Europejskie strachy wracają na parkiety

Czwartkowy marazm raczej nie przedłuży się na dzisiejszą sesję. Amerykanie nie będą zbyt skorzy do aktywności po wczorajszym świętowaniu, ale sytuacja w Europie z pewnością ich rozrusza.

Czwartkowy marazm raczej nie przedłuży się na dzisiejszą sesję. Amerykanie nie będą zbyt skorzy do aktywności po wczorajszym świętowaniu, ale sytuacja w Europie z pewnością ich rozrusza.

Wczoraj, mimo stagnacji w ciągu dnia i dość udanej dla byków końcówki notowań na głównych europejskich parkietach, pojawiły się oznaki niepokoju. Indeksy w Atenach, Madrycie, Stambule, Budapeszcie, Dublinie i Lizbonie nie traciły na wartości bez powodu. Rozdźwięk między nimi a Frankfurtem, Paryżem i Londynem dziś może się zmniejszyć i to kosztem tych ostatnich.

W czwartek rano przypomniano sobie, że Axel Weber, członek rady Europejskiego Banku Centralnego i szef Bundesbanku oznajmił, iż w razie potrzeby liczący 750 mld euro fundusz, przeznaczony na stabilizację zagrożonych kryzysem państw regionu może zostać zwiększony. A to przy okazji doniesień niemieckiej prasy o możliwości jego podwojenia. Gazetowe insynuacje zostały zdementowane przez unijnych i niemieckich oficjeli. Ale od dementi, do przekonania nieufnych inwestorów droga daleka. Więc tam, gdzie zagrożenie największe, indeksy spadały.

Reklama

Przy braku innych wydarzeń i informacji makroekonomicznych, rynki mogą znów skupić się na tego typu spekulacjach. A to wzrostom notowań akcji z pewnością sprzyjać nie będzie. Tym bardziej, że dzisiejsza niemiecka prasa doniosła, że Europejski Bank Centralny zachęca Portugalię do skorzystania z finansowej pomocy, co miałoby na celu uchronienie się przed ewentualną koniecznością uruchomienia o wiele większego wsparcia dla Hiszpanii. Hiszpańskie banki są mocno zaangażowane w Portugalii, więc logika tego posunięcia EBC staje się oczywista.

Na rynkach surowcowych dziś rano widać wyraźne spadki notowań, szczególnie duże w przypadku kontraktów na miedź, zniżkujących o 1,6 proc. Na ucieczkę od ryzyka wskazuje zdecydowane umocnienie się dolara względem euro. Nieczęsto się zdarza, by w krótkim czasie kurs euro zmienił się o dużą figurę, czyli drugą cyfrę po przecinku. A dziś już zdążył spaść z 1,335 do 1,326 dolara. W Azji wszystkie giełdy zakończyły piątek na minusie. Ta mieszanka nie wróży Europie nic dobrego.

Roman Przasnyski

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: euro | indeks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »