Kaczyński przedstawił wyliczenia dotyczące propozycji PiS

Prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił w czwartek wyliczenia dotyczące propozycji legislacyjnych, które zaprezentował w niedzielę. Jak powiedział, program ten jest "zupełnie realistyczny", w przeciwieństwie do rządowego projektu budżetu na 2013 rok.

- Ten program trzeba rozłożyć w czasie. Tu dobrym wzorem jest Szwecja z początku lat 90. Tam taki program się znakomicie udał - powiedział Kaczyński w "Polityce przy kawie" w TVP1, pytany o koszty realizacji postulatów PiS.

- W pierwszym roku będziemy mieli 9 mld z powodu tych dwóch proc. obniżenia stawki, jeżeli chodzi o składki. Będziemy mieli 3 mld na początek tego programu pracy, 1 mld na politykę rodzinną i 400 mln z powodu zniesienia tego podatku dla ludzi, którzy mają emeryturę poniżej 1 tys. zł, czyli krótko mówiąc razem to będzie 12-13,5 mld. Natomiast wzrost dochodów z powodu zmian podatkowych i tego podatku odnoszącego się do banków i sieci powinien dać około 11 mld, przy czym jest jeszcze możliwość cięć w administracji - bo tutaj rzeczywiście nastąpił za obecnych rządów ogromny wzrost - i jest pewna nadzieja na to, że tego rodzaju program zostanie dobrze przyjęty przez rynki (...), czyli jest szansa, że w ogóle wyjdzie to na zero, a w każdym razie na pewno to będzie bardzo niewiele - wyliczał w TVP1 Kaczyński.

Reklama

Jak prognozował, w drugim roku pojawiłyby się skutki wprowadzenia możliwości wyboru między ZUS a OFE. - Te skutki będą naprawdę daleko idące. Bardzo ostrożnie to obliczając, to około 20 mld plus skutki podatkowe i wtedy naprawdę tych pieniędzy będzie dużo więcej i będzie można już realizować także pozostałe części tego programu. Krótko mówiąc, to jest zupełnie realne - przekonywał Kaczyński.

Odnosząc się do wypowiedzi niektórych ekonomistów, którzy nie wierzą, że realizacja postulatów PiS miałaby przynieść wielomiliardowe dochody, np. poprzez połączenie CIT i PIT, powiedział: - Przede wszystkim mówimy o tym, że VAT zostanie dzięki temu powiększony, a poza tym jest nowy podatek. Pomijam złożone już w Sejmie propozycje dotyczące obłożenia składką także dochodów powyżej 2,5 przeciętnej pensji, czyli krótko mówiąc to też jest pewien dodatkowy zasób i to znaczący zasób pieniędzy, jeżeli chodzi o finanse publiczne, bo to akurat nie idzie do budżetu - powiedział.

Czy ktoś widział z bliska kalkulator prezesa Kaczyńskiego?

Kaczyński podkreślił, że program jego partii jest "zupełnie realistyczny", ale "narusza interesy tych, którzy znakomicie w tym gigantycznym bałaganie, który w tej chwili funkcjonuje, prosperują". - Z całą pewnością będziemy mieli tutaj do czynienia z różnego rodzaju kontratakami. Ja mówię to naprawdę z bólem, ale wydaje się, że rząd jest głównie reprezentantem właśnie tych, którzy na tym systemie obecnym korzystają - ocenił.

Prezes PiS ocenił także projekt budżetu na 2013 r. przedstawiony w środę przez premiera Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego. - To jest budżet przede wszystkim właśnie nierealistyczny, bo choćby skąd ma być wzrost PKB? Konsumpcja w oczywisty sposób ma spadać, bezrobocie ma rosnąć, wydatki publiczne są wysoce niepewne i wszystko wskazuje na to, że są także przeszacowane, bo są przeszacowane dochody. Jest takie pytanie mianowicie: jaki ma być ten mechanizm wzrostu? - pytał Kaczyński. - Wydaje nam się, że naprawdę nie ma podstaw do tego, żeby sądzić, że ten budżet ma realistyczne założenia - powiedział szef PiS.

- Naprawdę 5 lat doświadczeń tego rządu pokazuje, że on w żadnym razie nie jest zdolny uporać się z kryzysem. To jest po prostu tak fatalny rząd, jak sobie można tylko wyobrazić - powiedział.

Kaczyński przypomniał, że PiS złoży wkrótce wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu. Jak ocenił, ma on sens. Jego zdaniem, jest możliwe, że posłowie przeciwni tej inicjatywie PiS, mogą zweryfikować swoje stanowiska. "Być może nawet szefowie partii zweryfikują" - powiedział. Na pytanie, czy spotkałby się w tej sprawie z Januszem Palikotem, odpowiedział, że "są pewne granice moralne, których nie należy przekraczać". Zapewnił, że PiS ma kandydata na premiera. Nazwiska nie chciał zdradzić.

- To jest przede wszystkim zwrócenie się do wszystkich posłów, także tych z Platformy Obywatelskiej, z pewną propozycją, sądzę, że to będzie propozycja bardzo poważna i jednocześnie postawienie ich wobec pewnego dylematu, bo jeżeli będą w dalszym ciągu ten rząd popierali, to będą musieli być później z tego rozliczeni - powiedział szef PiS.

Rzecznik rządu Paweł Graś, pytany w czwartek w TVP Info o krytykę budżetu ze strony prezesa PiS, powiedział: - Niczego innego nie spodziewałem się po prezesie PiS, nie spodziewałem się aprobaty dla budżetu ze strony Kaczyńskiego. Jest zupełnie odwrotnie (niż powiedział prezes PiS - PAP), 5 lat funkcjonowania rządu i 5 lat budżetów przygotowywanych przez ten rząd świadczy o tym, że potrafimy bardzo dobrze i odpowiedzialnie na ten kryzys się przygotować.

Zdaniem Grasia, rząd miał rację prognozując "dokładnie taki budżet i takie warunki budżetu, jakie mamy w tym roku".

Rzecznik rządu powiedział też, że Polska nie ma absolutnie wpływu na sytuację w strefie euro. - Nie wiemy, czy ten buksujący samochód europejski ruszy do przodu, czy dalej jeszcze te koła będą się ślizgać, dlatego jesteśmy przygotowani na różne warianty - dlatego ten budżet jest tak ostrożny, żeby móc reagować w trudnych sytuacjach - zaznaczył. Jak dodał, polska gospodarka jest bardzo uzależniona od tego, co będzie się działo w strefie euro.

Graś powiedział, że z analizy propozycji Kaczyńskiego - wykonanej przez Rostowskiego - wynika, że te propozycje nie mają pokrycia finansowego. - Naszym obowiązkiem jest przekonanie społeczeństwa, że propozycje opozycji są księżycowe, nie na warunki, nie na tę rzeczywistość - podkreślił.

W niedzielę prezes PiS zaproponował 10-letni plan walki z bezrobociem i podkreślił, że to propozycja neutralna dla budżetu. PiS chce też wspierać rodziny poprzez zwiększanie stawki, którą można odliczyć od podatku o 50 proc. za każde dziecko, a same odliczenia można by dokonywać już od momentu poczęcia dziecka.

Kaczyński mówił też o wprowadzeniu ulgi na zakup podręczników; powtórzył postulat ustanowienia karty rodziny wielodzietnej uprawniającej do wielu zniżek. PiS chce też przywrócić możliwość przechodzenia na emeryturę w wieku 60 i 65 lat (ale z pozostawieniem wyboru, czy ktoś chce pracować dłużej). Kaczyński zaproponował też referendum ws. odejścia od kapitałowego systemu emerytalnego i powrót do systemu solidarnościowego, a także wprowadzenie wyboru między ZUS i OFE. Chciałby też rezygnacji z opodatkowania rent i emerytur do 1 tys. zł.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »