Zakaz hodowli norek może być sprzeczny z konstytucją

Parlamentarzyści szykują się do zmiany prawa i wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt futerkowych w Polsce. - Taki zakaz mógłby być nadmierną ingerencją w zasadę wolności prowadzenia działalności gospodarczej, a tym samym byłby sprzeczny z konstytucją - twierdzą hodowcy i część prawników.

Czy z punktu widzenia praktycznego zakaz miałby sens? Zapewne nie. Norki i inne zwierzęta futerkowe będą hodowane i uśmiercane, dopóki kobiety będą chciały kupować futra. Podobny będzie los kurczaków czy krów - dopóki ludzie będą jeść mięso. Zakaz prawdopodobnie nie ocali życia ani jednej norki ani jenota, gdyż po jego wprowadzeniu w Polsce hodowle przeniosłyby się za wschodnią granicę. Na tym z kolei straciłaby gospodarka, zwłaszcza lokalna.

Badania pokazują, że właśnie tam, gdzie hodowle są zlokalizowane, mają one bardzo duże znaczenie. Samorządy lokalne stoją natomiast przed wyzwaniem, żeby godzić interesy hodowców i mieszkańców gminy, respektując przy tym zasady współżycia społecznego. Niewykluczone, że decyzje o lokalizacji hodowli powinny być bardziej restrykcyjnie oceniane, zarówno pod względem wpływu na środowisko naturalne, jak i społeczne.

Reklama

Sondaż ośrodka IBRIS pokazuje ponadto, ze większość opinii publicznej w Polsce jest przeciwna wprowadzeniu zakazu. Zdecydowanie przeciwnych w badaniu z czerwca tego roku było mu 37 proc. pytanych, a "raczej" przeciwnych - kolejnych 19 proc. W sumie większość opinii publicznej zakazu nie popiera.

Jak to natomiast wygląda z punktu widzenia prawa? Prawnicy argumentują, że art. 20 konstytucji gwarantuje wolność prowadzenia działalności gospodarczej, czyniąc z niej podstawę ustroju gospodarczego Polski. Zasadą jest, że każda działalność, która nie jest zakazana, jest dozwolona.

Kolejne przepisy (artykuł 22) mówią natomiast o tym, kiedy wolność prowadzenia działalności gospodarczej prawo może ograniczyć. Mówią jasno, że może to zrobić tylko ustawą i tylko ze względu na ważny interes publiczny.

Zakazanie hodowli ze względu na ważny interes publiczny jest właśnie wątpliwe. Gdy uchwalony został kilka lat temu zakaz tzw. uboju rytualnego, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że jest on z Konstytucją sprzeczny, bo naruszałby wolność religijną. Z tych samych powodów środowiska hodowców uznają, że zakaz hodowli zwierząt futerkowych naruszałby wolność gospodarczą, a więc jedną z tych wolności, które szczególnie chroni Konstytucja. Z tamtego orzeczenia wynika również, że choć można się powołać na interes publiczny, gdy coś jest "niemoralne" czy też "przynoszące szkody społeczne", to ubój rytualny nie podlega tym kryteriom.

Podobnie wprowadzając zakaz hodowli zwierząt futerkowych, trudno powoływać się na interes publiczny polegający na ochronie środowiska - twierdzą prawnicy. Po to, żeby chronić środowisko, można ograniczać inne prawa i wolności, także wolność działalności gospodarczej. Ale - jak argumentują - bezwzględny zakaz hodowli jest do tego zbędny, nieadekwatny i nieproporcjonalny do skutków. Co to znaczy?

Weźmy na przykład szkodliwy wpływ na środowisko, jaki mają inne fermy hodowlane, na przykład drobiu czy świń. Zakazanie hodowli zwierząt futerkowych byłoby po prostu niekonsekwentne. Trudno też argumentować za zakazem prowadzenia jakiejś działalności tylko tym, że odpowiednie władze nie potrafią jej kontrolować i egzekwować obowiązującego prawa.

Zakaz hodowli zwierząt futerkowych jest zatem zbędny dla osiągnięcia celu. Wystarczyłyby odpowiednio skonstruowane i egzekwowane przepisy dotyczące norm środowiskowych - i tym faktycznie powinny zająć się władze publiczne. Bezwzględny zakaz hodowli to po prostu droga na skróty. A poza tym jego wprowadzenie spowodowałoby zmniejszenie pozytywnych skutków dla środowiska, jakie mają fermy dla utylizacji odpadów poubojowych. Mięsożerne zwierzęta karmione są po prostu odpadami z ubojni i zakładów mięsnych.

Co więcej - gdyby zakaz został faktycznie wprowadzony, a uznany zostałby za niezgodny z Konstytucją, Skarb Państwa ponosiłby odpowiedzialność za szkody wyrządzone hodowcom. Gdyby udowodnili straty mające związek z wprowadzeniem takiego niekonstytucyjnego zakazu, mogliby wnosić roszczenia. To otwierałoby drogę sądową i możliwość uzyskania odszkodowań 9od Skarbu Państwa. A roczne przychody branży wynoszą od 400 do 600 mln euro.

W jednym ze zgłaszanych dotychczas projektów wprowadzenia zakazu znajdowała się propozycja przeznaczenia z budżetu państwa pieniędzy na aktywizację zawodową tych osób, które wskutek zamknięcia ferm straciłyby źródło dochodów. Według szacunków branża ta zatrudnia bezpośrednio i pośrednio ok. 50 tys. osób, a zdecydowana większość z nich to mieszkańcy wsi, w regionach, gdzie bezrobocie jest wciąż wysokie i ma strukturalnych charakter.

Zakazy hodowli zwierząt futerkowych wprowadzono do tej pory w kilku krajach Europy - w Austrii, Chorwacji, Wielkiej Brytanii, Bośni i Hercegowinie oraz Słowenii. W wielu krajach trwa debata, czy hodowla taka jest etyczna. Dyskusje w parlamentach toczą się w Walonii (francuskojęzyczna część Belgii), Niemczech, Czechach i Luksemburgu. Mają one rozmaity przebieg.

W Holandii zakaz hodowli norek został uchwalony w 2012 roku z mocą obowiązująca od 2024 roku, a więc z 11-letnim wyprzedzeniem. Wcześniej, w latach 1995 i 1999 uchwalono obowiązujący od 2008 roku zakaz hodowli lisów i szynszyli. Po decyzji parlamentu o wprowadzeniu zakazu hodowli norek zaczęła się czteroletnia batalia sądowa. Dopiero w końcu 2016 roku tamtejszy Sąd Najwyższy orzekł, że zakaz ten nie jest sprzeczny z prawem do ochrony własności.

Inaczej było jednak w Norwegii. Tam politycy i urzędnicy państwowi zaczęli odwiedzać fermy, a specjalnie powołana komisja stworzyła plan zrównoważonego rozwoju dla tej gałęzi rolnictwa. Skutek był taki, że w 2015 roku powstało tam 100 nowych hodowli.

W Finlandii z kolei w związku z publiczną dyskusją o zaostrzeniu prawa rząd zainwestował w badania. Jak dotąd nie przyniosły one wyników, które mogłyby sugerować celowość podjęcia radykalnych decyzji. W Danii, oprócz programu badawczego na Uniwersytecie w Kopenhadze, hodowcy rozpoczęli program o nazwie "Dni otwartych ferm", który pozwala każdemu zobaczyć na własne oczy, jak wygląda hodowla zwierząt.

Jeśli zakaz zostanie wprowadzony w Polsce, sądy będą musiały rozstrzygać, czy narusza on prawo do swobody działalności gospodarczej.

Zxc

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: hodowla | norki | zakazy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »