Ekonomiści zniesmaczeni nowym budżetem

Sejm uchwalił budżet na 2011 r. z maksymalnym deficytem w wysokości 40,2 mld zł. Przyszłoroczne wydatki państwa mają wynieść 313,5 mld zł, a dochody 273,3 mld zł.

W głosowaniu wzięło udział 425 posłów, za ustawą głosowało 235, przeciw było 187, a 3 wstrzymało się od głosu.

Posłowie wprowadzili do ustawy kilkanaście poprawek, w tym dwa wnioski mniejszości - poprawki, które nie uzyskały pozytywnej opinii sejmowej komisji finansów publicznych.

Dochody podatkowe państwa sięgną 242,6 mld zł. Dochody z VAT mają wynieść 119,3 mld zł, z akcyzy 58,7 mld zł, z CIT 24,8 mld, a PIT 38,2 mld zł. Rząd planuje, że wpływy z prywatyzacji wyniosą 15 mld zł wobec 25 mld zł zaplanowanych w budżecie na 2010 roku.

Opinia Pracodawców RP o ustawie budżetowej na 2011 r.

W naszej ocenie, przyjęty na przyszły rok wskaźnik inflacji (2,3 proc.) z powodu wzrostu cen żywności może okazać się niedoszacowany. Założono także zbyt optymistyczny scenariusz dotyczący sytuacji na rynku pracy. Nie ma przesłanek, by sądzić, że sektor prywatny stworzy 200 tys. nowych miejsc pracy.

Reklama

Pracodawcy RP zgadzają się natomiast, że wzrost gospodarczy będzie się opierał przede wszystkim na konsumpcji. Wzrost PKB powinien wynieść w 2011 r. 3-3,5 proc. Zwracamy uwagę, że wydatki na obsługę długu Skarbu Państwa będą stanowić w przyszłym roku już 12,3 proc. wydatków ogółem. Tymczasem nadal mamy tylko "mgliste" zapowiedzi dotyczące reformy finansów po stronie wydatkowej budżetu. Dotychczasowe działania są zdecydowanie niewystarczające.

W ramach reform potrzebne są m.in. zmiany w systemie emerytalno-rentowym. W ubiegłym roku statystyczny emeryt - mężczyzna miał zaledwie 61 lat, a kobieta - 57,8 lat. Szczególnie fatalnie przedstawiają się statystyki dotyczące zatrudnienia osób w wieku 55-64 lata.

Pracuje jedynie co trzeci, unijna średnia to natomiast prawie 50 proc. To wszystko plus sytuacja demograficzna powoduje, że budżet w latach 2011-2015 dopłaci do FUS w najbardziej pesymistycznym wariancie średnio 80 mld zł rocznie. (...)

Do KRUS budżet dopłaca rocznie 16 mld zł. Zmiany w tym obszarze muszą rozpocząć się od stworzenia jednej i spójnej definicji rolnika i gospodarstwa rolnego. Ta definicja przede wszystkim powinna ograniczyć szarą strefę. Rolnikiem powinna być jedynie osoba, która faktycznie wykonuje działalność rolniczą.

Zmiany w obszarze rolnictwa - czyli urynkowienie opodatkowania i obłożenia składkami na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne gospodarstw rolnych, są potrzebne do tego, aby KRUS przestał być tak dużym balastem dla budżetu, jak ma to miejsce obecnie. (...)".

Opinia Centrum im. Adama Smitha

- To nie jest budżet przełomu. Bo taki budżet musiałby być poprzedzony ważnymi decyzjami politycznymi, zmieniającymi charakter zobowiązań i wydatków państwa. Dopiero wtedy decyzje polityczne mogłyby skutkować decyzjami finansowymi na strukturę przychodów, a przede wszystkim strukturę wydatków budżetu.

Należy pamiętać, że przyszły rok jest rokiem wyborczym. W pewnym sensie to usprawiedliwia brak zdecydowania w dokonaniu przełomu w konstrukcji budżetu. To, co może budzić pewne zastrzeżenia, to fakt, że przy rządowej retoryce potrzeby oszczędności - skądinąd słusznej - mamy do czynienia ze wzrostem kosztów utrzymania wielu instytucji rządowych, takich jak Kancelaria Sejmu, Prezydenta czy Premiera.

To musi budzić pewien rodzaj niesmaku. W sensie finansowym to nie są jakieś istotne kwoty, ale w sensie wizerunkowym wzrost tych kosztów z całą pewnością nie wpisuje się w tę retorykę rządu. A instytucje rządowe nie upadłyby, gdyby również wykazały pewną oszczędność.

To, co nas czeka w przyszłym roku, będzie kontynuacją polityki rządu, która miała miejsce w tym roku, czyli dalszego wzrostu zadłużania, w sposób może mniej lawinowy niż spodziewali się tego najwięksi pesymiści, niemniej w sposób dalej znaczący. Wszystkie te wyzwania, które są przed nami, czyli zmiana struktury samego budżetu i zobowiązań państwa oraz przejście wreszcie na budżet zadaniowy, stoją przed obecnym i przyszłym rządem.

Budżet na 2011 rok jest przygotowany pod kątem roku przejściowego, jakim jest rok wyborów i nie rozwiązuje żadnych problemów, które skumulowały się w sferze finansów publicznych przez ostatnie kilkanaście lat"

Opinia Polskiej Rady Biznesu

"Jest to budżet na przetrwanie. Nie stwarza dodatkowych zagrożeń, nie generuje dodatkowych ubytków w dochodach ani wzrostu wydatków. Ale też nie posuwa żadnej sprawy naprzód. Jest to typowy budżet na przetrwanie, który czeka na polepszenie koniunktury, na wyższe tempo wzrostu."

"Można się było spodziewać bardziej ofensywnej postawy ministra finansów. Chociażby to, że jest wygenerowany bardzo duży deficyt w funduszu rentowym, ok. 18 mld. (...)Taki sobie średni budżet niepsujący, niepogarszający; kupowanie czasu".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: budżet | Sejm RP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »