Skąd wziąć pieniądze na drogi?

Powrót winiet, wyższa akcyza na paliwo, a może emisja obligacji? Skąd wziąć gigantyczne pieniądze na zapowiadane inwestycje drogowe? Jeszcze w tym tygodniu zapadnie decyzja, w jaki sposób sfinansować budowę nowych dróg i autostrad.

Wicepremier Marek Pol nadal przekonuje, że winiety były najlepszym pomysłem na zdobycie pieniędzy na budowę autostrad. W Sejmie ustawa nie ma jednak szans na poparcie większości. Szef resortu infrastruktury raczej nie będzie chciał ryzykować kolejnej porażki, ale musi wymyślić coś w zamian, tak by dostać z UE dopłaty na nowe inwestycje.

Dochodzi do paradoksu: winiety źle, bez winiet jeszcze gorzej. Pytanie polega na tym, czy to rozwiązanie wprowadzone da szansę szybkiego gromadzenia środków. Bez tego nie ma szans sięgać po pieniądze unijne i pieniądze banków - mówił Pol.

Reklama

Innym pomysłem jest podniesienie akcyzy na paliwo, co oznaczałoby wyższe ceny benzyny i oleju napędowego. Jeden z wysokich urzędników resortu powiedział RMF, że byłoby to rozwiązanie najbardziej prymitywne i raczej nie znajdzie wielu zwolenników. Może zatem emisja obligacji, albo uruchomienie krajowego funduszu autostradowego? Na razie można tylko spekulować, ale jeszcze w tym tygodniu ma zapaść decyzja, co wypełni dziurę po winietach.

Opozycja chce tymczasem głowy ministra infrastruktury. Po Prawie i Sprawiedliwości, wniosek o jego odwołanie zapowiedziała Platforma Obywatelska PO liczy na to, że wniosek poprze Polskie Stronnictwo Ludowe. Oficjalnie władze PSL nie wypowiedziały się jeszcze w tej sprawie.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Weźże | inwestycje drogowe | winiety | emisja | paliwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »