Gadomski. "Planujemy częściowe oddłużenie szpitali"

W ramach reformy planujemy częściowe oddłużenie szpitali - zapowiedział w czwartek w Sejmie wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski. W ciągu 4-5 lat na oddłużenie ma być przeznaczone ok. 3,5 mld zł - dodał.

Gabriela Masłowska (PiS) pytała w Sejmie o to, czy szpitale, które chcą wyjść z długów, mogą liczyć na wsparcie Ministerstwa Zdrowia. Wiceszef resortu zdrowia Sławomir Gadoński powiedział, że resort, mimo wzrostu nakładów na sektor ochrony zdrowia, widzi problemy w sektorze szpitalnym.

Przypomniał, że MZ przygotowało projekt systemowy - ustawy o modernizacji tego sektora i trwają jego konsultacje. Ustawa ma poprawić sytuację ekonomiczno-finansową podmiotów szpitalnych. Jej projekt był przedstawiony pod koniec grudnia zeszłego roku.

"Planujemy w ramach tej ustawy częściowe oddłużenie szpitali. Mówię częściowe, bo po pierwsze chcemy określić najbardziej pilne potrzeby, na co przeznaczyć w najbliższych 4-5 latach ok. 3,5 mld zł" - powiedział Gadomski.

Reklama

Wyjaśnił, że pieniądze te mają być przeznaczone wyłącznie na oddłużenie.

Wielkie oddłużenie szpitali

"Będzie to oddłużenie związane z przygotowaniem, przedstawieniem i zaakceptowaniem tak naprawdę przez nowo tworzoną Agencje Rozwoju Szpitali programu rozwojowo-naprawczego" - dodał.

"Zdajemy sobie sprawę, że często procesy restrukturyzacyjne związane z łączeniem, konsolidacją czy ze zmianą profilu części działalności szpitala mogą wymagać również innych środków, w szczególności środków inwestycyjnych" - powiedział. MZ - jak mówił Gadomski - również przygotowało wsparcie w tym zakresie.

Masłowska dopytywała, czy szpitale, które rozpoczęły już restrukturyzację przed wejściem ustawy w życie, nie skorzystają z projektowanych rozwiązań.

"Nie umiem dzisiaj odpowiedzieć w 100 proc. jednoznacznie. Wiadomo, że są to procesy wieloletnie, nie są to procesy krótkie, więc być może nie będzie możliwości zrefinansowania części działań, które dzisiaj są wynikiem już rozpoczętego postępowania" - powiedział.

"Wierzę w to, że nawet jak nie w 100 proc., to po wejściu w życie ustawy jak najbardziej, uda się może niekoniecznie zrefinansować, ale na pewno dalsze te plany naprawczo-rozwojowe sfinansować" - zapewnił.

- Chcemy systemu nadzoru nad szpitalami poprzez stawianie im określonych wskaźników do osiągnięcia. To podejście jest bliższe korporacjom, ale skuteczne - powiedział wczoraj  rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski.

"Z najnowszych danych wynika, że obecnie zadłużenie szpitali wynosi 14 mld 761 zł. Niewiele więcej niż po ostatnim kwartale 2019 r. - wtedy było 14 mld 609 mln zł" - poinformował. Dopytany, jakie było zadłużenie po I kwartale tego roku, odpowiedział, że było to 15 mld 308 zł.

Pytany, skąd ta zmiana, wiceszef resortu zdrowia stwierdził, że paradoksalnie COVID-19 pomógł szpitalom. "Zabezpieczyliśmy im stałe finansowanie niezależnie od tego, że wykonywały mniej świadczeń. To spowodowało, że generowały mniejsze koszty. Ponadto trzeba pamiętać, że szpitale w tym roku dostały od stycznia istotną zwyżkę wyceny" - wyjaśnił.

Jakie szpitale maja długi?

Gadomski był też pytany, które szpitale mają największy problem z długami - samorządowe, kliniczne, resortowe. "To nie jest tak, że tylko jedna grupa wyróżnia się zadłużeniem. Problemy ze spłatą długów mają zarówno szpitale powiatowe, jak i kliniczne. Ponad 72 proc. długu generowane jest przez lecznice podległe samorządowi terytorialnemu - województwa i powiatów.  Druga grupa to szpitale kliniczne. To wynika ze skali ich przychodów. Nie możemy dziś patrzeć na zobowiązania jako liczby bezwzględne. Skala ośmiu, 10, czy 15 mld zł o niczym nie świadczy, jeśli nie odnosimy tego do poziomu kontraktów tych szpitali. Firmy często są bardzo zadłużone, bo na to pozwala struktura ich przychodów. Zadłużenie szpitali w odniesieniu do nakładów, jakie do nich trafiają z NFZ, to 28 proc. W 2015 r. było to 33 proc." - mówił.


Wiceminister, dopytany, czy 30 proc. zadłużenia to nic groźnego, odparł, że każde przedsiębiorstwo ma zobowiązania. "To nie jest powód do dumy, ale do paniki również nie. W 2015 r. 5,3 proc. to był udział zobowiązań wymagalnych w łącznych nakładach na szpitalnictwo. Teraz to 3,8 proc." - dodał.  Gadomski został też zapytany, co jest bardziej niepokojące - łączne zadłużenie, czy rosnąca dynamika w zobowiązaniach wymagalnych. "Martwi nas i to, i to. Wiemy, że to krytyczne z punktu widzenia systemu. Trzeba to jednak odnosić do przychodów i patrzeć na to w perspektywie wieloletniej. Zadłużenie zostało też w pewnym sensie zrolowane, inaczej tych wymagalnych byłoby prawdopodobnie dużo więcej. Inżynieria finansowa w postaci kredytów konsolidacyjnych zmieniła strukturę tych zobowiązań wymagalnych na długoterminowe. Ich poziom niewiele się zmienia - pod koniec zeszłego roku to było 1,8 mld zł, w I kwartale tego roku - potem 2,24 mld zł. Teraz już jest znowu mniej, bo 2,042 mld zł" - powiedział.

Wiceminister, pytany, co zrobić z tymi długami i czy jest jakiś plan, mówił, że jest, ale nie jest prosty. "System zmiany wycen procedur szpitalnych może rozwiązać częściowo tę sytuację. W latach 2019-2020 r. do szpitali trafiło 3,5 mld zł więcej w postaci zwiększonych wycen. Nie wliczając do tego pieniędzy na podwyżki. To dużo" - wskazał.


.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »