Kartą czy gotówką?

Obecnie w Polsce jedynie ok. 20 proc. sklepów i punktów usługowych akceptuje transakcje bezgotówkowe, chociaż oznaczają one wyższe obroty i krótszy czas transakcji. Przyśpieszenie rozwoju rynku płatności bezgotówkowych będzie zależało od rozszerzenia sieci akceptacji, a z tym jest problem.

Według danych NBP, pochodzących z banków, w IV kw. 2012 r. przy użyciu kart przeprowadzono w Polsce 326 mln transakcji bezgotówkowych, czyli o 16 mln więcej niż w poprzednim kwartale.

W przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy liczba tego typu transakcji wzrosła o 16,3 proc., a na przestrzeni ostatnich dwóch lat odnotowano wzrost o 41,2 proc. W ostatnim kwartale ubiegłego roku przy użyciu kart dokonano transakcji bezgotówkowych na łączną kwotę 32,4 mld zł, a średnia wartość jednej transakcji wynosiła 99,4 zł.

Gotówka tańsza niż karta

Pod koniec 2012 r. Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego przedstawiła wyniki ogólnopolskiego badania przedsiębiorców, dotyczącego akceptacji gotówki i kart płatniczych. Badanie pozwoliło na wyodrębnienie pięciu najważniejszych barier, które stoją na drodze rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce. Na pierwszym miejscu znalazły się zdecydowanie za wysokie koszty kart płatniczych w stosunku do kosztów gotówki. Jak komunikuje FROB, wysoki poziom prowizji interchange jest jedną z kluczowych barier rozwoju sieci akceptacji płatności bezgotówkowych w Polsce.

Reklama

77 proc. respondentów jest zdania, że koszt akceptacji kart płatniczych jest wyższy niż przyjmowania gotówki. Stanowi on dużą barierę szczególnie dla małych firm. Aż 76 proc. spośród podmiotów nieakceptujących dotąd kart płatniczych nie planuje rozpoczęcia ich akceptacji w ciągu najbliższego roku. Więcej niż połowa przedsiębiorców w tej grupie jako główny powód braku chęci rozpoczęcia przyjmowania kart podaje wiążące się z tym wysokie koszty (52 proc.).

Połowa punktów handlowo-usługowych, które do tej porty nie akceptują kart, zdecydowałaby się na wprowadzenie tej formy płatności dopiero przy spadku opłaty akceptanta poniżej 0,5 proc. wartości transakcji. Według Jakuba Górki z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, kierownika projektu badawczego, elastyczność cenowa nieakceptujących kart przedsiębiorców na wysokość opłaty akceptanta wskazuje, że dopiero przy niskim poziomie interchange - poniżej 0,25 proc. - nastąpi wysoce dynamiczny rozwój sieci akceptacji kart.

Akceptacja kart a wzrost obrotów

Jak wynika z badania FROB, koszty pieniężne przedsiębiorców (związane z opłatami na rzecz banków i agentów rozliczeniowych) w przypadku karty są wielokrotnie wyższe od kosztów pieniężnych gotówki. Zarówno na poziomie kosztów całkowitych, jak i jednostkowych.

Dopiero po wliczeniu kosztów wewnętrznych (transport gotówki, obsługa gotówki, obsługa terminali płatniczych i kart) różnica maleje, ale i tak karta pozostaje droższa. Wśród pozostałych barier rozwoju obrotu bezgotówkowego znalazły się m.in. brak przeświadczenia przedsiębiorców o wpływie akceptacji kart na wzrost wielkości sprzedaży (uważa tak 63 proc. firm) czy pozytywna ocena gotówki jako szybszej w płatnościach niż karta płatnicza.

W efekcie, prawie 30 proc. przedsiębiorców przyznaje się, że przynajmniej od czasu do czasu oferuje klientom kilkuprocentowe rabaty przy płatnościach gotówką. Podobny odsetek respondentów (28 proc.) stosuje progi kwotowe, poniżej których niemożliwe jest dokonanie płatności kartą. Na wysokie opłaty transakcyjne, jako główny problem wiążący się z wprowadzeniem płatności bezgotówkowych, wskazuje od kilku lat sieć Biedronka.

- Nigdy nie odrzucaliśmy pomysłu wprowadzenia do sieci Biedronka płatności kartą. Trzeba jednak wziąć pod uwagę liczbę naszych sklepów i dzienną liczbę transakcji w każdym z nich. Mówimy przecież nie tylko o opłacie interchange, ale również o opłatach systemowych, opłatach za terminale POS - a w przypadku sieci Biedronka mówimy o ponad 2100 sklepów. Obecna wysokość opłat związanych z obsługą transakcji bezgotówkowych spowodowałaby obciążenie naszych klientów dodatkowym kosztem. Byłoby to niespójne z naszą strategią - mówi Anetta Jaworska-Rutkowska, kierownik ds. relacji zewnętrznych Jeronimo Martins.

Przedstawicielka firmy zaznacza jednak, że spółka z uwagą obserwuje wszystkie inicjatywy, które pojawiają się na rynku w zakresie płatności bezgotówkowych, w tym również płatności mobilnych.

E-portfel w kieszeni

NBP, powołując się na dane uzyskane od agentów rozliczeniowych, podaje, iż na koniec grudnia 2012 r. na rynku polskim łącznie funkcjonowało 237,4 tys. punktów handlowo-usługowych akceptujących płatności dokonywane przy użyciu kart płatniczych. W porównaniu z poprzednim kwartałem, liczba ta zwiększyła się o 3966 placówek, tj. wzrosła o 1,7 proc.

Liczba punktów handlowo-usługowych, mimo ulegania okresowym wahaniom, od kilku lat rośnie. I tak, w przeciągu ostatniego roku wzrosła o 12,7 proc., a na przestrzeni ostatnich dwóch lat o 25,6 proc. Badanie FROB wskazało na jeszcze jeden interesujący wniosek. Ponad 1/5 firm jest skłonna przyjmować płatności telefonem komórkowym, o ile bezpieczeństwo transakcji byłoby na poziomie podobnym do kart płatniczych, a koszt akceptacji płatności byłby niższy od kart płatniczych. Otwartość dużych przedsiębiorstw na płatności mobilne jest większa niż mniejszych członków rynku. Ponadto akceptacja różnych form płatności wpływa na wzrost satysfakcji klienta, który wybiera w danym momencie preferowaną metodę płatniczą. Jest to korzystne dla przedsiębiorców, o ile nie wiąże się z nadmiernymi kosztami.

Organizacja Visa Europe prognozuje, że do 2020 r. połowa transakcji płatniczych na kontynencie będzie odbywała się za pomocą urządzeń mobilnych.

Dane NBP mówią, że w Polsce jako pierwsza płatności mobilne zdalne uruchomiła spółka mPay S.A., należąca do grupy kapitałowej ATM S.A. System ten bazuje na portmonetce elektronicznej, wymagającej wcześniejszego zasilenia środkami pieniężnymi przez użytkownika, oraz mechanizmie USSD, umożliwiającym bezpośrednią komunikację pomiędzy telefonem komórkowym a poszczególnymi elementami sieci komórkowych.

Śladem ATM poszły kolejne firmy. Pod koniec ubiegłego roku firmy T-Mobile oraz MasterCard zaoferowały klientom mobilne płatności w technologii Near Field Communication (NFC).

Oferta jest dostępna w ramach usługi MyWallet i pozwala zintegrować w telefonie komórkowym karty debetowe i kredytowe, a także inne usługi. Kilka miesięcy później również Visa Europe zakomunikowała, że wprowadza na rynek V.me by Visa - zintegrowany portfel elektroniczny Visa. Użytkownicy aplikacji uzyskują możliwość płacenia jednym kliknięciem - za pośrednictwem przeglądarki internetowej - na smartfonie, tablecie, komputerze osobistym czy też laptopie, używając przy tym kart płatniczych różnych wydawców i systemów.

Niedawno bank PKO BP ogłosił, że wprowadza system płatności mobilnych (IKO) i chce, by stał się on rynkowym standardem. Do końca 2015 roku bank chce mieć około 900 tys. klientów tej usługi. Aplikacja na telefon umożliwia płatność za zakupy w sklepie, wypłacanie gotówki z bankomatu za pomocą telefonu, przelewanie środków na numer telefonu i realizowanie zakupów w internecie.

Małgorzata Bożym, Rynek Spożywczy

Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Spożywczy"

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »