UE: Grecki cios w euro!

Kurs euro do dolara spadł na chwilę do najniższego poziomu od ponad 11 lat. Na azjatyckich giełdach, po ich otwarciu, za euro płacono 1,1098 dolara, w piątek było to 1,1132 dolara. Według ekspertów, to efekt zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w Grecji radykalnej, lewicowej i przeciwnej oszczędnościom partii Syriza. Obecny program oszczędnościowy dla Grecji kończy się w lutym i ekonomiści przewidują, że Ateny będą wkrótce chciały znów pożyczyć pieniądze. Jednak negocjacje - już dziś to wiadomo- będą bardzo trudne.

Program jest opracowany i kontrolowany przez tzw. Trojkę, którą tworzą: Unia Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Europejski Bank Centralny. To inaczej zagraniczni kredytodawcy Grecji.

Zwycięstwo radykalnej lewicowej SYRIZY w niedzielnych wyborach w Grecji wywołało zaniepokojenie kół finansowych możliwością konfrontacji nowego rządu tego kraju z kredytodawcami, Równocześnie powitały je z zadowoleniem partie na lewo od centrum.

Na giełdzie w Tokio kurs euro wobec dolara obniżył się w poniedziałek rano do najniższego poziomu od ponad 11 lat, co analitycy rynków finansowych wiążą jednoznacznie z wynikiem greckich wyborów i wzrostem obaw o stabilność ekonomiczną w Europie. Kurs europejskiej waluty spadł do 1,1098 USD, najniższego od września 2003 r.

Reklama

Analitycy wskazują, że ewentualna konfrontacja nowego, lewicowego rządu Grecji z "trojką" kredytodawców (Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Unia Europejska i Europejski Bank Centralny) może mieć negatywne konsekwencje nie tylko dla Grecji, ale i dla całej strefy euro.

Obecny program oszczędnościowy dla Grecji kończy się w lutym i ekonomiści przewidują, że Ateny będą wkrótce chciały znów pożyczyć pieniądze.

Wynik wyborów w Grecji ma być głównym tematem poniedziałkowego spotkania ministrów finansów strefy euro. Belgijski minister finansów Johan Van Overtveldt powiedział w niedzielę, że istnieje pewien margines manewru w dyskusjach o restrukturyzacji zadłużenia Grecji, ale nie jest on duży.

- Możemy rozmawiać o sprawach technicznych, o restrukturyzacji długu, ale podstawą musi być przestrzeganie przez Grecję zasad unii monetarnej - one muszą pozostać niezmienne - powiedział Van Overtveldt.

Niepewność w Europie

Premier Wielkiej Brytanii David Cameron ostrzegł w niedzielę, że wynik niedzielnych wyborów w Grecji zwiększy niepewność ekonomiczną w Europie. Dodał, że wynik ten oznacza również, że jego kraj powinien trzymać się swojego planu gospodarczego. Associated Press podkreśla, że dalsze członkostwo Wielkiej Brytanii w UE jest jednym z głównych tematów kampanii przed wyborami parlamentarnymi, które mają odbyć się w maju.

Natomiast socjalistyczny prezydent Francji Francois Hollande pogratulował przywódcy lewicowej SYRIZY Aleksisowi Ciprasowi zwycięstwa i zadeklarował gotowość do współpracy "na rzecz wzrostu i stabilności strefy euro". Analitycy wskazują, że Hollande opowiadał się już od dłuższego czasu za zerwaniem z polityką oszczędności i zaciskania pasa i za powrotem do stymulowania wzrostu gospodarczego strefy euro.

Cios dla "trojki" i Niemiec

Ugrupowanie socjalistów w Parlamencie Europejskim powitało zwycięstwo SYRIZY jako punkt zwrotny i oznakę, że polityka gospodarcza strefy euro będzie musiała się zmienić. - Renegocjacja zadłużenia Grecji, a zwłaszcza przedłużenie okresu jego spłaty, nie powinna być dłużej uważana za tabu - powiedział przywódca ugrupowania Gianni Pittella.

Podobny pogląd wyraziła niemiecka partia Lewica, która określiła zwycięstwo SYRIZY jako "oznakę nadziei i nowy start Europy". Przywódcy Lewicy Katja Kipping i Bernd Riexinger podkreślili, że rezultat greckich wyborów jest ciosem dla polityki dyktowanej Grecji przez "trojkę" - i przez rząd Niemiec.

Prezes niemieckiego Bundesbanku Jens Weidmann powiedział w wywiadzie dla radia ARD, że ma nadzieję, iż "nowy grecki rząd nie złoży obietnic, których nie będzie mógł dotrzymać, a kraj na nie będzie stać".

Zdaniem Weidmanna, dopóki Grecja nie uporządkuje całkowicie swoich finansów publicznych, jakiekolwiek zmiany w programie spłaty zadłużenia będą miały jedynie chwilowy skutek.

Obietnice Ciprasa

Cipras obiecywał, że tuż po wyborach skończy z polityką zaciskania pasa oraz będzie dążył do renegocjacji niekorzystnej - jego zdaniem - umowy z UE w sprawie udzielonej Grecji pomocy, mającej ratować jej zadłużoną gospodarkę. Obietnice te powtórzył po ogłoszeniu częściowych wyników niedzielnych wyborów podkreślając, że "Grecja zostawia za sobą okres zaciskania pasa i poniżeń". Lider SYRIZY zapowiedział, że jego rząd rozpocznie niezwłocznie negocjacje z wierzycielami Grecji na temat "nowego, uczciwego, trwałego i wzajemnie korzystnego rozwiązania finansowego".

Radykalne oszczędnościowe reformy, forsowane przez dotychczasowy prawicowy rząd Antonisa Samarasa i jego Nową Demokrację, zgodnie z programem pomocowym Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, były bardzo niepopularne.

Zadłużenie Grecji wynosi 321,7 mld euro, z czego 240 mld stanowi pomoc finansowa udzielona Atenom w latach 2010-14 na ratowanie greckiej gospodarki przed bankructwem. Obecny program pomocowy UE, w ramach którego Grecja powinna otrzymać jeszcze 1,8 mld euro, wygasa z końcem lutego. Aby Ateny mogły otrzymać te fundusze konieczne jest porozumienie z negocjatorami "trojki". Nie udało się go osiągnąć w grudniu, ponieważ grecki rząd nie zgodził się na wprowadzanie dalszych oszczędności.

Unia Europejska nie reaguje nerwowo, bo po pierwsze - przygotowała się na zwycięstwo radykalnej lewicy, a po drugie liderzy SYRIZY łagodzili ostatnio ton wypowiedzi. W Brukseli panuje przekonanie, że nowe greckie władze nie zerwą współpracy z Unią, bo to może oznaczać jeszcze większe kłopoty. Będą zatem spłacać dług i przeprowadzać reformy.

- Latem będziemy wiedzieć więcej, czy SYRIZA chce zniszczyć wszystko to, co do tej pory zostało zrobione. Szczerze wątpię, że Ateny pójdą tą drogą. Wydaje mi się, że rozpoczną negocjacje z Brukselą, która jest gotowa do ustępstw. Jest możliwość osiągnięcia kompromisu - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem szef brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską Daniel Gros.

O umorzeniu części greckiego długu, czego domagała się radykalna lewica, raczej nie ma mowy. Strefa euro dopuszcza natomiast możliwość wydłużenia okresu spłaty i obniżenia oprocentowania pożyczek.

Wybory w Grecji również wskazują na poparcie dla euro? Takie rozwiązanie wydaje się bardziej, niż absurdalne, biorąc pod uwagę, że większość Greków chce pozostać w UE i utrzymać euro. Chodzi o opozycję Grecji wobec Trojki i o to, czy Grecja zasługuje na pomoc w obniżaniu obciążenia długiem w sytuacji, gdy ma zdecydowanie korzystną nadwyżkę budżetową (różnica pomiędzy budżetem a odsetkami). Głównym zagrożeniem jest niezdolność do utworzenia rządu przez zwycięską partię Syriza, co spowoduje konieczność rozpisania kolejnych wyborów już w marcu i przedłuży okres próżni politycznej. Podejrzewam, że ostatecznie utworzony zostanie rząd koalicyjny, a Trojka będzie musiała pójść na daleko posunięty kompromis z Grecją. Dane liczbowe sugerują, że Grecja nie utrzyma obecnego poziomu obciążenia długiem, dlatego należy opracować nowe rozwiązania zmniejszające działania oszczędnościowe w Grecji i przeprowadzić restrukturyzację części zadłużenia, mimo iż Trojka będzie musiała zachować ostrożność i nie okazać się zbyt hojna, ponieważ wysłałoby to sygnał do innych państw peryferyjnych UE, że mogą spodziewać się podobnej szczodrości. W szczególności myślę tu o Portugalii. Ole Hansen, Saxo Bank
PAP/IAR/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: Grecja | waluty | strefa euro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »