Wieczerzak wróci za kratki?

Były szef PZU Życie, prawdopodobnie złamał warunki zwolnienia z aresztu. Wcześniej sąd zakazał mu kontaktów ze świadkami w procesie - szefami dwóch Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.

Oni twierdzą jednak, że byli szantażowani przez Wieczerzaka i jego wysłannika - zamordowanego w tajemniczych okolicznościach Piotra Głowalę.

O tym, czy Grzegorz Wieczerzak trafi z powrotem do aresztu i straci dwumilionową kaucję zadecyduje sąd. Wszystko zależy od tego, jak sędziowie potraktują informacje szefów dwóch Funduszy - czy da wiarę opowieściom o telefonach Wieczerzaka, próbie wymuszenia pieniędzy i szantażu. Gdyby potwierdziły się te fakty, to pojawiłoby się nowe przestępstwo, którego ewentualnie dopuściłby się oskarżony.

Reklama

Wieczerzak tym oskarżeniom zaprzecza. Dowodzi, że to nie on, ale prezes XIV Funduszu, Janusz Lazarowicz dzwonił niego i prosił o spotkanie, ale Wieczerzak odmówił. Kto do kogo dzwonił i kto kłamie wyjaśnić mogą bilingi rozmów telefonicznych, które powinna sprawdzić prokuratura.

Sąd Rejonowy, który wypuścił Wieczerzaka zajmie tą sprawą jutro. Jednak szanse aby decyzja zapadła szybko są małe. Najpierw prokuratura będzie musiała przesłuchać rzekomo szantażowanych prezesów Funduszy.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: kratki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »