Biznes o najnowszej propozycji rządu: Tarcza branżowa nie rozwiązuje problemu

Rząd planuje wesprzeć kolejne firmy przeżywające kłopoty w związku ze wstrzymaniem lub ograniczeniem działalności. Warunkiem otrzymania pomocy z tzw. tarczy branżowej jest spadek obrotów w ujęciu rocznym co najmniej o 40 proc. To oznacza, że nie załapią się na nią firmy, które otworzyły swój biznes na krótko przed wybuchem pandemii.

Do Sejmu trafił już projekt tzw. tarczy branżowej, która przewiduje, że firmy z branż gastronomicznej, rozrywkowej, fitness, ale także sprzedaży detalicznej otrzymają pomoc. W sumie chodzi o 25 rodzajów szczegółowej działalności według PKD.

- Tarcza branżowa jest na pewno potrzebna, choć pewne elementy są zastanawiające. Postojowe czy składki na ZUS były już wcześniej zapowiadane i przedstawiciele branży się tego spodziewali, a nowością jest zapowiedziana mikrodotacja w wysokości 5 tys. zł, która może być łatwo umorzona - ocenia Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP. Dodaje jednocześnie, że kryteria otrzymania pomocy są takie, że nie wszyscy z niej skorzystają.

Reklama

Jednym z warunków jest spadek przychodów w listopadzie 2020 r. o co najmniej 40 proc. w stosunku do przychodu uzyskanego w listopadzie 2019 r.W przypadku postojowego przedsiębiorcy mogą wziąć pod uwagę spadek w październiku 2020 r. do października 2019 r.

- Współczuję firmom, które się nie załapią, bo np. otworzyły się grudniu ubiegłego roku bądź w styczniu tego roku i mówiąc kolokwialnie wytrzymały pierwszy lockdown, udało im się utrzymać biznes w okresie wakacyjnym, kiedy  można było funkcjonować w miarę normalnie np. jeśli chodzi o restauracje, ale nie będą one w stanie wykazać spadku obrotów, bo rozpoczęły biznes po okresie wskazanym w ustawie. W tym kontekście warto byłoby oprzeć się na innym, np. półrocznym przedziale czasowym - komentuje Arkadiusz Pączka.

Z tarczy branżowej niezadowoleni są przedstawiciele branży gastronomicznej, bo ich zdaniem stali się kozłami ofiarnymi, a zaprezentowana pomoc jest absolutnie niewystarczająca.

- W tej chwili rząd sam niejako doprowadza do sytuacji kryzysowej, bo nie rozmawia z branżą na temat wdrożenia programów stabilizacyjnych w dobie pandemii. Chodzi tutaj o potraktowanie różnych typów lokali gastronomicznych w różny sposób, bo inna jest specyfika domu weselnego, a inna pubu, klubu, kawiarni czy restauracji - mówi Interii Sławomir Grzyb, sekretarz generalny zarządu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.

Jak dodaje,  "rząd wpadł na genialny pomysł, że pozamyka wszystkie restauracje". - Gastronomia została kozłem ofiarnym, którego poświęcono w sytuacji walki z koronawirusem. To wsparcie, które w tej chwili otrzymała, jest niewystarczające. Postojowe w listopadzie - na razie nie wiemy jakie ono będzie, bo nie zostało to podane. Mamy 5 tys. złotych dotacji, zwolnienie z ZUS za jeden miesiąc, a mamy do czynienia w tej chwili ze stanem nadzwyczajnym, który trwa w gastronomii od marca - ocenia Sławomir Grzyb. - To kropla w morzu potrzeb - podsumowuje.

Zdaniem eksperta Pracodawców RP, z wypowiedzi premiera podczas konferencji na temat tarczy branżowej wynika, że gastronomia i branża fitness  się nie otworzą i raczej trzeba się liczyć z dłuższym lockdownem, a to oznacza, że firmy nie będą miały szansy odbić sobie przychodów w okresie świątecznym  - mówi ekspert Pracodawców RP.

Premier Morawiecki powiedział, że wartość wsparcia dla przedsiębiorców to 1,8 mld zł, propozycje wsparcia dotyczą listopada, ale jeżeli będzie konieczne przedłużenie obostrzeń, to wsparcie będzie przedłużone na kolejne miesiące.

Zdaniem przedstawicieli biznesu ważna jest zapowiedź dotycząca powstania tarczy prawnej, ale kluczowe jest to, żeby oznaczało to wstrzymanie się od kolejnych zmian podatkowych i w prawie gospodarczym.

- Mam nadzieję, że to będzie tarcza prawna, która będzie chroniła przedsiębiorców przed wszystkimi nowymi regulacjami podatkowymi choćby na okres 12 miesięcy, bo nie chodzi o to, żeby stworzyć ogólną konstytucję biznesu, ale o to, żeby nie wprowadzać kolejnych zmian podatkowych i żeby był spokój regulacyjny. To będzie trudna tarcza, bo są zapędy różnych resortów do tworzenia kolejnych projektów ustaw - podkreśla Arkadiusz Pączka.

Jednym z kontrowersyjnych przykładów jest projekt dotyczący opodatkowania CIT spółek komandytowych.

Wicepremier Gowin zapowiedział jednocześnie, że trwają analizy dotyczące ewentualnych dopłat do czynszów, które są istotnym kosztem np. w gastronomii i jest to jeden z najczęściej wysuwanych postulatów przez środowiska biznesowe. Jednocześnie zaznaczył, że "to nie jest sprawa prosta, również ze względu na prawne regulacje międzynarodowe".

Monika Krześniak- Sajewicz, Dominika Pietrzyk

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pandemia | polskie firmy | polska gospodarka | lockdown | tarcza finansowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »