Minister Budka o starcie w wyborach do PE. "Premierowi się nie odmawia"
Premier zaprosił mnie i zapytał, czy podejmę się tego wyzwania i oczywiście premierowi się nie odmawia - tak minister aktywów państwowych Borys Budka tłumaczył na antenie Radia Zet swoją decyzję o starcie w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Szef MAP odniósł się również do sytuacji w Orlenie po rządach politycznych poprzedników, którą ponownie określił mianem "stajni Augiasza". Mówił też, jakie są plany jego resortu wobec Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Poczty Polskiej.
Borys Budka był pytany, dlaczego wcześniej mówił, że nie będzie kandydował do Parlamentu Europejskiego. Jak wyjaśnił, deklaracje takie składał na etapie, kiedy był "przekonany", że to Jerzy Buzek będzie otwierał listę KO w wyborach do PE.
- Wszystko zmieniło się w zeszłym tygodniu, straciliśmy dwóch europosłów ze Śląska. Po 20 latach zarówno Jan Olbrycht, który wcześniej sygnalizował, i Jerzy Buzek z przyczyn osobistych, trochę zdrowotnych, nie zdecydował się na kandydowanie. Premier zaprosił mnie i zapytał, czy podejmę się tego wyzwania i, oczywiście, premierowi się nie odmawia. Gdyby Jerzy Buzek otwierał śląską listę do PE, nie byłbym tu w tej roli, w której jestem - stwierdził minister aktywów państwowych.
Według Budki, po weekendzie majowym premier Donald Tusk będzie podejmował decyzje dotyczące jego obecnej funkcji i tego, żeby oddzielić pracę w rządzie od kampanii politycznej przed eurowyborami.
Zdaniem Borysa Budki, mitologiczna "stajnia Augiasza", którą musiał posprzątać Herakles, "to nic w porównaniu z Orlenem". Minister ponownie podkreślił, że za pomocą kart służbowych w Orlenie finansowano m.in. zabiegi z użyciem botoksu. Jak dodał, były one ewidencjonowane jako zabiegi mające leczyć migrenę.
- Jarosław Kaczyński powinien odpowiedzieć za niedopełnienie obowiązków nadzorczych - stwierdził minister. - Polskie służby informowały go jako wicepremiera ds. bezpieczeństwa, co się dzieje w szwajcarskiej spółce Orlenu (...) jacy ludzie zajmują się interesami Orlenu. Jarosław Kaczyński nie zrobił nic - mówił Budka, odnosząc się do niedawno ujawnionych informacji, że spółka-córka Orlenu o nazwie OTS straciła 1,6 mld zł w związku z przedpłatami na dostawy ropy z Wenezueli, która to ropa nigdy nie została dostarczona płockiemu koncernowi.
Zdaniem Budki, zyski Orlenu, którymi chwalą się polityczni poprzednicy obecnej koalicji rządzącej, brały się z "tego, że Orlen przejął PGNiG i Lotos". - To absurd, mniejszy Orlen przejmował większe spółki i z tego są te zyski - podsumował.
Pytany, czy powinien powstać specjalny zespół prokuratorów do zbadania sytuacji w Orlenie, Budka odparł, że to decyzja ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. - Ja uważam, że bez takiego zespołu się nie obejdzie - dodał.
W internetowej części audycji Borys Budka był pytany o to, co stanie się z głośnymi projektami z czasów rządów PiS - CPK i samochodem elektrycznym Izera. Szef MAP odniósł się do projektu budowy szprych kolejowych, czyli linii, które miały łączyć miasta w całej Polsce z planowanym w ramach CPK centralnym lotniskiem w Baranowie, między Warszawą a Łodzią.
- Te szprychy w ramach CPK to jeden z najgłupszych pomysłów PiS-u - stwierdził minister. - KDP (kolej dużych prędkości - red.) miała iść przez tereny pogórnicze, gdzie można jechać 30 km/h, dzielono miasta - wyliczał. - Polska potrzebuje KDP, ale nie budowanych na krzywdzie i głupocie.
Odnosząc się do przyszłości projektu Izera, Budka powiedział: - Na pewno wykorzystamy miejsce (w którym miała powstać fabryka Izery - red.), żeby tam, w Jaworznie, powstały nowe miejsca pracy. Po audycie (w spółce ElectroMobility Poland, odpowiedzialnej za projekt Izera - red.) będziemy o tym mówić.
Borys Budka mówił też o sytuacji w spółkach Skarbu Państwa. Na pytanie, co dalej z konsolidacją Polskiej Grupy Zbrojeniowej, odparł: - Wprowadziliśmy zmiany w zakresie zarządzania PGZ, jest nowy zarząd i profesjonalny prezes, który od pierwszego dnia zajął się restrukturyzacją tej grupy.
Jak dodał, w PGZ popełniono "wiele błędów". - Bardzo źle się stało, że olbrzymi strumień polskich pieniędzy (...) szedł za granicę - mówił minister. Jak wskazał, teraz PGZ "będzie elementem modernizacji i uzbrajania polskich sił zbrojnych".
Budka zapowiedział też, że w Poczcie Polskiej "dojdzie do transformacji". Podkreślił, że poprzednia ekipa rządząca zostawiła spółkę z "olbrzymimi długami". Pytany o to, czy w spółce dojdzie do zwolnień - według doniesień medialnych, może chodzić nawet o 10 tys. osób, głównie w administracji - powiedział, że obecnie nowe przyjęcia do pracy są wstrzymane, a nowy zarząd będzie zastanawiał się, jak pomóc "listonoszom i wszystkim, którzy ciężko pracują".