Kolejne instrumenty pomogą gospodarce wrócić na właściwe tory

Wcześniejsza cyfryzacja takich instytucji jak ZUS czy administracja skarbowa umożliwiła szybkie rozdysponowanie pomocy w ramach tarcz antykryzysowych, a przy okazji wprowadzono uproszczenia, które będą procentować w przyszłości. Teraz przyszedł czas na trzeci etap walki z kryzysem - z zastosowaniem rynkowych instrumentów.

Pandemia przyniosła dodatkowy impuls  do szybszej cyfryzacji instytucji, ale także obywateli i firm. Tylko dzięki temu, że w takich instytucjach jak ZUS wcześniej wprowadzono szereg elektronicznych narzędzi, udało się "przepracować" miliony wniosków - to jeden z wniosków z debaty "Tarcze antykryzysowe czy tarcze rozwojowe? Jak pobudzić inwestycje w nowym ładzie gospodarczym" podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Cała kwota pomocy w ramach tarcz antykryzysowych to 135 mld zł, z czego 61 mld to środki które trafiły do MSP w ramach Tarczy Finansowej PFR. Dwie kluczowe instytucje, dzięki którym to się udało to ZUS i PFR, a przy okazji pokazano jak szybko można odejść od "papierologii" i jak ważne były wcześniej wprowadzone zmiany technologiczne.

Reklama

-  To przyniosło zmianę postrzegania ZUS, gdy pokazaliśmy sprawną działalność w czasie kryzysu. Było to możliwe dzięki wcześniejszym zmianom, jak elektroniczne zwolnienia wprowadzone w 2018 roku, bo gdyby nie determinacja to w marcu 2020 gdy wystawiono 3,3 mln zwolnień zatopilibyśmy się w papierach. Podobnie jest z e-składką - mówi prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS.

- Te wcześniej wprowadzone procesy były jak kamienie milowe i zostały przez nas świetnie wykorzystane w okresie pandemii, gdzie podjęliśmy się wielu zadań, także nadprogramowych, w tym takich, które nie leżą w obszarze ZUS - dodaje Uścińska.

Jak podkreśla, ZUS pracował także nad koncepcjami i założeniami  poszczególnych narzędzi razem z  ministerstwem rozwoju, rodziny i pracy, a także resortem finansów i PFR. 

Skala działań jest ogromna, bo z ulgi w składkach społecznych skorzystało 2,3 mln płatników (12,5 mld zł), złożono 2,5 mln wniosków o świadczenie postojowe (5 mld zł) - to tylko największe strumienie pomocy w ramach tarczy.

- Uprościliśmy wnioski, odeszliśmy od załączników, oparliśmy się na oświadczeniach i zainwestowaliśmy w bazę technologiczną. Te miliony wniosków trzeba było "przepracować". Gdy otrzymaliśmy jeszcze do obsługi dodatek solidarnościowy, to wyciągnęliśmy wnioski ze wszystkich wcześniejszych projektów, że należy proces automatyzować, prawo musi być proste, kryteria do walidacji do natychmiastowego sprawdzenia. Ten kierunek przy dodatku solidarnościowym się sprawdził i jeśli wniosek był prawidłowo wypełniony to następnego dni była wypłata świadczenia - tłumaczy prof. Uścińska.

Jak podkreśla, to zachęciło też obywateli do zakładania profili elektronicznych na Platformie Usług Elektronicznych ZUS i obecnie jest ich już prawie 6 mln.

Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR podkreśla zmianę filozofii w podejściu e-administracji do obywateli i firm.  -  Stworzyliśmy najlepszy na świecie system wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw w postaci Tarczy Finansowej PFR, a pod względem sprawności działania wyprzedziliśmy nawet podobne programy, jak niemiecki czy amerykański - mówi wiceprezes PFR.

- Rozwiązania w tarczach zwiększyły też dyscyplinę płatniczą, bo premiują tych, którzy zatrudniają na umowach o pracę, a ci którzy wcześniej, czyli przed pandemią, nie płacili terminowo swoich danin wobec państwa, bez uregulowania zobowiązań nie dostali pomocy - dodaje Marczuk.

Podkreśla, że tarcza finansowa była skonstruowana w oparciu o zaufanie, a dużej części bazując na oświadczeniach zamiast konieczności dostarczania dokumentów i zaświadczeń.

Pomoc została udzielona, a teraz jest czas, żeby gospodarka wracała na swoje tory i to na zasadach rynkowych.

- Mieliśmy trzy etapy: pierwszy to szybka reakcja mająca na celu utrzymanie miejsc pracy, drugi dostarczenie płynności formom poprzez PFR, a teraz czas na gospodarkę realną, bo nie można rozdawać środków w nieskończoność, oczywiście nie zapominając, że gospodarka została naruszona przez Covid - mówi Tomasz Robaczyński, członek zarządu BGK.

Dlatego, jego zdaniem, w tym momencie tak ważne są działania BGK poprzez preferencyjne gwarancje i pożyczki.

Elementy, które powinny pozostać to te, które już są rynkowe, ale wprowadzają pewne ułatwienie dla dotkniętych przez Covid.

- Podjęliśmy działania, żeby pewne mechanizmy, w tym zmiany w gwarancjach de minimis przedłużyć w uzgodnieniu z Komisją Europejską do 2021 roku, tak by dać rozpęd gospodarce, ale poprzez udzielenie finansowania w oparciu o zasady rynkowe - tłumaczy Robaczyński.  Jak dodaje świeżym produktem BGK są gwarancje faktoringowe, a w związku z tym, że jest to pierwszy taki program w Europie negocjacje z KE "trochę trwały". - Chodzi o wejście z gwarancjami do limitów faktoringowych i dzięki temu następuje podział ryzyka między faktorem i bankiem, co ma zadziałać w ten sposób, że te limity będą tańsze, na lepszych warunkach, bądź z dłuższym horyzontem czasu. To jest potencjał na ponad 14 mld zł limitów, a my obejmujemy 80 proc. gwarancją na dwa lata, z możliwością przedłużenia na kolejne dwa - wyjaśnia członek zarządu BGK.

I jak podkreśla, tańsze i bardziej dostępne finansowanie w efekcie powoduje, że przedsiębiorcy mogą się bardziej skupić na inwestycjach. Połowa firm, które skorzystały z gwarancji de minimis przeznaczała środki na inwestycje.

d.e.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Forum Ekonomiczne 2020 | gospodarka | ZUS | bgk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »