Polacy czekają na gaz

Co drugi Polak nie ma dostępu do sieci gazowniczej. To jeden z najgorszych wskaźników w krajach Unii Europejskiej. Nic więc dziwnego, że aby zmienić tę sytuację, branża gazowa będzie musiała zainwestować setki milionów złotych.

Z pozoru sytuacja w naszym kraju nie odbiega od tej w innych państwach Unii Europejskiej. Szeroki dostęp do gazu, liczne magazyny surowca, szybko rozwijająca się sieć. Niestety to pozory. Według analityków polskie inwestycje w infrastrukturę muszą być znaczne, bez nich nasz kraj będzie miał problem z przyjmowaniem gazu, jego magazynowaniem oraz przesyłem. Nic więc dziwnego, że największą firmę w branży - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo - czekają ogromne wyzwania.

Gigant przed wyzwaniami

Jednym z najważniejszych zadań jest zapewnienie sobie możliwości odbioru gazu z innych niż rosyjski kierunków. Może to zostać rozwiązane w dwojaki sposób. Po pierwsze przez budowę gazociągów, po drugie - budowę gazoportu. Nie kryje tego prezes zarządu spółki Krzysztof Głogowski, który wielokrotnie dawał sygnały, że spółka musi przeznaczyć na inwestycje w najbliższych latach wiele miliardów złotych.

Reklama

Najbliższe wydaje się rozpoczęcie budowy gazoportu. Dzięki niemu można byłoby odbierać gaz z tzw. metanowców (statków przeznaczonych do przewozu gazu w postaci skroplonej). Uruchomienie dostaw surowca tą drogą, według przyjętego przez PGNiG harmonogramu, ma nastąpić w 2011 roku. Zanim do tego dojdzie, najpierw trzeba powołać specjalną spółkę (ma to nastąpić na przełomie tego i przyszłego roku), która będzie się gazoportem "opiekowała". Pierwsze prace ruszyłyby w 2008 roku.

Koszt budowy gazoportu - ma zostać wybudowany w Świnujściu - jest szacowany na 350-450 mln euro (1,33-1,71 mld zł). W zamian nasz kraj zyska możliwość pobierania do 2,5 mld m sześć. gazu drogą morską. W drugim etapie (planowane ukończenie w 2020 rok) gazoport w Świnoujściu mógłby odbierać nawet 7,5 mld m sześc. surowca. Gazoport to m.in. zbiorniki na gaz - na razie planowana jest budowa dwóch o pojemności 160 tys. m sześc. każdy. Konieczna będzie także rozbudowa sieci przesyłowej, którą gaz mógłby zostać przesłany w głąb kraju.

Strategiczne gazociągi

Jeszcze większe nakłady finansowe pochłoną forsowane przez PGNiG nowe gazociągi oraz zakupy złóż. Firma wciąż chce uczestniczyć w konsorcjum mającym realizować projekt Skanled - gazociąg z norweskich złóż gazu z licznymi odgałęzieniami do krajów skandynawskich. Szacunkowe wydatki PGNiG sięgnęłyby 500 mln zł. Gazociąg rozpocząłby działalność operacyjną w 2013 roku. Jednak, jak zaznaczają specjaliści z PGNiG, uczestnictwo w konsorcjum (liczącym 15 członków) jest ściśle powiązane z budową Baltic Pipe.

- W innym przypadku nie miałaby sensu. Po co mamy uczestniczyć w budowie rury, z której nie mielibyśmy jak odbierać gazu - mówił nam niedawno Robert Gwiazdowski, szef Centrum im. Adama Smitha. Tymczasem budowa tego ostatniego wcale nie jest przesądzona. Jego historia już zapełniła setki stron dokumentów. Pomysłodawcą był rząd Jerzego Buzka. Następna ekipa rządowa te plany zarzuciła. W otrzymanych z PGNiG materiałach jako datę uruchomienia gazociągu podany jest rok 2009. Początkowa przepustowość tej rury miałaby wynosić 1,5-2,5 mld m sześc. gazu. Docelowo mogłaby zostać zwiększona do trzech miliardów. PGNiG nie podaje kosztów budowy gazociągu. Szacunki analityków mówią jednak o potrzebie nakładów rzędu 250 mln euro (około 960 mln zł).

Jednak, jak nieoficjalnie powiedziano nam w PGNiG, mała jest szansa na uruchomienie gazociągu w podanym terminie. Chyba, że budowa otrzyma istotny impuls. Takim zaś może być inna duża inwestycja PGNiG, tym razem w złoża gazu. Chodzi o objęcie przez PGNiG 15 proc. udziałów w licencji na złoża na norweskim szelfie kontynentalnym. Na razie podpisana została w tej sprawie umowa warunkowa. Szacunkowe nakłady potrzebne na rozpoczęcie wydobycia ropy i gazu mogą sięgnąć nawet 600 mln dol. (ponad 1,7 mld zł.) Operatorem złoża byłby koncern BP, a pierwszy surowiec mógłby zostać wydobyty w 2011 roku.

Polacy chcą dostępu do sieci

O ile złoża w Norwegii czy w Egipcie (o nie także PGNiG czyni starania) przeciętnego Polaka obchodzą stosunkowo niewiele, to już w przypadku gazyfikacji i zapasów gazu na trudne chwile jest zgoła inaczej. Dobra informacja to plany zwiększenia pojemności magazynowych przez PGNiG. Obecnie giełdowy potentat posiada sześć dużych baz magazynowych o łącznej pojemności 1,66 mld m sześc. surowca. Wystarcza to na 44-dniowe zaspokojenie potrzeb kraju.

Spółka planuje wybudowanie trzech kolejnych magazynów. Po ich uruchomieniu łączna pojemność wynosiłaby 2,8 mld m sześc. surowca. Taka ilość wystarczyłaby na pokrycie 69-dobowego krajowego zapotrzebowania na gaz. Nowe pojemności, m.in. w Mogilnie i Wierzchowicach, zostałyby oddane do użytkowania w 2012 roku. Spółka nie mówi o kosztach budowy magazynów. Dla wielu regionów kraju ważniejsza od nowych złóż jest budowa sieci gazowniczej. Spółka, jak należy się spodziewać, ostro się do tego zabierze. W pierwszym półroczu zanotowała bowiem słabsze wyniki działalności segmentu dystrybucji. Było to spowodowane mniejszym zapotrzebowaniem na gaz klientów - spółek dystrybucyjnych. By temu przeciwdziałać firma musi zdobyć nowych klientów, a to bez rozbudowy sieci nie jest możliwe.

Zresztą planując wejście na giełdę spółka informowała, że z pozyskanych środków ponad 22 proc. chce przeznaczyć na inwestycje w zakresie dystrybucji. Teraz także władze PGNiG nie ustają w planach budowy nowych sieci dystrybucyjnych. Główne inwestycje czekają nas w północno-wschodniej części kraju. W sumie tegoroczne łączne nakłady inwestycyjne Grupy Kapitałowej PGNiG planowane są na około 2,5 mld złotych. Dla porównania nakłady inwestycyjne Grupy w 2006 roku wyniosły ponad 1,6 mld złotych.

Mali podgryzają giganta

Pewną powolność działania PGNiG chcą wykorzystać niezależne firmy dystrybuujące gaz. Tam gdzie PGNIG nie inwestuje, pustkę na rynku zapełniają m.in. CP Energia, VNG czy MOW. CP Energia rozpoczęła realizację programu inwestycji w zwiększenie mocy produkcyjnych LNG na terenie Federacji Rosyjskiej (gaz będzie mógł być także transportowany do Polski). Pogram inwestycyjny na 2007 r. obejmuje ponadto rozbudowę infrastruktury przesyłowej oraz przygotowanie koncepcji i projektów technicznych. - Planowana jest obecnie budowa gazociągów w województwie mazowieckim, dolnośląskim, wielkopolskim, opolskim, podlaskim i łódzkim o łącznej długości 153 km - mówi Jarosław Patyk z CP Energia.

Ambitne plany ma niemiecka spółka VNG. Docelowo chce osiągnąć 10-15 proc. udziału w rynku. Uważa, że jest to realne nawet bez odbierania klientów PGNiG. Do kilkudziesięciu miejscowości dostarcza gaz spółka MOW (wspólne przedsięwzięcie EWE Polska oraz Związku Międzygminnego "Odra Warta"). Jak zapowiada prezes firmy Dariusz Brzozowski, planowana jest gazyfikacja kolejnych miejscowości.

Problem małych firm to jednak brak wystarczających ilości gazu (stąd CP Energia szuka rozwiązania w LNG) i stosunkowo długi okres potrzebny na uzyskanie wszystkich zgód. - Polacy mieliby znacznie łatwiejszy dostęp do gazu, gdyby nie trudności robione przez monopolistę. Na szczęście PGNiG wie, że lepiej współpracować niż szkodzić konkurencji i widać pewną zmianę nastawienia - uważa szef jednej z niezależnych firm gazowniczych.

Dariusz Malinowski

Dowiedz się więcej na temat: energia | budowy | nakłady | Michał Czekaj | gaz | budowa | PGNiG | Gazy | złoże | Strefa Gazy | plany
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »