Czas na regionalne telewizje w DVB-T!
Od lat obserwuję polski rynek telewizyjny i odkąd pojawiła się w naszym kraju naziemna telewizja cyfrowa nie mogę pojąć jednego. Dlaczego jedynie Telewizja Polska oferuje na multipleksach kanały o charakterze regionalnym? Dlaczego w innych krajach takich stacji działają dziesiątki albo setki, a u nas tak nieliczni są zainteresowani nadawaniem naziemnym? Jest szansa, że po konkursie na ósmy multipleks DVB-T będziemy mieli do czynienia ze zmianą na lepsze.
Ciekawa informacja przyszła z Ogólnopolskiej Konferencji Operatorów Komunikacji Elektronicznej w Toruniu. Według Wirtualnych Mediów, Polska Izba Komunikacji Elektronicznej rozważa uruchomienie kanału telewizyjnego z treściami znanymi z lokalnych i regionalnych telewizji.
Takich stacji działa w Polsce kilkaset i pokazują programy na temat poszczególnych miast, a nawet osiedli. Jak jednak zainteresować widzów, na przykład z Zakopanego, remontami dróg w Sopocie? Wygląda na to, że PIKE rozszczepiałoby regionalnie nową antenę.
Pojawiają się bowiem informacje, że dwóch partnerów jest gotowych dostarczyć treści dokumentalne dla kanału. Serwis rpkom.pl sugeruje, że jeden z tych partnerów to koncern Discovery Communications, który m.in. we Włoszech i Niemczech nadaje niekodowany kanał DMAX. Intencje można odczytać tak: wspólne pasmo z programami dokumentalnymi i pasma regionalne z produkcjami kablówek.
Jeśli projekt wygra w konkursie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, to będzie ciekawym uzupełnieniem oferty TVP Regionalnej. Niezwykle pożądanym, bo rynek nie znosi próżni i konkurencja dla nadawcy publicznego jest bardzo wskazana. Od lat uważam, że telewizje lokalne i regionalne powinny połączyć siły i pomyśleć nad wspólnie przygotowywanym kanałem informacyjnym albo informacyjno-dokumentalnym.
Coś w rodzaju niemieckich N24 lub N-TV, które w przeciwieństwie do polskich stacji newsowych nie zajmują się całymi dniami polityką, tylko serwują widzom reportaże i dokumenty. Programy turystyczne na przykład z Sudetów, czy Pomorza Zachodniego byłyby do strawienia przez widzów z całej Polski.
Projekt na nowy kanał wygląda jednak ciekawie z perspektywy interesów operatorów kablowych. Nie jest tajemnicą, że naziemna telewizja podszczypuje sieci kablowe i platformy cyfrowe, co objawia się spadkiem lub brakiem wzrostu abonentów. Najwyraźniej jednak operatorzy pogodzili się, że to nieodwracalne. Wolą zarabiać na sprzedaży dostępu do internetu i reklamach, które emitowałby nowy kanał.
Autor: Daniel Gadomski
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze