Strzegom z zawodów słynie

Marcin Konarski. Zawody, które wymyślił i stworzył, przynoszą jego miastu większą sławę niż złoża granitu. A w Strzegomiu jest go ponoć tak dużo, że można by nim wybrukować wszystkie drogi i ulice w Polsce.

Zawody to ja - może nieskromnie powiedzieć, parafrazując Ludwika XIV, Marcin Konarski, pomysłodawca, organizator i dyrektor Międzynarodowych Zawodów Jeździeckich we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego zaliczanych do Pucharu Świata. (W ostatni weekend czerwca Toyota Hilux Horse Trials Strzegom rozegrane zostaną po raz piąty.) Urodzony w strzegomskiej stadninie, z końmi miał do czynienia właściwie od zawsze. Dziś już nie pamięta, kiedy po raz pierwszy dosiadł końskiego grzbietu ani imion wszystkich swoich wierzchowców.

Pierwszy medal mistrzostw Polski, jeszcze jako junior, zdobył na kasztanku o imieniu Huragan.

Reklama

- Wspaniały koń, z olbrzymimi możliwościami i niezwykłym talentem do? robienia sobie krzywdy dosłownie wszędzie - wspomina Marcin Konarski.
- Mieliśmy szansę pojechać razem na olimpiadę, ale podczas jednego z treningów Huragan zerwał sobie ścięgno Achillesa i tak definitywnie zakończyła się jego sportowa kariera.

Sportowa kariera samego Konarskiego zakończyła się równie nagle, choć kilka lat później. Przed kolejną olimpiadą, w Atenach, złamał kręgosłup. Niby zwykły upadek, jakie zdarzają się często na krosie - na czwartej przeszkodzie koń zahaczył nogą i wywrócił się. Wierzchowiec wstał, Marcina zawieziono do szpitala. Półtora roku w gorsecie, absolutny zakaz konnej jazdy - i koniec marzeń o olimpiadzie.

Musiał minąć jakiś czas, by Marcin Konarski przyznał, że ów pechowy upadek miał i pozytywny skutek. To jemu tak naprawdę zawody w Strzegomiu zawdzięczają swój obecny rozmach. Po wypadku Konarski z taką samą konsekwencją, uporem i determinacją, z jakimi wcześniej trenował, zajął się organizacją drugiego Pucharu Świata. (Pierwszy przygotowywał jeszcze jako czynny jeździec).

- Budżet, którym dysponowałem w 2003 r., nie przekraczał 250 tys. zł, a teraz, dzięki wsparciu kilkunastu sponsorów, wzrósł pięciokrotnie - cieszy się Konarski.
- Pula nagród wynosi 150 tys. zł, co stanowi poziom niespotykany w zawodach WKKW w Polsce.

Jedną z najkosztowniejszych inwestycji związanych z podniesieniem rangi zawodów była budowa wielu nowych przeszkód na krosie. Początkowo twórcą i budowniczym toru był najlepszy specjalista w Polsce Karol Rommel, a po jego tragicznej śmierci zadanie to przejął Niemiec Christian Zehe, który od dwudziestu lat projektuje i buduje takie trasy w całej Europie.

- Kiedy przyjechałem tu cztery lata temu, zastałem tylko łąkę - wspomina Zehe.
- Nie wierzyłem, że da się tu zbudować trasę na tak poważne zawody.

Udało się. Obecnie wysoka ranga zawodów ściąga do Strzegomia utytułowanych jeźdźców, światowe gwiazdy WKKW i rzecz jasna najlepszych polskich zawodników. Co roku przez cztery czerwcowe dni hipodrom imienia 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich staje się widownią popisu końskiej elegancji, odwagi, szybkości i precyzji na najwyższym poziomie.

- Przygotowanie imprezy, na którą zjeżdża się kilkaset koni i jeźdźców z 17 krajów oraz 20 tys. widzów, to wyzwanie godne mistrza WKKW - żartuje Marcin Konarski.
- Pracujemy nad tym właściwie przez cały rok.

My, to znaczy niemal dwieście osób, choć wszyscy wiedzą, że dyrektor Konarski nie odpuści żadnej sprawie.
- To moja największa bolączka - dodaje ze skruchą.
- Sam muszę wszystkiego dopilnować, bo tylko sobie ufam.

Wśród tych dwustu osób jest też ojciec Marcina, Grzegorz Konarski, który stworzył przed laty i do dziś prowadzi sekcję sportową w Stadninie Koni Strzegom, oraz żona Katarzyna Konarska, doświadczona amazonka wyspecjalizowana w ujeżdżaniu.

A i strzegomskie kamienie mają niemałe zasługi w tej wybitnie jeździeckiej imprezie. Dwa lata temu niemal całe zawody rozgrywane były w ulewnym deszczu. Nikt z uczestników, ani nawet przybyłych przedstawicieli FEI - Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej, nie wierzył, że tor krosu będzie w takich warunkach odpowiednio przygotowany. Zanosiło się, że imprezę trzeba będzie odwołać. Wtedy z odsieczą pośpieszyli właściciele kamieniołomów. Przez całą noc na hipodrom dowożono tłuczeń, którym utwardzona została trasa przejazdu. Do dzisiaj krążą wśród zawodników opowieści - jak to niemożliwe w Strzegomiu okazało się możliwe. Od tamtego czasu przedstawiciele Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej coraz częściej i coraz głośniej powtarzają, że Strzegom to świetne miejsce do organizacji Finału Pucharu Świata w WKKW.

- Za dwa lub trzy lata powinniśmy być gotowi - odpowiada zdecydowanie Marcin Konarski.

Znawcy określają WKKW mianem "królowej dyscyplin jeździeckich". Konkurs składa się z trzech konkurencji rozgrywanych w trzech kolejnych dniach. Najpierw jest popis harmonii oraz elegancji w stępie, kłusie i galopie na specjalnie przygotowanym czworoboku. Nazajutrz jeździec z koniem muszą się wykazać wytrzymałością i w wyznaczonym czasie pokonać kilkukilometrowy tor z kilkudziesięcioma przeszkodami terenowymi: kłodami, rowami, żywopłotami. W trzecim dniu najważniejsza jest precyzja: skoki przez specjalne przeszkody z kolorowych drągów ustawione na parkurze.

Katarzyna Skorska

Manager Magazin
Dowiedz się więcej na temat: Strzegom | zawody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »