Bieda puka do naszych drzwi? To nie spowolnienie gospodarki, to już załamanie

Przez najbliższy rok – a może i znacznie dłużej – czeka nas ostre zaciskanie pasa. Co miesiąc – o dziurkę bardziej. Firmy mogą tego nie wytrzymać - wtedy zaczną upadać. Płace – zamiast rosnąć – będą spadać. Niedawno pracodawcy bili się o pracowników, a teraz będą zwalniać? W żadnym kraju w Europie gospodarka nie załamała się w II kwartale tak mocno jak w Polsce.

Powody tego co się stało już znamy. Ekonomiści śledzący co miesiąc z uwagą dane o gospodarce widzieli, że z miesiąca na miesiąc są one coraz gorsze. I spodziewali się, że w II kwartale polska gospodarka skurczy się w porównaniu z poprzednim. Ale mało kto przypuszczał, że załamie się aż tak bardzo.

Polska gospodarka skurczyła się w II kwartale w stosunku do poprzedniego aż o 2,3 proc. To niemal największy kwartalny spadek PKB w historii, odkąd Polska wyszła z potrasformacyjnej recesji. To także najsilniejszy spadek od II kwartału 2020 roku, kiedy to wprowadzono lockdowny i gospodarka była tygodniami zamknięta z powodu pandemii. Tak źle nie było nawet wtedy, gdy wielki globalny kryzys finansowy wpędził cały świat w recesję.

Reklama

Dlaczego akurat takie załamanie nastąpiło w pięknym kraju nad Wisłą i Odrą? Najważniejszą z przyczyn była błędna polityka gospodarcza, która doprowadziła Polskę do nierównowagi makroekonomicznej i rozpędziła okresowo szybki ale niezrównoważony wzrost. Wzrost był faktycznie szybki, momentami najszybszy w Europie, ale chybotliwy jak jazda z promilami na rowerze. Napędzała go niemal wyłącznie konsumpcja, a całkowicie sparaliżowana była noga inwestycji. Dlaczego?

Ze strachu. Rząd doprowadził do tak silnych zaburzeń w polskim porządku prawnym, że przedsiębiorcy zastanawiali się jak schować głowę w piasek, a nie jak rozwijać biznes. Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy mogłyby pomóc, ale ich przyszłość wciąż jest niejasna.

Błędy w polityce pieniężnej

Kolejny powód to niespójność polityki gospodarczej i polityki pieniężnej oraz co najmniej cztery błędy w tej ostatniej, dzięki czemu wzrost cen całkowicie wymknął się spod kontroli. Oczywiście - sprzyjał temu fatalny splot okoliczności zewnętrznych, jak wojna powodująca skoki cen surowców i paliw. Ale potwora inflacji wyhodowaliśmy sami, a wojna go tylko jeszcze nakarmiła.

Pieniądz jest dla gospodarki jak krew, ale energia jest jak tlen. Kiedy energia jest zbyt droga albo niedostępna, gospodarka zaczyna się dusić. Początki tego duszenia się polskiej gospodarki widzieliśmy właśnie w II kwartale. Oczywiście powodem jest wojna i brak taniego węgla z Rosji. Energetyka ze źródeł odnawialnych i odchodzenie od paliw kopalnych budują odporność na takie zaburzenia. Rząd z tą oczywistością spierał się przez ostatnie siedem lat.

Równocześnie z danymi o polskim PKB w II kwartale Eurostat opublikował dane z większość państw Unii. Jak Polska wygląda na tym tle? Pod względem tempa popadania w recesję Polska nie tylko należy do europejskiej czołówki, ale jest samotnym liderem wyprzedzającym grupę pościgową.

Najsilniejsze załamanie gospodarki w całej Unii

Gospodarka w II kwartale skurczyła się tylko w nielicznych krajach Unii. W europejskiej grupie pościgowej za nami znajdują się Łotwa (spadek PKB w II kwartale o 1,4 proc. licząc kwartał do kwartału), Litwa (minus 0,4 proc.) i Portugalia (minus 0,2 proc.). W ogonie czołówki wloką się Niemcy, których gospodarka w II kwartale nie urosła, ale się też nie skurczyła.

W pozostałych krajach Unii gospodarka urosła, choć w niektórych wzrost ten był mizerny. Ale teraz taki mizerny wzrost bralibyśmy w ciemno. W całej Wspólnocie gospodarka wzrosła z kwartału na kwartał o 0,6 proc., podobnie zresztą jak w strefie euro. Licząc rok do roku (dane wyrównane sezonowo) gospodarka Unii urosła o 4,0 proc. (państw strefy euro o 3,9 proc.), gdy polska gospodarka - o 4,5 proc. To znaczy, że w ciągu jednego kwartału straciliśmy całą przewagę, zyskaną silnym wzrostem na samym początku roku.

Co będzie dalej? Szaleństwa potwora inflacji powodują, że ludzie zaczynają już teraz wydawać pieniądze tylko na najpilniejsze potrzeby, odkładając wszystko inne na nieokreślone później. Ale ludzie będą wydawać mniej i mniej, bo czeka ich płacenie coraz wyższych rachunków za prąd, gaz i ogrzewanie. Z tego powodu w kolejnych miesiącach będą się kurczyć przychody ze sprzedaży producentów i usługodawców.

Piorunująca mieszanka inflacji i recesji

Światowa gospodarka pod wpływem szoku związanego z cenami energii także zwalnia. I bardzo poważni ekonomiści mówią, że być może czeka ją kryzys podobny jak w latach 70. zeszłego wieku. W USA PKB też skurczył się kwartał do kwartału o 0,2 proc. Ale polskie firmy już mówią, że tracą zamówienia i krajowe, i zagraniczne. A to znaczy, że będą ograniczać produkcję.

Skoro będą ograniczać produkcję, to będą zwalniać. Oczywiście - widząc słabnący popyt, mogłyby obniżać ceny. Nie za bardzo mogą. Bo ich koszty rosną jeszcze szybciej niż inflacja. Ceny producentów w lipcu wzrosły o 24,9 proc. rok do roku. Głównym powodem są podwyżki cen energii. Na sprzedaż poniżej kosztów będą mogły sobie pozwolić tylko silne kapitałowo przedsiębiorstwa, a tych w Polsce nie ma wiele.

Co z tego wynika? Trudno liczyć na to, że nadejście recesji, w którą już wpadliśmy szybko zgasi inflację, choć może ją trochę obniży. Przyparte do muru firmy mogą zwalniać pracowników. Inne - niestety - zaczną padać. A to także oznacza wzrost bezrobocia.

Uporczywie utrzymujący się dwucyfrowy wzrost cen, prawdopodobnie długotrwałe załamanie aktywności gospodarczej, upadłości przedsiębiorstw, wzrost bezrobocia - wszystko to jeszcze najprawdopodobniej przed nami. Do polskich drzwi recesja postanowiła zapukać szybciej niż gdziekolwiek na świecie.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »