Klęska polskich łupków

Problem z polskim gazem łupkowym zaczął się jeszcze przed pierwszymi odwiertami. A duży w tym udział mają nasi rodzimi politycy. To oni opierając się na szacunkach już siedem lat temu zapowiadali, że Polska stanie się krajem gazem płynącym. (...)

Dopiero w tym roku Państwowy Instytut Geologiczny planuje zaktualizować swój raport po zbadaniu próbek z setki odwiertów wykonanych na terenie Polski. Będzie to pierwsza dokładniejsza i oparta na najnowszych badaniach próba oszacowania zasobów.

A przecież pompując balonik opierano się na skrajnie optymistycznym niezweryfikowanym przez prace wiertnicze wariancie szacunków zasobów poczynionych przez rządową amerykańską agencję Energy Information Administration (EIA). Według niej w polskich łupkach kryć może się aż 5,3 bln metrów sześciennych gazu. Wysoko zasobność złóż w Polsce w 2009 roku oceniały też firmy konsultingowe - Advanced Resources International (3 bln metrów sześciennych) i Wood McKenzie (1,4 bln metrów sześciennych).

Tymczasem wszystkie te szacunki robiono w oparciu o budowę geologiczną naszego kraju, a nie odwierty. Dopiero w marcu 2012 r. pojawiła się pierwsza analiza przygotowana w Polsce - raport Państwowego Instytutu Geologicznego na temat zasobów gazu łupkowego. Raport powstał w oparciu o analizę danych archiwalnych z 39 otworów rozpoznawczych wykonanych w latach 1950-1990. Według szacunków Instytutu zasoby wydobywalne gazu z formacji łupkowych maksymalnie mogą wynosić 1,92 biliona m3, a najbardziej prawdopodobny przedział to 346 - 768 miliardów m3.

Jednak zbytni optymizm to nie jedyny problem polskich łupków. Okazało się bowiem, że choć nasz kraj ma sporo formacji geologicznych podobnych do tych w USA, gdzie wydobycie gazu łupkowego idzie pełną parą, to istnieje także jedna zasadnicza różnica. Niestety nasze formacje leżą nawet ponad dwa razy głębiej niż warstwy gazonośne w USA. W praktyce oznacza to, że niektóre technologie stosowane z powodzeniem w USA u nas się nie sprawdzają. Efekt to wzrost kosztów inwestycji, a przede wszystkim potrzeba poszukiwania nowych rozwiązań. (...)

Jakby tego było mało nad polskim gazem łupkowym przez całe lata ciążył brak zmian w prawie. Firmy skarżyły się na brak przepisów, przeciągające się procedury, arbitralność urzędniczych decyzji. Efektem tego część firm z branży nie rozpoczęła prac w ogóle, a część pozostałych zrezygnowała. Jeszcze inne zajęły pozycje wyczekujące. Co prawda w końcu, w ubiegłym roku do zmian doszło, tyle że - zdaniem zainteresowanych pracami - prawo wciąż wymaga poprawek.

Oczywiście wpływ na rezygnację Chevrona ma jeszcze jeden czynnik. Jest nim przecena na rynku ropy i wynikająca z tego obniżka cen gazu. Gdy zagraniczne firmy rozpoczynały poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce baryłka ropy kosztowała ponad 100, teraz jest to dwa razy mniej. To całkowicie zmienia opłacalność poszukiwania gazu i ropy naftowej. (...)

Czy zapowiedź wycofania się z naszego kraju Chevronu oznaczać będzie koniec polskiego snu o gazie łupkowym? Na szczęście nie. Po pierwsze nadal będą prowadzone prace przez kilka dużych zagranicznych i krajowych podmiotów.

Jak np. zapowiedział Zbigniew Skrzypkiewicz, wiceprezes ds. poszukiwań i wydobycia Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, do końca obecnego roku spółka planuje wykonać 22 odwierty, w tym pięć poziomych wraz z zabiegami szczelinowania hydraulicznego. Taka liczba odwiertów, uwzględniając 13 odwiertów wykonanych dotychczas, pozwoli na określenie, jakimi zasobami gazu z łupków dysponuje PGNiG na swoich 12 koncesjach. Wtedy też będzie wiadomo, co dalej.

Choć więc wszystko wskazuje, że euforia nad polskim gazem łukowym już dawno znikła, to zarazem branża wciąż jednak może sięgnąć po sukces.

Dariusz Malinowski

Więcej informacji na portalu wnp.pl

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze