Walne giełdy wybierze nowy zarząd
Dzisiejsze walne zgromadzenie Giełdy Papierów Wartościowych może mieć burzliwy przebieg. Akcjonariusze będą bowiem decydowali o składzie rady nadzorczej i zarządu, co mogą wykorzystać do podjęcia dyskusji na temat obecnego i przyszłego stanu giełdy.
Walne zgromadzenie odbędzie się w fatalnym momencie. Kryzys w koalicji rządowej
sprawił, że politycy nie mają czasu na zajęcie się GPW, w której Skarb Państwa
nadal dysponuje przygniatającą przewagą głosów.
Zmiany w radzie
Porządek obrad WZA liczy 21 punktów. Poza zatwierdzeniem ubiegłorocznego
sprawozdania finansowego w programie jest podwojenie kapitału akcyjnego z (z 21 do
42 mln zł) w drodze zwiększenia wartości nominalnej akcji z 350 do 700 zł.
Przede wszystkim jednak akcjonariusze mają dokonać zmian w składzie Rady Giełdy
oraz - w związku z upływem kadencji - wybrać członków zarządu i określić ich
wynagrodzenie.
Skład rady giełdy "od zawsze" budził emocje. Wielu uczestników rynku kapitałowego
uważało radę za ciało niedecyzyjne, targane wewnętrznymi konfliktami interesów. W
radzie zasiadali m.in. Cezary Stypułkowski, prezes Banku Handlowego i Bogusław
Kott, szef BIG BG. Oba banki przeszły w tym roku tak duże zawirowania, że ich
prezesi nie mieli zbyt dużo czasu na udzielanie się we władzach giełdy. W radzie jest
Maciej Wandzel, który w ubiegłym roku kierował biurem maklerskim BMT, ale obecnie
szefuje prywatnej firmie inwestycyjnej BTW (aliantowi Deutsche Banku przy próbie
przejęcia BIG BG). Jest też Krzysztof Grabowski, prezes Związku Maklerów i
Doradców, ale "w cywilu" dyrektor jednego z departamentów GPW. Można zatem
spodziewać się dość głębokiej rekonstrukcji rady.
Czy możliwe są zmiany w zarządzie? Odejście Wiesława Rozłuckiego byłoby
ogromnym zaskoczeniem. Także Piotr Szeliga, wiceprezes odpowiedzialny m.in. za
rynek kontraktów terminowych, ma silną pozycję. Losów pozostałych członków
zarządu nie można na razie przesądzać.
Ostre przyspieszenie
Przez wiele miesięcy na GPW działo się (pod względem organizacyjnym) niewiele.
Ostatnio jednak nastąpiło wyraźne przyspieszenie. Nie wiadomo, czy z powodu
zbliżającego się WZA, czy też w wyniku zdarzeń o zasięgu globalnym giełda
zaczęłaq odrabiać dystans.
Najlepszym tego przykładem jest ofensywa w stronę spółek zaawansowanych
technologii. Giełda zmieniła swój regulamin (choć jeszcze nie wszedł on w życie), tak
by firmy aspirujące do notowań nie musiały legitymować się zyskami czy wysokim
kapitałem akcyjnym. Stworzono Segment Innowacyjnych Technologii (SiTech) oraz
nowy indeks WIG Tech. Giełda chce organizować i promować giełdowy handel przez
Internet (w tym oferty publiczne).
GPW zaczyna też wreszcie aktywnie poszukiwać spółek, których akcje mogłaby
notować. Z myślą o tym biura maklerskie i firmy konsultingowe, które zechcą w tym
pomóc, zyskają status firm partnerskich, co ma im przynieść nieujawnione jeszcze
"wymierne korzyści".
Z drugiej strony GPW wyraźnie przyspieszyła prace nad nowym systemem
informatycznym Warset, który zrewolucjonizuje handel polskimi akcjami. Kilkakrotnie
przesuwaną datę gotowości Warsetu ustalono na 29 września.
Natomiast już za kilka dni dojdzie do oficjalnego otwarcia Centrum Giełdowego -
biurowca, w którym znajdzie się m.in. nowa siedziba GPW. Ten projekt także mocno
się opóźnił i choć od początku budził kontrowersje, zapowiada się jako sukces
komercyjny. Mimo, że koszty najmu są jednymi z najwyższych w Warszawie (cena
wywoławcza sięgnęła 55 USD za m kw.!), z 5 tys. m kw. przeznaczonych do
wynajęcia pozostało już tylko 500 m kw.
Przybywa wyzwań
To ostatnie przyspieszenie nie zmienia faktu, że wielu uczestników rynku krytycznie
ocenia postępowanie władz giełdy.
- Podstawowym zarzutem jaki można postawić obecnemu zarządowi giełdy, jest to że
zbyt wolno wprowadza nowe pomysły w życie. Tempo zmian w przypadku
światowych parkietów jest tak szybkie, że rodzima giełda zmuszona jest zdwoić
swoje działania w celu przyciągnięcia tak spółek jak i inwestorów. Żadna giełda nie
stara się opóźniać koniecznych zmian, jednak u nas chociażby wprowadzanie
nowego systemu informatycznego trwa latami. W konsekwencji, może się okazać, że
będzie on przestarzały - zwraca uwagę Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING
BSK Asset Management.
Jego zdaniem, władze warszawskiej giełdy muszą zrozumieć, że trzeba podjąć
ryzyko poważnych zmian.
- Środowisko zauważa konserwatywne podejście władz giełdy do potrzebnych zmian.
GPW zarabia odpowiednio wysokie kwoty by mogła inwestować w swoją przyszłość.
Alternatywą jest jedynie wchłonięcie naszego parkietu przez zagraniczną
konkurencję, a na tym chyba mało komu zależy - mówi doradca ING BSK AM.
- Takie poważne decyzje, jak uatrakcyjnienie rynku dla spółek nowych technologii
powinny być podejmowane w momentach bardziej sprzyjających niż okres spadków
na Nasdaq. Do tego dochodzi jeszcze aspekt związany z konsolidacją giełd. Trzeba
zastanowić się jak warszawski parkiet wkomponować w rynek europejski, aby
zapobiec jego marginalizacji. Już teraz widać, że obrót nie jest realizowany w
Warszawie a np. w Londynie - dodaje Grzegorz Cimochowski, doradca inwestycyjny
CA IB Investment Management.
Potrzeba zmian
- Wydaje się, jak wskazują na to przykłady z największych parkietów, że jedynym
rozwiązaniem dla GPW jest jak najszybsze wprowadzenie technologii internetowych,
które pozwolą obniżyć tak koszty funkcjonowania samego parkietu, jak i koszty opłat
dla uczestników obrotu - mówi Jacek Lichota.
Dodaje on, że palącą kwestią jest położenie nacisku na wprowadzenie wszystkich
spółek do notowań ciągłych. Ten system kwotowań jest preferowany przez
zagranicznych inwestorów, gdyż charakteryzuje się znacznie wyższą przejrzystością
w porównaniu z notowaniami fixingowymi.
- Nasza giełda będzie potrzebowała szybkich rozwiązań by skutecznie móc włączyć
się w nowoczesne struktury giełdy paneuropejskiej. Działania powinny mieć dwojaki
charakter. Pożądane są są rozwiązania instytucjonalne, leżące poza sferą działania
samej giełdy: kwestia opodatkowania, sprawa obrony drobnych akcjonariuszy czy też
dopływ na parkiet dużych spółek (prywatyzacja). Inicjatywa powinna także płynąć ze
strony samych władz giełdy. Chodzi głównie o przygotowanie organizacyjne do
włączenia w struktury platform paneuropejskich, co w szczególności związane jest z
systemem komputerowym i notowanymi instrumentami - komentuje Tomasz
Mazurczak, analityk DM BRE Banku.
Podobnego zdania jest Zbigniew Bętlewski, kierownik wydziału analiz AmerBrokers.
- Jednym z najbardziej palących problemów jest też liczba instrumentów notowanych
na warszawskim parkiecie. Można by rzec, że cały czas dusimy się we własnym
sosie obracając się głownie wokół akcji i obligacji. Należy jednak obiektywnie
stwierdzić, że obecny system giełdowy jest niewydolny i bez jego unowocześnienia
nie ma szans na zaimplementowanie nowych instrumentów. A tylko to może
zachęcić inwestorów do gry na polskim parkiecie - mówi analityk.
Co z tą prywatyzacją
Dotychczasowe miesięczne zarobki brutto prezesa GPW mocno przekraczają 50 tys.
zł. Zatem GPW szybko odczuje skutki ustawy ograniczającej płace w spółkach
skarbu państwa.
- Może to w konsekwencji doprowadzić do tego, że z giełdy odchodzić będą najlepsi
fachowcy - zwraca uwagę Zbigniew Bętlewski.
Nie tylko ten problem, ale i wiele poważniejszych rozwiązałoby przejście GPW do
sektora prywatnego.
- Podstawową kwestią jest sprawa prywatyzacji giełdy przy silnym udziale biur
maklerskich. Jak wskazuje doświadczenie, prywatyzacja zapewnia efektywniejsze
działanie. Udział biur maklerskich jest jak najbardziej pożądany z uwagi na fakt, że
znają się one najlepiej na tym co potrzebują ich klienci grający na GPW. Zresztą
większość obecnej infrastruktury giełdowej istnieje tylko dzięki biurom maklerskim -
dodaje analityk.
Problem prywatyzacji GPW powraca od kilku lat. Nie wiadomo, czy brakuje tzw. woli
politycznej, czy też raczej biura maklerskie są za biedne, by mogły sfinansować
zakup akcji giełdy.