Volkswagen w ogniu krytyki

Volkswagen niszczył dokumenty i utrudniał działanie wymiaru sprawiedliwości po ujawnieniu przez władze USA, że fałszował pomiary toksyczności spalin. Jak podała agencja Associated Press.były pracownik koncernu ujawnia cały proceder.

Volkswagen niszczył dokumenty i utrudniał działanie wymiaru sprawiedliwości po ujawnieniu przez władze USA, że fałszował pomiary toksyczności spalin w swych autach - informuje były pracownik firmy, na którego powołuje się we wtorek agencja Associated Press.

Daniel Donovan w pozwie przeciwko niemieckiemu koncernowi podkreśla, że został niesprawiedliwie zwolniony 6 grudnia 2015 roku, po tym jak odmówił niszczenia dokumentacji firmy i zgłosił ten fakt swojemu przełożonemu. W dokumentacji złożonej przed amerykańskim sądem podkreślono, że Volkswagen niszczył dokumentację świadczącą o jego winie jeszcze przez trzy dni od 18 września 2015 roku, kiedy podległa rządowi USA Agencja Ochrony Środowiska (EPA) oskarżyła firmę o manipulację.

Reklama

Donovan był zatrudniony jako pracownik techniczny w biurze doradczym Volkswagena w stanie Michigan. W dokumentach sądowych podkreślono, że został zwolniony, ponieważ "odmówił uczestniczenia w działaniach, które miały prowadzić do niszczenia dowodów i utrudniania działania" EPA i ministerstwa sprawiedliwości.

Były pracownik VW tłumaczył, że oddział technologiczny firmy usuwał ważne dokumenty do 21 września 2015 roku, dlatego całą sprawę zgłosił przełożonym. AP podkreśla, powołując się na dokumenty sądowe, że Donovan został zwolniony, ponieważ amerykański oddział koncernu obawiał się, że poinformuje o nieprawidłowościach EPA, ministerstwo sprawiedliwości i FBI.

W poniedziałek niemiecki koncern odpierał zarzuty Donovana, zapewniając, że jego zwolnienie nie miało nic wspólnego ze sprawą dotyczącą manipulacji wynikami pomiarów spalin w silnikach Diesla.

"Jego zarzuty dotyczące zwolnienia są bezzasadne" - poinformowała firma w oświadczeniu.

W następstwie dochodzenia, prowadzonego przez podległą rządowi EPA, Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Prowadzone przez prokuraturę w Brunszwiku śledztwo w sprawie skandalu wokół manipulowania pomiarami toksyczności spalin w samochodach koncernu Volkswagen zostało rozszerzone z dotychczasowych sześciu na 17 osób - poinformował ostatnio prokurator Klaus Ziehe.

Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Musi się teraz spodziewać wieloletnich procesów sądowych oraz miliardowych kar za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska. Osób winnych tych nadużyć dotyczy także odpowiedzialność karna.

W następstwie dochodzenia prowadzonego przez podległą rządowi USA Agencję Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Volkswagen planuje do końca 2017 r. zredukować o ok. 3 tys. liczbę biurowych miejsc pracy w Niemczech - podała agencja Reutera, powołując się na źródła wewnątrz firmy. Koncern jest oskarżany o manipulowanie pomiarami toksyczności spalin w autach.

Największy producent samochodów w Europie zapowiedział wcześniej, że zredukuje inwestycje w 2016 roku o miliard euro w porównaniu z poprzednimi 12. miesiącami. Koncern będzie ograniczał tymczasowe miejsca pracy, a także wycofa z rynku mniej popularne modele samochodów. Dzięki temu chce ograniczyć straty poniesione w związku ze skandalem dotyczącym manipulowania pomiarami toksyczności spalin w swoich samochodach - tłumaczy Reuters.

Volkswagen zatrudnia ok. 120 tys. pracowników w fabrykach i jednostkach finansowych w zachodniej części Niemiec. Jedna trzecia z tych osób to pracownicy biurowi.

- Marka Volkswagen rozpoczęła program (wdrażania) efektywności, który dotknie wszystkie obszary (firmy), w tym te dotyczące pracowników - komentował rzecznik niemieckiego producenta. Dodał, że redukcje zatrudnienia mogą dotyczyć np. tych, którzy zostali zatrudnieni na czas określony.

Niemiecki koncern motoryzacyjny Volkswagen oficjalnie zaprzeczył jakoby zbyt późno przyznał się do manipulowania pomiarami toksyczności spalin w swych samochodach i w ten sposób naraził na straty inwestorów posiadających jego akcje.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen | pomiary | motoryzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »