Wzrost cen owoców będzie wysoki

Przymrozki, do których dochodziło w ciągu kilku ostatnich nocy spowodowały 90-proc. straty w uprawach sadowniczych; dla konsumentów oznacza to 50-60-proc. wzrost cen owoców w porównaniu z rokiem ubiegłym - ocenia prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski.

"Dla polskich konsumentów owoce nie będą w tym roku tak dostępne jak do tej pory, a polskie owoce są najlepsze. Oferta z importu jest po prostu słaba. Zmarzło 90 proc. upraw sadowniczych. Owoce miękkie, czyli truskawki także" - powiedział w poniedziałek PAP Maliszewski.

Polska jest w europejskiej czołówce producentów owoców. Prezes Związku nie jest jeszcze w stanie ocenić, jak straty te wpłyną na światowe ceny, ale jest przekonany, że droższe będą także przetwory, np. soki i mrożonki.

Wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper zapowiedział w niedzielę pomoc dla rolników, których sady dotknięte zostały wiosenną falą przymrozków.

Reklama

Jak powiedział Maliszewski, sadownicy bardzo liczą na pomoc, a szczególnie na ulgi i ułatwienia w spłacie zaciąganych kredytów. "Oczekujemy tej pomocy, którą zapowiedział wicepremier Lepper. Wnioskowaliśmy o nią kilka dni temu. Chcemy, aby kredyty klęskowe były bardziej przyjazne dla sadowników, tak aby gospodarstwa mogły odzyskać płynność finansową" - powiedział.

Lepper zapewnił, że w przypadku już zaciągniętych kredytów inwestycyjnych rozważane jest wydłużenie okresu spłaty, a przede wszystkim dwuletnia karencja.

Sadownicy chcą także zawieszenia pobierania składek na Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS) i umorzenia podatku gruntowego. "Prawo jest tak skonstruowane, że na umorzeniu podatku stracą gminy, dlatego chcemy, aby gminy dostały tę kwotę z budżetu państwa" - wyjaśnił Maliszewski. Lepper obiecał starania, by ci wójtowie, którzy umorzą podatek gruntowy, nie tracili subwencji.

Maliszewski uważa, że konieczna jest także dyskusja na temat ochrony rynku owoców na forum Unii Europejskiej. "Boimy się, że zostaniemy wyparci z rynku, a większość produkcji eksportujemy. Istnieje ryzyko, że na rynek wejdą Chiny, Ameryka Południowa i ten jednosezonowy kryzys będzie miał konsekwencje przez wiele lat" - podkreślił.

Jego zdaniem, nawet pomimo pomocy dla sadowników w tym roku trudno będzie uniknąć podwyżek cen owoców. "Jeśli gospodarstwa przetrwają i utrzymają produkcję, przyszłe zbiory już nie będą takie złe" - dodał.

Sadownicy nie ubezpieczają swoich zbiorów. Jak twierdzi Maliszewski ani firmy ubezpieczeniowe, ani rolnicy nie są tym zainteresowani. Dla firm powodem jest zbyt wysokie ryzyko, a dla rolników zbyt wysokie składki.

"Jeśli nawet jakaś firma zdecyduje się na ubezpieczenie, to składki są zbyt wysokie, aby rolnik mógł sobie na nie pozwolić. Nawet w latach urodzaju cały zysk musiałby być przeznaczony na składkę, wiec sadownicy nie korzystają z takiego ubezpieczenia" - wyjaśnił.

Maliszewski przypomniał, że ostatnio fala przymrozków wiosennych miała miejsce w latach 1999-2001, ale nie na taką skalę jak obecnie. "Wówczas straty wynosiły 20-30-40 proc. Nikt nie pamięta aż takich przymrozków" - dodał.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wzrosty | owoców | owoce | ceny owoców | Andrzej Lepper | sadownicy | wzrost cen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »