Draghi psuje nastroje w Europie

Drugi dzień ostatniego tygodnia półrocza na rynkach finansowych wygląda nieco gorzej, w szczególności na europejskich rynkach, na których sporo namieszały słowa Mario Draghiego. W USA poznaliśmy dzisiaj nieco lepsze nastroje konsumentów, które nie mają wpływu na indeksy, chociaż sytuacja wygląda nieco lepiej niż na Starym Kontynencie. Z kolei w przypadku Polski sesja zakończyła się pozytywnie, choć pod sam koniec było widać wyraźne ograniczenia wzrostów.

Drugi dzień ostatniego tygodnia półrocza na rynkach finansowych wygląda nieco gorzej, w szczególności na europejskich rynkach, na których sporo namieszały słowa Mario Draghiego. W USA poznaliśmy dzisiaj nieco lepsze nastroje konsumentów, które nie mają wpływu na indeksy, chociaż sytuacja wygląda nieco lepiej niż na Starym Kontynencie. Z kolei w przypadku Polski sesja zakończyła się pozytywnie, choć pod sam koniec było widać wyraźne ograniczenia wzrostów.

Mario Draghi przemawiał dzisiaj na otwarciu trzydniowego sympozjum banków centralnych w Sinatrze w Portugalii. Szef Europejskiego Banku Centralnego stwierdził, że trzeba będzie stopniowo dostosować swoją politykę monetarną do bieżącej sytuacji. Biorąc pod uwagę, że obecnie polityka ta jest ekstremalnie luźna, słowa Draghiego z pewnością były odczytane jako potencjalny sygnał, że polityka monetarna w strefie euro będzie dążyć ku normalizacji.

Draghi podkreślał, że tempo wzrostu gospodarczego w strefie euro znajduje się powyżej dotychczasowego trendu i wszystkie znaku skazują na postępujące ożywienie koniunktury. Draghi jednak przypomniał o swojej gołębiej naturze i stwierdził, że nie jest to jednak dobry moment do zmian i stymulacja gospodarcza ze strony EBC jest w dalszym ciągu potrzebna. Draghi stwierdził, że trendy inflacyjne nie są stabilne, a w szczególności nie widać również odbicia inflacji bazowej. W momencie kiedy inflacja będzie pokazywać znaki stałego odbicia, będzie to dobry moment, aby wyjść ze stymulacji.

Reklama

Co to oznacza dla europejskich rynków? Teoretycznie nic dobrego. Stymulacja gospodarcza w dużym stopniu napędza to, co dzieje się na europejskich rynkach od kilku lat. W dalszym ciągu w przypadku wielu indeksów znajdujemy się blisko najwyższych poziomów w historii. Potencjalne ograniczenie QE może doprowadzić do wzrostu rynkowych stóp procentowych. Taka sama sytuacja może dotyczyć samych podwyżek stóp przez EBC. Wzrost stóp oznaczałby wzrost kosztów kredytowania dla inwestorów. Co więcej, rynek europejski zacznie wyglądać mniej atrakcyjnie dla zagranicznych inwestorów, ze względu na droższą walutę finansującą - euro. Z drugiej strony jest to wskazanie, że gospodarka ma się dobrze i jej perspektywy są silne, co oznacza potencjalny wzrost zysków spółek i zarazem wzrost ich wycen. W tym momencie widzimy jednak cofnięcie w Europie, w szczególności na DAXie, który spadł do kluczowego wsparcia przy 17660 punktach. Na zamknięciu w Europie DAX stracił 0,77 proc., CAC 40 zniżkował 0,66 proc., natomiast FTSE 100 spadł o 0,14 proc.

W przypadku Polski było widać dzisiaj raczej dobre nastroje na rynkach. Najmocniej zyskała spółka LPP, ale generalnie większość sektorów radziła sobie całkiem nieźle. Jedyne wyraźne spadki były widoczne w przypadku spółek paliwowych. WIG20 zyskał dzisiaj na zamknięciu 0,31 proc.

Michał Stajniak

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »