakcyjniejszą ofertą. Mamy zatem sytuację, w której banki, choć nie chcą, będą musiały zwiększać atrakcyjność oferty depozytowej. W przeciwnym wypadku część z nich może zostać bowiem odcięta od znaczącego źródła finansowania akcji kredytowej.

Oprocentowanie depozytów nie może rosnąć w nieskończoność, poza tym aktualnie oferowane stawki są i tak już wysokie. Banki muszą zatem znaleźć sposób na zatrzymanie klientów. Ci zaś będą porównywać zyskowność dotychczasowych produktów z nowymi. Trzeba bowiem pamiętać, że o ile koniec marca przyniósł zmiany w Ordynacji Podatkowej, to kłopot instytucje finansowe mogą mieć dopiero za kilka-kilkanaście tygodni. Wtedy będą bowiem zapadały lokaty otwierane kilka miesięcy temu.

Pomysłowość banków na przełomie roku była zaś zaskakująca. Oferowały one wtedy lokaty z przeróżną formą gwarancji utrzymania zysku po zmianie przepisów. Gwarancja ta to np. zapewnienie podwyższenia oprocentowania, tak by realny zysk pozostał taki sam, czy też znacząco podwyższone oprocentowanie do dnia zmiany Ordynacji Podatkowej. Klienci nierzadko na lokacie otwartej kilka miesięcy temu zarabiają realnie 6 proc. Aktualnie na rynku można zaś znaleźć oferty w przedziale 6-6,5 proc., tyle że brutto. Po odjęciu podatku Belki jest to już 4,9-5,3 proc. Różnica jest na tyle duża, by ciułacze zaczęli szukać innych rozwiązań. Tyle, że na rynku nie ma specjalnie w czym wybierać.

Alternatyw dla bezpiecznych lokat brak

Na zmianach w Ordynacji Podatkowej mogłyby zyskać fundusze inwestycyjne, tyle że do dziś nie zatarły złego wrażenia po ostatniej bessie na giełdzie. I mimo że dostępne są także w miarę bezpieczne fundusze rynku pieniężnego i obligacji, to nagłego wzrostu zainteresowania nimi nie widać. Część z nich mogłaby zyskać w oczach klientów dzięki opakowaniu w formie parasola, który z zasady pozwala na odsunięcie w czasie płatności podatku. Niestety sama nazwa "fundusz" nie najlepiej się kojarzy, lokaty bankowe są znacznie bezpieczniejsze, a do tego mają gwarancje Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Kilka lat temu sporą popularnością cieszyły się tzw. polisolokaty, czyli lokaty opakowane w ubezpieczenia na dożycie. Dzięki tej konstrukcji można ominąć podatek Belki. Polisolokaty można jeszcze znaleźć w ofercie banków, np. w Credit Agricole (roczny zysk netto na poziomie 4,86 proc.) oraz w mBanku (roczny zysk netto na poziomie 4,25 proc.). Oferta jest jednak nieciekawa. Nie zanosi się także na to, by miała być lepsza; po prostu firmy ubezpieczeniowe nie są zainteresowane współpracą z bankami przy tego typu produktach. Ponadto brak gwarancji BFG dla środków zgromadzonych na polisolokatach odstrasza część potencjalnych klientów.

Rynku nie zwojują zapewne także Indywidualne Konta Emerytalne oraz Indywidualne Konta Zabezpieczenie Emerytalnego. Są to po pierwsze produkty z bardzo długim horyzontem oszczędzania, Polacy zaś jeszcze się do tego nie przekonali. Po drugie, ustawodawca przewidział roczne limity wpłat, co dyskwalifikuje ciułaczy z większym portfelem.

Większa elastyczność w dostępie do depozytów

Wygląda zatem na to, że klienci będą nadal poszukiwać atrakcyjnych lokat. Spadek realnego zysku zwiększy zaś ich mobilność. I banki muszą się z tym pogodzić. Idealnym przykładem jest tu BGŻ Optima, który wszedł na rynek pod koniec ubiegłego roku, konkurując wysokością oprocentowania. Zainteresowanie przerosło jego oczekiwania, stąd też oferta została szybko "urynkowiona", niemniej pierwsi klienci mniej więcej do końca kwietnia mogli się cieszyć bardzo wysokim oprocentowaniem ulokowanych środków. Tyle, że tak szybko jak klienci do BGŻ Optima przyszli, tak samo szybko mogą odejść.

Bank zatem zaoferował oprocentowanie na koncie oszczędnościowym w wysokości 6,50 proc. (dla kwot powyżej 40 000 zł jest to mniej, 5,80 proc.). Podobne oprocentowanie dostępne jest na lokatach terminowych w kilku innych bankach. BGŻ Optima zatem nie przelicytował konkurencji, ale dał większą swobodę klientom - z konta oszczędnościowego w każdej chwili mogą wypłacić środki. I możliwe, że będzie to trend w bankowości w najbliższych miesiącach. Zamiast walki na procenty, walka na elastyczność. Podobnie postąpił Alior Bank, oferując lokatę z możliwością jej zerwania w każdej chwili bez utraty odsetek.

Innym widocznym trendem, obecnym zresztą na rynku już od dosyć dawna, jest oferowanie wysoko oprocentowanych lokat przy sprzedaży wiązanej. Z powodzeniem banki sprzedają tak dodatkowo konta osobiste, fundusze inwestycyjne, czy też plany systematycznego oszczędzania. Pytanie tylko, w jakim stopniu te dodatkowe, najczęściej niepotrzebne klientowi produkty, będą pracować w przyszłości dla instytucji?

Jeśli bowiem lokata się skończy, a wysokie odsetki zostaną zaksięgowane, nie ma problemu np. z zamknięciem rachunku. W każdym razie banki nadal wprowadzają tego typu "promocje" do oferty, musi się to zatem bilansować. Najprawdopodobniej też tego typu oferta jeszcze nie spowszedniała i nie przejadła się ciułaczom.

Teraz wiadomości gospodarcze przeczytasz jeszcze szybciej. Dołącz do Biznes INTERIA.PL na Facebooku

Co zatem czeka w najbliższej przyszłości klientów zainteresowanych oszczędzaniem na bezpiecznych lokatach bankowych? Trudno powiedzieć. Wszystko wskazuje jednak na to, że będzie bardzo ciekawie. Oprocentowanie niekoniecznie będzie się zwiększać, raczej zmianie ulegnie konstrukcja produktów depozytowych, tak by były one elastyczniejsze i wygodniejsze dla klientów.

Banki bowiem potrzebują depozytów, a klienci są coraz bardziej wybredni. Będzie zatem w czym wybierać, tyle że zapewne trzeba będzie wykazać się mobilnością. Ostatnio także coraz częściej dyskutuje się o podwyżkach stóp procentowych, co byłoby bardzo korzystne dla drobnych ciułaczy.

Artur Szczepkowski

TREND - Miesięcznik o sztuce inwestowania
Dowiedz się więcej na temat: bank | one | podatek Belki | lokaty | oszczędzanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »