Anglia szykuje się na Brexit

Brexit był dyskutowany podczas posiedzenia Fed i był czynnikiem branym pod uwagę w decyzji dotyczącej stóp procentowych - zapowiedziała na konferencji prasowej Janet Yellen, Przewodnicząca Amerykańskiej Rezerwy Federalnej.

- Wynik głosowania (w Wielkiej Brytanii - PAP) może mieć konsekwencje dla przewidywań dotyczących amerykańskiej gospodarki - powiedziała Yellen. - Z pewnością była to jedna z niejasności, o której dyskutowaliśmy - dodała.

Ewentualne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie uderzyłoby bezpośrednio w interesy ekonomiczne naszych spółek Skarbu Państwa - ocenił wczoraj minister skarbu Dawid Jackiewicz.

- Sądzę, że (ewentualne wyjście Wielkiej Brytanii z UE - PAP) nie dotyczy w sposób bezpośredni Skarbu Państwa i nadzorowanych podmiotów. Ze spotkań, które odbywam regularnie z prezesami, z zarządami spółek Skarbu Państwa nie wynika tego typu zagrożenie. Nie sygnalizowano tego typu zagrożeń - zaznaczył minister skarbu, odpowiadając na pytanie dziennikarzy, o ewentualne skutki Brexitu dla spółek Skarbu Państwa.

Reklama

- Oczywiście zawsze może się to odbić na ogólnej sytuacji gospodarczej w Unii Europejskiej, a zatem w jakiś sposób będzie rzutowało też na nasze podmioty gospodarcze. Ale takiego bezpośredniego uderzenia w nasze interesy ekonomiczne naszych spółek nie widzę - ocenił szef MSP.

Nasze rezerwy

Stan środków walutowych na rachunkach budżetowych na koniec maja 2016 r. wyniósł łącznie 7.005,9 mln euro, czyli 30.699,9 mln złotych - podało MF w komunikacie. Na koniec kwietnia 2016 r. stan ten wynosił łącznie 6.479,3 mln euro, czyli 28.559,5 mln złotych

Ministerstwo Finansów poinformowało także, że w ramach obsługi zadłużenia zagranicznego Skarbu Państwa w maju dokonano płatności w walutach obcych: równowartość 100,7 mln EUR (444,0 mln PLN) w przypadku kapitału i równowartość 101,8 mln EUR (449,1 mln PLN) w przypadku odsetek.

23 czerwca br. Brytyjczycy będą głosować w referendum w sprawie ewentualnego dalszego członkostwa swego kraju w Unii Europejskiej.

Ostatnie sondaże wskazują, że szala zwycięstwa przechyla się na stronę zwolenników Brexitu mimo ostrzeżeń premiera Davida Camerona, Banku Anglii i innych instytucji, że dla gospodarki oznaczałoby to poważne zakłócenia.

...........................................

Niemcy i Francja

Szefowie dyplomacji Niemiec i Francji przestrzegli wczoraj przed wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zdaniem Berlina może to grozić nawet dezintegracją UE. Ostatnie sondaże dają przewagę zwolennikom Brexitu w referendum zaplanowanym na 23 czerwca.

Brexit "stanowiłby szok dla UE, na skutek którego należałoby upewnić się nawzajem, że UE jest zabezpieczona i że udany proces kilkudziesięcioletniej integracji nie zakończy się rozpadem" - powiedział niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier na konferencji prasowej po spotkaniu w Brandenburgu z szefem dyplomacji Francji Jean-Markiem Ayrault.

- Obaj możemy powiedzieć, że życzymy sobie, by większość w Wielkiej Brytanii podjęła dobrą decyzję, a dobra decyzja według nas może być tylko taka, żeby zostać w Europie - dodał Steinmeier.

Wypowiadając się na ten sam temat, Ayrault przypomniał słowa szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, według którego głosując za Brexitem, Wielka Brytania stałaby się dla UE krajem trzecim. - Taka byłaby rzeczywistość i tego nie chcemy - powiedział szef francuskiego MSZ.

Francja i Niemcy to kraje założycielskie Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG), poprzedniczki Unii Europejskiej. Wielka Brytania weszła do EWG w 1973 roku. Jej wyjście oznaczałoby krok wstecz w procesie coraz szerszej i głębszej integracji i pozbawiłoby UE kraju o wielkim potencjale gospodarczym, wojskowym i dyplomatycznym.

Sondaże wskazują na wzrost liczby zwolenników wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej przed przyszłotygodniowym referendum w tej sprawie. Jak wynika z opublikowanego we wtorek badania TNS, spośród zamierzających głosować 47 proc. opowiedziałoby się za Brexitem, a przeciwko byłoby 40 proc.; 13 proc. wciąż nie ma wyrobionego zdania.

Anglicy podzieleni

Rządzący konserwatyści są w kwestii Brexitu podzieleni; Osborne i premier David Cameron prowadzą kampanię na rzecz pozostania w UE, ale wielu innych torysów opowiada się za wyjściem.

Sondaże wskazują na przechylanie się szali na korzyść zwolenników Brexitu. W tej sytuacji Osborne zaostrzył ton swych ostrzeżeń przed konsekwencjami wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, zapowiadając, że w razie Brexitu podniesie podatki i zredukuje wydatki budżetowe.

- Musielibyśmy albo ściągnąć więcej pieniędzy podnosząc podatki, takie jak podatek od dochodów, albo przeznaczać mniej na (...) służbę zdrowia, czy system edukacji albo budżet obronny - zapowiedział Osborne w wywiadzie dla radia BBC.

- Kraj nie ma planu na wypadek wyjścia z UE. (W razie Brexitu) obudzilibyśmy się bez żadnego planu gospodarczego dla naszego kraju - zaakcentował, ostrzegając, że Wielkiej Brytanii groziłaby niestabilność finansowa i lata niepewności. Jego zdaniem W. Brytanii nie byłoby stać na utrzymanie usług publicznych na obecnym poziomie. Organizatorzy oficjalnej kampanii na rzecz Brexitu zareagowali na to oświadczeniem, podpisanym - jak podkreślają - przez 57 konserwatywnych deputowanych, w którym ostro zakwestionowano plany Osborne'a. - Absurdem jest mówić, że jeśli ludzie zagłosują za odebraniem Unii Europejskiej kontroli, on (Osborne) chciałby karać ich w taki sposób. Nie wierzymy, że zdołałby uzyskać w parlamencie poparcie dla tych propozycji - głosi oświadczenie.

Osborne'a ostrzeżono, że gdyby miał przystąpić do realizacji tych propozycji, "jego pozycja stałaby się niemożliwa do utrzymania".

Reuters pisze, że ta "wojna słów" wskazuje na eskalację wewnętrznego konfliktu "rozdzierającego Partię Konserwatywną" i że pojawia się perspektywa niezdolności rządu do normalnego funkcjonowania w razie zwycięstwa zwolenników Brexitu.

Przywódca opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn powiedział w parlamencie, że laburzyści sprzeciwiliby się wprowadzeniu oszczędnościowego budżetu po Brexicie, podobnie jak sprzeciwiali się dotąd oszczędnościowym budżetom. Laburzystowska deputowana Gisela Stuart, jedna ze zwolenniczek Brexitu, podkreśliła, że jej koledzy nigdy nie zagłosowaliby za "karnym budżetem" Osborne'a. Premier Cameron oświadczył, że nikt nie chce awaryjnego budżetu, ale w przypadku przegłosowania w referendum wyjścia W. Brytanii z UE w finansach publicznych "powstałyby dziury, którymi trzeba byłoby się zająć".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: brexit uk ue | brexit
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »