Drastyczne załamanie na rynku kredytów gotówkowych

Liczba zapytań o kredyty gotówkowe spadła o ponad połowę! Powód jest jasny - ludzie ograniczyli wydatki i nie chcą się na nie zapożyczać w bankach, bo boją się utraty pracy i dochodów.

Przed pandemią Polacy bardzo chętnie sięgali po kredyty gotówkowe na coraz wyższe kwoty i zaciągali je na coraz dłuższy okres. Banki przyznawały je na bardzo liberalnych zasadach. W ubiegłym roku udzieliły ich na kwotę blisko 90 mld zł, tym samym pobijając kolejny rekord. Pod względem zadłużenia na cele konsumpcyjne znaleźliśmy w europejskiej czołówce. Pandemia błyskawicznie zahamowała ten trend. Pokazują to kolejne dane.

Liczba zapytań kierowanych przez banki do Biura Informacji Kredytowej  poprzednim tygodniu   czyli od 6 do 12 kwietnia była o 56 proc. niższa w stosunku analogicznego tygodnia przed rokiem.

Reklama

Sytuacja na rynku kredytów gotówkowych wywołana jest znacznym ograniczeniem możliwości zakupowych, ale przede wszystkim - strachem przed niepewną przyszłością.

Wpływ na tak drastyczne spowolnienie rynku consumer finance może wynikać z kilku czynników - ocenia prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

- Obecna sytuacja wprowadziła dużą niepewność co do uzyskiwania dochodów. Część pracodawców już rozpoczęła proces zwolnień, część redukuje wynagrodzenia o 30-50 proc. Również freelancerzy i mikroprzedsiębiorcy nie mają zleceń, a nie świadcząc usług, nie uzyskują żadnych dochodów. Dlatego część potencjalnych kredytobiorców zmniejsza konsumpcję i nie decyduje się na zaciąganie kredytu gotówkowego. Nieco inne przesłanki w braku aktywności kredytowej przyświecają tej części gospodarstw domowych, która uzyskuje dochody, jednak skupia uwagę na stworzeniu sobie i swoim bliskim "poduszki bezpieczeństwa" w postaci oszczędności - wyjaśnia prof. Rogowski.

Nastawienie do udzielania tych kredytów zmieni nie tylko większa ostrożność ze strony klientów, ale również podejście banków, które będzie bardziej restrykcyjnie podchodzić do oceny wiarygodności kredytowej potencjalnego kredytobiorcy i w związku z tym także do kosztu kredytu, bo ryzyko jest dużo wyższe.

-  Patrząc na ograniczenia aktywności kredytowej od strony podażowej, należy pamiętać również o regulacyjnym czynniku wyznaczającym koszty kredytu konsumpcyjnego opartym na stopie lombardowej, która po ostatnich dwóch obniżkach jest najniższa w historii. Co więcej, wraz z orzeczeniem tzw. małego TSUE, banki nie wydłużają już także okresu kredytowego - uzupełnia główny analityk BIK.

W pozabankowych firmach pożyczkowych spadek w tym samym okresie wyniósł aż 64 proc.  W tym przypadku oprócz dużo ostrożniejszego nastawienia klientów, dodatkowy wpływ ma fakt, że część firm pożyczkowych działa w tradycyjnym modelu sprzedaży bezpośredniej, więc lockdown zablokował taką formę udzielania pożyczek. Dodatkowo nowe regulacje w ramach tarczy antykryzysowej obniżają rentowność działalności pożyczkowej.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kredyt gotówkowy | kryzys gospodarczy | gospodarka | bankowość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »