Dalsze zwolnienia w upadłym Daewoo w Lublinie

"Nie ma w tej chwili pieniędzy na wynagrodzenia" - mówi syndyk upadającego przedsiębiorstwa - Leszek Liszcz. "Nie mam innego wyjścia - tak nakazuje prawo upadłościowe" - dodaje.

"Nie ma w tej chwili pieniędzy na wynagrodzenia" - mówi syndyk upadającego przedsiębiorstwa - Leszek Liszcz. "Nie mam innego wyjścia - tak nakazuje prawo upadłościowe" - dodaje.

W pierwszej kolejności odejdzie administracja, w dalszej cześci cały zarząd. Na pewno zostaną zwolnienie pracownicy fizyczni, których "nie ma możliwości zagospodarowania", nie mówiąc juiż o możliwości wypłacanai wynagrodzeń, tak bieżących, jak i zaległych. Ile osób ostatecznie zostanie w firmie - tego jeszcze nie wiadomo. Żeby jednak nie było tak pesymistycznie, Liszcz ujawnił, że lada dzień, za sprawą Polmotu, ponownie ruszy montaż "Lublinów". Zresztą chętny już jest - reprezentuje polski kapitał i produkuje samochody. To najważniejsze. Poza tym syndyk liczy na zainteresowanie dokończeniem inwestycji LD 100. "To dobry interes" - mówi Liszcz i są zainteresowani: Polmot i kilka podmiotów zagranicznych.

Reklama
RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Lublin | syndyk | prawo upadłościowe | zarobki | zwolnienie | Daewoo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »