Bliski koniec gotówki. Na początek znikną grosze?

Jeszcze nie zdążyliśmy odetchnąć i przystosować się do funkcjonowania w nowej rzeczywistości, a znowu trzeba przestawić biznes na "specjalne" tory. Z pewnością tym razem przychodzi to łatwiej niż za pierwszym razem. Tym, co z nami zostało i czego nie będzie już trzeba zmieniać czy ulepszać w sklepach, jest sposób płacenia za zakupy.

Zarówno handel, jak i klienci zaakceptowali bezdotykowe formy płatności. Już podczas pierwszej fali zakażeń informacje o tym, że koronawirus może przeżyć na powierzchni banknotów aż do 28 dni spowodowały, że gotówka stała się, delikatnie mówiąc, niepożądana. - Od wielu lat zajmuję się tematyką płatności bezgotówkowych i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby detaliści tak masowo zachęcali konsumentów do płacenia za zakupy w ten sposób - mówi Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego. Badanie przeprowadzone przez firmę Polasik Research w maju 2020 roku wykazało, że aż 38 proc. respondentów w trakcie epidemii COVID-19 częściej korzystało z płatności elektronicznych. Aż jedna trzecia ankietowanych deklaruje natomiast wolę częstszego używania "plastikowego pieniądza", że gdy koronawirus ustąpi. W przypadku wielu kategorii produktów - dotyczy to również żywności - pandemia przeniosła handel do sieci, będącej królestwem "bezgotówki".

Reklama

Nie powinno więc nikogo dziwić to, że banknoty i monety znalazły się w defensywie. Jeszcze niedawno proporcje pomiędzy liczbą transakcji gotówkowych i bezgotówkowych rozkładały się mniej więcej pół na pół. Teraz, według danych Pekao SA, ta różnica wynosi około 13 proc. na korzyść płatności elektronicznych. - Do bezgotówkowości przekonały się również branże, które do tej pory wyrażały nią mniejsze zainteresowanie, co pokazuje, że przedsiębiorcy wzięli sobie do serca preferencje klientów oraz chęć zapewnienia im bezpieczeństwa i wygody. Cieszy nas, że właściciele sklepów i punktów usługowo-handlowych, którzy posiadali terminale lub zdecydowali się je zainstalować w okresie lockdownu, zadbali również o własne bezpieczeństwo i przejrzystość rozliczeń - mówi Mieczysław Groszek, prezes Fundacji Polska Bezgotówkowa.

Wyższa kwota bez PIN-u

W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa sektor bankowy przyspieszył prace nad podwyższeniem limitu płatności zbliżeniowych bez PIN-u do 100 zł. Nowy limit obowiązuje od 20 marca.

- Wzrost liczby transakcji bezgotówkowych jest nie tylko efektem pojawienia się koronawirusa, ale również wieloletnich działań w tym kierunku całego sektora bankowego. Kiedyś nikogo nie dziwił brak terminala w sklepie czy informacja, że płatność kartą może być zrealizowana od konkretnej kwoty. Dziś właściciele sklepów zachęcają do takich płatności nawet od złotówki - podkreśla Przemysław Barbrich, rzecznik Związku Banków Polskich.

Visa poinformowała niedawno, że przetworzyła ponad pół miliona dodatkowych płatności kartowych niewymagających dotykania terminala w punktach sprzedaży. Wszystkie te transakcje wymagałyby potwierdzenia kodem PIN, gdyby limit dla płatności zbliżeniowych nie został podniesiony w ponad 29 krajach Europy.

Sieci promują i zachęcają

Przedstawiciele wielu sklepów, zarówno tych największych jak i mniejszych zauważyli zmiany w sposobie płatności dokonywanych przez swoich klientów.

- W pierwszym kwartale, przed epidemią, udziały transakcji bezgotówkowych i gotówkowych rozkładały się praktycznie po równo. W związku z epidemią klienci zaczęli chętniej płacić elektronicznie, nie tylko kartą, ale też za pomocą blika, telefonu czy zegarka. Dane z naszych systemów wskazują na gwałtowny wzrost płatności tego typu w ciągu pierwszych miesięcy pandemii, tj. w marcu, kwietniu i maju. W przypadku tradycyjnych kas progres sięgnął 10 p.p., zaś urządzeniach samoobsługowych - 5 p.p.). Od czerwca sytuacja się unormowała, ale gotówka nie odrobiła strat. Cały czas promujemy w naszych placówkach płatności elektroniczne - mówi Dorota Patejko, dyrektor ds. komunikacji i CSR w Auchan Retail Polska.

Żabka od wielu lat umożliwia klientom dokonywanie płatności za zakupy telefonem i kartą z użyciem takich systemów, jak m.in.: Visa, Mastercard, Maestro, V pay, Blik, Google Pay i Apple Pay. Jako jedna z pierwszych na rynku sieć wprowadziła płatność bez PIN-u przy zakupach do 100 zł, co stanowiło ułatwienie dla klientów, którzy w dobie pandemii zaczęli dokonywać jednorazowo dużo większych zakupów niż wcześniej. Idąc krok dalej, w połowie czerwca detalista udostępnił we wszystkich placówkach usługę Żappka Pay, czyli możliwość płacenia za pomocą aplikacji lojalnościowej żappka. Wdrożono to rozwiązanie, aby usprawnić ruch przy kasie.

Również we wszystkich sklepach należących do spółki Lidl Polska istnieje możliwość płacenia za zakupy w sposób bezgotówkowy. Dodatkowo od kwietnia sieć wprowadziła własne narzędzie do takich płatności - Lidl Pay w aplikacji Lidl Plus. - Pomimo tego, że z punktu widzenia sieci, płatności bezgotówkowe są droższe w obsłudze, aktywnie je promowaliśmy i nadal promujemy, m.in. emitując komunikaty głosowe, w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo klientów. Cieszymy się, że nasze wysiłki przekładają się na wyniki. W trakcie Covid-19 odnotowaliśmy wzrost płatności kartami o 10 p.p. - podkreśla Aleksandra Robaszkiewicz, rzeczniczka polskiego oddziału Lidla.

Bankomaty w odwrocie

W drugim kwartale br. Polacy wypłacili ze swych kont 93 mld zł w gotówce. To o 8 mld zł mniej niż w I kwartale. W ciągu trzech ostatnich miesięcy minionego roku wartość transakcji bezgotówkowych po raz pierwszy była wyższa niż wartość wypłat z bankomatów. Teraz przewyższyła już łączną wartość wszystkich typów wypłat gotówkowych, co oznacza, że pod względem wartości transakcji metody bezgotówkowe zaczęły królować. W związku z tym w całej Polsce w 2019 roku zniknęło 637 bankomatów. Na koniec II kwartału 2020 roku było ich niemal 22,2 tys., podczas gdy liczba terminali płatniczych wynosiła prawie milion, a w lipcu br. przebiła tą barierę. - Zainteresowanie bankomatami w Polsce maleje, co moim zdaniem wynika przede wszystkim z coraz większej dostępności terminali płatniczych w punktach handlowo-usługowych. Drugi kwartał br. był bardzo znamienny - liczba transakcji, w stosunku do drugiego kwartału 2019 roku, spadła o ponad 30 proc., a ich wartość o 14 proc. To są bardzo znaczące spadki. - podkreśla Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego.

Nawet mniejsze sieci handlowe zauważyły, że klienci częściej rezygnują z gotówki. - U nas, czyli na tzw. ścianie wschodniej współczynnik płatności za zakupy w formie elektronicznej przekracza 50 proc. Duży wpływ na taki wzrost w porównaniu do analogicznego okresu 2019 roku, gdzie wahał się on od 28 do 32 proc., miało zagrożenie epidemiologiczne oraz zachęty w mediach do płacenia kartą. Sam widzę, że nawet seniorzy coraz częściej korzystają z tej formy płatności - mówi Dariusz Winkler, dyrektor ds. handlu i marketingu PSS Społem Chełm.

Z kolei Jan Maruszczak, właściciel sklepu spożywczo-przemysłowego z Orzechowa w woj. warmińsko-mazurskim jeszcze dwa lata temu nie miał nawet terminala umożliwiającego płatności bezdotykowe. Dziś jest inaczej. - Moi klienci coraz częściej płacą bezstykowo nie tylko kartą, ale nawet telefonem. Strach przed wirusem jest tu mniejszy, ale są i tacy, którzy świadomie wybierają transakcje bezgotówkowe z obawy przed zakażeniem - mówi detalista.

Powraca również dyskusja o eliminacji z obiegu monet o nominałach 1 i 2 grosze. Ich liczba maleje, a produkcja stała się nieopłacalna. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie świat, w którym banknoty i monety oglądamy tylko w muzeum? To wszystko może się ziścić dużo szybciej niż nam się wydaje.

Marta Kudosz

wiadomoscihandlowe.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »