Ruszyła kampania "obiecanek"

Tegoroczne wybory samorządowe to walka na liczbę obwodnic, długość nowych dróg, wielkość stadionów i szybkość nowych tramwajów. Realizacja wszystkich inwestycyjnych zapowiedzi wykracza jednak daleko poza możliwości samorządów. Część składanych teraz obietnic wyborcy dobrze już znają. Słyszeli je 4 lata temu.

Z kolei większość nowych pojawi się jeszcze raz, przy kolejnych wyborach za 4 lata. Wyraźnie jednak widać, że 16 mld euro, które popłyną do samorządów w latach 2007-2013 na realizację regionalnych programów operacyjnych (do tego 2,2 mld euro na rozwój tzw. ściany wschodniej), zachęciło kandydatów na prezydentów i burmistrzów do znacznie ostrzejszej rywalizacji o elektorat.

Wyborczą marchewką dla mieszkańców Warszawy, którą równolegle podsuwa trójka najważniejszych kandydatów - Hanna Gronkiewicz-Waltz, Kazimierz Marcinkiewicz i Marek Borowski - jest rozbudowa metra. Dokończenie pierwszej i budowa drugiej linii ma kosztować blisko 11 mld zł. Nieco mniejszym kosztem jest budowa mostów przez Wisłę: 800 mln zł ma kosztować Most Północny, do tego 500 mln zł trzeba wydać na dojazd.

Kandydaci nie chcą poprzestać na jednym tylko obiekcie: nowych mostów może być nawet pięć. Priorytetem jest także rozbudowa Szybkiej Kolei Miejskiej - kolejne kilkaset mln zł. Natomiast kilka dni temu Kazimierz Marcinkiewicz dorzucił do długiej listy obietnic jeszcze jedną: budowę Szpitala Południowego za blisko 200 mln zł. Tymczasem łączna suma wydatków zaplanowanych w tegorocznym budżecie stolicy to 8,4 mld zł.

Kosztownym, ale chętnie stosowanym wabikiem dla wyborców stał się sport. Tu znowu prowadzi Warszawa. Kandydaci obiecują remont lub budowę nowego stadionu Legii (180 mln zł) budowę nowych basenów i hali sportowej. To jednak nic w porównaniu z kosztem budowy stadionu narodowego, szacowanego na 1,2 mld zł. Inwestycja ma być finansowana z budżetu państwa, ale jest mało prawdopodobne, by obeszło się bez wsparcia pieniędzmi miasta.

16 mld euro, które popłyną do samorządów w latach 2007-2013 na realizację regionalnych programów operacyjnych zachęciło kandydatów do ostrzejszej rywalizacji o elektorat

Piłka rozkręca spiralę inwestycji

Stadionowe obietnice nakręca zamiar ubiegania się Polski o organizację piłkarskich Mistrzostw Europy w 2012 roku. Stadion Baltic Arena w kształcie bryły bursztynu chce wybudować na tę imprezę Paweł Adamowicz, starający się o kolejną kadencję prezydent Gdańska. Szacowany koszt inwestycji - 80 mln euro.

Inne miasta nie chcą zostawać w tyle. W Szczecinie sztandarową inwestycją ma być hala sportowa za 160 mln zł, choć całkowity przyszłoroczny plan inwestycyjny ma wynosić ok. 350 mln zł. Kandydat Platformy Obywatelskiej Piotr Krzystek chce ponadto ulokować w każdej dzielnicy centra sportowe: w każdym z nich miałoby się znaleźć boisko do kosza, siatkówki i 3 boiska do piłki nożnej. To nie wszystko: każde centrum zapewniałoby także trenerów.

Wyborczym hitem stały się aqua-parki. Taki obiekt za ponad 30 mln euro buduje Wrocław, ale Szczecin chciałby podążyć w jego ślady. Aquapark, którego budowę miałyby współfinansować firmy prywatne, zapowiada również prezydent Katowic (koszt całego kompleksu może wynieść 30-50 mln zł), a także władze Łodzi. Łódzki Aquapark w miejscu dawnego kąpieliska fala ma kosztować 15 mln euro.

Ryszard Grobelny, prezydent Poznania, obiecuje natomiast igrzyska: w programie wyborczym zapowiada wywalczenie dla swojego miasta organizację pięciu imprez w randze mistrzostw Europy, czterech mistrzostw świata, jednego Pucharu Świata, a także jednej Uniwersjady.

Poważnym atutem kandydatów stała się u progu nowej kadencji miejska kanalizacja.

Kandydat skanalizuje wszystkie ulice

- Jeżeli zostanę prezydentem, to wszystkie ulice w Kielcach będą miały kanalizację - zapowiedział Mariusz Olszewski, kandydujący na prezydenta tego miasta wiceprzewodniczący Polskiej Partii Pracy.

Kanalizacja jest także wyborczym credo kandydatów na prezydenta Katowic. Remont sieci pod centrum miasta obiecywano już w poprzednich latach, choć do tej pory bez większych efektów. Tymczasem wartość całego przedsięwzięcia szacuje się na blisko 2 mld złotych. W sfinansowaniu go mają pomóc fundusze z Unii. Teraz inwestycja ma tym większe szanse na powodzenie, że jej brak blokuje zmiany w centrum miasta. Obecny prezydent zapowiada m.in. przebudowę głównej osi na kierunku Rynek-Rondo i kwartału akademickiego. Ostrożne szacunki wydatków niezbędnych na to przedsięwzięcie sięgają kilkuset milionów złotych. Wizerunek miasta ma także poprawić remont jego wizytówki - hali widowiskowo-sportowej Spodek, Pałacu Młodzieży i Górnośląskiego Centrum Kultury.



Mieszkania i działki prawie darmowe

Podobnie jak w Katowicach, przebudowę rynku obiecuje kandydat PO na prezydenta Legnicy Robert Kropiwnicki. Skrytykował samorząd miasta za jego dotychczasową koncepcję rewitalizacji, której zarzucił brak zmian. Sam zaproponował projekt architektoniczny, zakładający zmianę elewacji na PRL-owskich blokach w centrum oraz nową zabudowę mającą przypominać kamienice. Ale skąd wziąć na to pieniądze. Miasto ich nie ma. Zdaniem Kropiwnickiego, powinno postarać się o fundusze unijne.

Pojawiają się także pomysły o charakterze uwłaszczeniowym. Teresa Lubińska, kandydat na prezydenta Szczecina, zapowiada sprzedaż lokatorom mieszkań komunalnych za 2,5 proc. ich wartości. Trudno oszacować wartość transakcji, ale Lubińska twierdzi, że miasto nie zmniejszyłoby swych dochodów. Chciałaby także uwłaszczyć działkowców, sprzedając im działki za ok. 2 proc. wartości.

Reklama

Adam Woźniak

OPINIE
prof. Jacek Wódz
socjolog

Kandydaci w wyborach lokalnych powtarzają taktykę z wyborów parlamentarnych. A ponieważ w tych drugich w sposób całkowicie nieodpowiedzialny składa się wszystkie możliwe obiecanki, to czemu nie robić tego samego teraz? Partie nie prowadzą żadnej pracy politycznej w terenie. To sprawia, że ich działacze nie mają własnych, przemyślanych programów. Minusem tej kampanii jest także fakt, że uwaga jest przykuta wyłącznie do problemów narodowych, a nie lokalnych.

prof. Jerzy Regulski,
prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, współautor reformy samorządowej

Same programy niewiele się od siebie różnią, słyszymy ciągle o mostach, obwodnicach, do których co chwila ktoś dodaje coś nowego. Mało kto koncentruje się na tym, na co miałby wpływ, gdyby został wybrany. Sama kampania jest bardzo upartyjniona. Niedawno byłem w niewielkim mieście, którego burmistrz, jego zastępca i przewodniczący rady należą do przeciwstawnych partii politycznych. Do tej pory ich współpraca układała się znakomicie, co sprawiło, że miasto zajmuje bardzo wysoką pozycję w rankingach gospodarności. Teraz ci ludzie boją się, że w pewnym momencie z partyjnej centrali nadejdzie decyzja nakazująca zerwanie współpracy. To absurdalna sytuacja.
Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: kandydaci | prezydent | kampania | kandydat | remont
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »