GUS podał dane o polskim PKB

Produkt Krajowy Brutto wzrósł w 2009 roku o 1,7 proc. po wzroście o 5 proc. w 2008 roku. Inwestycje w 2009 r. spadły o 0,3 proc., a popyt krajowy spadł o 0,9 proc. - podał w czwartek wstępne szacunki Główny Urząd Statystyczny.

Ekonomiści ankietowani przez PAP prognozowali, że wzrost gospodarczy w całym ubiegłym roku wyniósł 1,6 proc. Prognozy wahały się od 1,4 proc. do 2,0 proc. Prognozy inwestycji wskazywały na ich spadek w 2009 roku o 1,7 proc., a popytu krajowego na spadek o 0,9 proc. Poniżej poszczególne wskaźniki za 2009 rok według szacunków GUS w porównaniu do wyników z 2008 roku:

Reklama
                                 2009        2008        
PKB                               1,7        5,0          
wartość dod. brutto               1,7        5,0          
  przemysł                       -1,1        6,6          
  budownictwo                     4,7        9,1         
  usługi rynkowe                  2,5        5,3         
spożycie ogółem                   2,0        6,3          
 spożycie indywidualne            2,3        5,9          
akumulacja brutto               -10,8        2,9         
 nakłady na śr.
 trwałe                          -0,3        8,2         
popyt krajowy                    -0,9        5,5          

* * *

Z danych GUS na koniec grudnia 2009 roku wynika, że 338 zakładów pracy zadeklarowało zwolnienie w najbliższym czasie 35,0 tys. pracowników, w tym z sektora publicznego 13,7 tys. osób. Przed rokiem było to odpowiednio 361 zakładów, 36,9 tys. pracowników, w tym z sektora publicznego 2,0 tys. osób.

* * *

W okresie styczeń-grudzień 2009 wydajność pracy w przemyśle wzrosła o 2,4 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2008 roku przy mniejszym o 5,5 proc. zatrudnieniu i wzroście przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto o 4,9 proc. rdr. - podał GUS.

* * *

W IV kwartale 2009 roku, po raz trzeci z kolei odnotowano dalszą poprawę nastrojów konsumenckich, jednak tempo poprawy było niższe niż poprzednio - podał w czwartek GUS.

Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej, syntetycznie opisujący bieżące tendencje konsumpcji indywidualnej, ukształtował się IV kwartale 2009 r. na poziomie -19,2 pkt. proc. i był wyższy o 1,3 pkt proc. niż w III kwartale oraz o 6,0 pkt proc. niż w I kwartale.

Podobnie kształtowały się zmiany wyprzedzającego wskaźnika ufności konsumenckiej, syntetycznie opisującego tendencje konsumpcji indywidualnej oczekiwanej w najbliższych miesiącach, który w IV kwartale 2009 r. zwiększył się o 1,0 pkt proc. w stosunku do III kw. oraz o 10,2 pkt proc. w stosunku do I kw. osiągając poziom -28,1 pkt proc.

"Obydwa wskaźniki ufności konsumenckiej, pomimo systematycznego wzrostu w II, III i IV kwartale, nie osiągnęły poziomu z IV kwartału 2008 r. Zaobserwowana w IV kwartale 2009 r. wyraźna poprawa ogólnych nastrojów konsumenckich jest wynikiem pozytywnych zmian prawie wszystkich podstawowych czynników wpływających na kształtowanie się dynamiki konsumpcji gospodarstw domowych. Jedynym czynnikiem nie przyczyniającym się do poprawy ogólnych nastrojów konsumenckich były oceny osiągniętych zmian w sytuacji finansowej gospodarstw domowych" - napisano.

"Tendencje zmian wartości wskaźników ufności konsumenckiej w II, III i IV kwartale 2009 r. wskazują, że wyraźnie utrwalało się odwrócenie się niekorzystnych tendencji w dynamice konsumpcji gospodarstw domowych spowodowane znacznym spowolnieniem rozwoju gospodarczego" - napisano.

* * *

- W 2010 roku popyt krajowy może pozytywnie wpływać na PKB - powiedziała dziennikarzom wiceprezes GUS, Halina Dmochowska. - IV kwartał był nieco korzystniejszy niż poprzedni i wzrost będzie powyżej 1,7 proc. - powiedziała. - W IV kwartale mógł ulec przełamaniu negatywny wpływ popytu krajowego na PKB. Mam nadzieję, że w 2010 roku popyt krajowy będzie korzystniej oddziaływał na PKB - dodała. GUS podał wstępnie w czwartek, że PKB wzrósł o 1,7 proc. w 2009 roku.

* * *

- Czwartkowe dane GUS dotyczące wzrostu PKB w 2009 r. o 1,7 proc. nie są niespodzianką dla ekonomistów i mogą być podstawą do oczekiwania bardziej pozytywnych prognoz na ten rok - powiedział w czwartek główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka.

Ekspert szacuje, że wzrost PKB w tym roku wyniesie 2,5 proc.

GUS podał w czwartek, że Produkt Krajowy Brutto wzrósł w 2009 roku o 1,7 proc. po wzroście o 5 proc. w 2008 roku. Inwestycje w 2009 r. spadły o 0,3 proc., a popyt krajowy spadł o 0,9 proc.

- Przed kryzysem, ministerstwo finansów zakładało wzrost PKB na poziomie 5 proc. w 2009 i w 2010 r. Łączny wzrost PKB w tych dwóch latach miał wynieść więc 10 proc. W porównaniu z tą prognozą faktyczny wzrost PKB w 2009 r. o 1,7 proc. oraz prawdopodobny w tym roku na poziomie 2,5 proc. będzie oznaczał, że koszt światowego kryzysu dla Polski w tych dwóch latach wyniesie około 6 proc. PKB - podkreślił w rozmowie z PAP Gomułka.

Ocenił, że tego typu koszt dla Polski jest trochę niższy w porównaniu ze średnim kosztem w Unii Europejskiej, oraz znacznie niższy niż w niektórych krajach naszego regionu (Słowacja, Węgry, Ukraina, Rosja oraz kraje bałtyckie). - Ważne jest, by oceniać koszt kryzysu przez porównanie tego, co się stało z tym, co było przewidywalną ścieżką wzrostu, która jest różna dla różnych krajów - zaznaczył.

Gomułka podkreślił, że dane GUS za ubiegły rok są optymistyczne w dwóch obszarach - inwestycji oraz rynku pracy.

"W ubiegłym roku nie było praktycznie spadku inwestycji oraz nastąpiła znaczna poprawa w eksporcie netto. W rezultacie znacznie spadł deficyt obrotów bieżących. Stopa bezrobocia, co prawda wzrosła znacząco, bo do blisko 12 proc., ale w dalszym ciągu jest na poziomie dużo niższym, niż to było podczas podobnego spowolnienia wzrostu gospodarczego w latach 2001-2002" - podkreślił.

- Taki wynik, jeśli chodzi o inwestycje i zatrudnienie wiążę ze stosunkowo dobrą sytuacją finansową firm. Wynika to stąd, że chociaż wolumen eksportu w 2009 r. mocno spadł, bo w granicach około 20 proc., to jego wartość złotówkowa mogła nawet wzrosnąć z uwagi na znaczne osłabienie złotego - dodał.

Ocenił, że spadek popytu krajowego to efekt głównie spadku inwestycji w zapasy. - Przedsiębiorstwa w ten sposób poprawiają swoją płynność finansową - wyjaśnił.

* * *

- Polskie gospodarstwa domowe okazały się odporne na kryzys, a ludzie cały czas więcej kupują - komentuje starszy ekonomista BZWBK Piotr Bujak czwartkowe szacunki GUS, że w 2009 roku wzrost PKB wyniósł 1,7 proc. Jego zdaniem, dane te są dobre i wyróżniają nas na tle Europy.

W czwartek GUS podał, że w zeszłym roku PKB wzrósł o 1,7 proc., wobec szacunków rynku 1,6 proc. W 2008 r. Polska zanotowała wzrost na poziomie 5 proc.

- Wzrost o 1,7 proc. to wynik wyróżniający nas zdecydowanie na tle Europy. Dane te sugerują, że nieźle radzi sobie popyt konsumpcyjny - to znaczy, że gospodarstwa domowe okazały się odporne na kryzys, cały czas więcej kupujemy. Konsumpcja przez cały 2009 rok rosła, również w czwartym kwartale - powiedział Bujak.

W jego ocenie, można mieć nadzieję, że tendencja ta będzie utrzymana. W najbliższych miesiącach bezrobocie przestanie rosnąc, za to powinno wzrosnąć zatrudnienie.

- Możemy się spodziewać, że jeszcze kilka kwartałów będzie dość trudnych jeśli chodzi o sytuację na rynku pracy. Przed drugą połową 2010 roku trudno będzie o odczuwalną poprawę sytuacji na rynku pracy, ale przedsiębiorstwa już od samego początku tego roku powinny sobie radzić coraz lepiej - dodał.

* * *

Ekspert Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski powiedział w czwartek PAP, że wzrost PKB na poziomie 1,7 proc. jest poniżej polskich możliwości. Dodał, że bez reformy finansów publicznych i ograniczenia biurokracji nie będzie większego wzrostu. GUS szacuje, że w zeszłym roku PKB wzrósł o 1,7 proc., wobec szacunków rynku 1,6 proc. W 2008 r. Polska zanotowała wzrost na poziomie 5 proc.

- Jest to ewidentny spadek naszego rozwoju gospodarczego. Oczywiście na tle innych państw europejskich możemy pokazywać multimedialne prezentacje Polski na zielono, ale to nie zmienia faktu, że nie wykorzystujemy swojego potencjału gospodarczego, który niewątpliwie mamy - powiedział Sadowski. Według niego, Polska może się rozwijać przynajmniej na poziomie 5 proc.

Zdaniem eksperta, wolniejszy rozwój powoduje zwiększanie dystansu między Polską a krajami starej Unii. - To nie pozwala nam w dającym się przewidzieć czasie zniwelować tych różnic - dodał.

Według niego, rozwój Polski jest hamowany przez biurokrację i bariery administracyjne. - Podejrzewam, że w tym roku lepiej nie będzie, ponieważ w otoczeniu podatkowym, administracyjnym, regulacyjnym nie stało się nic, co by uwalniało potencjał polskiej gospodarki - powiedział.

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata

KOMENTARZ NOBLE BANKU

Według wstępnych szacunków GUS, w 2009 r. PKB wzrósł o 1,7 proc. wobec oczekiwanych 1,6 proc. i naszej prognozy 1,7 proc. Oznacza to, że w ostatnim kwartale ub. r. tempo wzrostu gospodarczego przekroczyło najprawdopodobniej 3 proc. r/r (nasza prognoza 3,1 proc., publikacja danych pod koniec lutego). Wzrost konsumpcji w 2009 r. sięgnął 2,3 proc.; na tej podstawie szacujemy dynamikę konsumpcji w Q4 ub. r. na poziomie z poprzedniego kwartału (2,2 proc. r/r). Oczekujemy stopniowej poprawy dynamiki konsumpcji w 2010 r. powyżej 3 proc. O pozytywnym zaskoczeniu można mówić w przypadku inwestycji - ich spadek w całym 2009 r. sięgnął tylko 0,3 proc. Biorąc pod uwagę, że w Q2 i Q3 '09 inwestycje spadły odpowiednio o 3,0 proc. i 1,5 proc. r/r, liczba ta sugeruje, że w ostatnim kwartale ub. r. dynamika inwestycji kształtowała się w okolicach zera (a nawet mogła być dodatnia).

Dzisiejsze dane potwierdzają, że spowolnienie polskiej gospodarki miało dość płytki, choć gwałtowny, charakter. Przekroczenie przez dynamikę PKB progu 3 proc. w Q4 '09 tworzy dobrą bazę wyjściową na ten rok. Spodziewamy się, że tempo wzrostu gospodarczego w 2010 r. sięgnie 3,5 proc., wyróżniając polską gospodarkę zarówno na tle regionu, jak i tzw. starej Europy. Stanowi to wsparcie dla dalszej aprecjacji złotego. W najbliższych miesiącach nie spodziewamy się natomiast przeceny na rynku długu - otoczenie spadającej inflacji powinno ograniczać oczekiwania na podwyżki stóp procentowych (tych spodziewamy się najwcześniej w Q3 '09). Poprawa impetu gospodarki powinna natomiast przełożyć się na lepszą sytuację budżetu państwa, sprzyjając papierom skarbowym o dłuższych terminach zapadalności.

Radosław Cholewiński, główny ekonomista Noble Banku

KOMENTARZ TMS BROKERS

Dzisiejsza sesja na rynku złotego rozpoczęła się od lekkiego umocnienia polskiej waluty. Kurs EUR/PLN zniżkował w okolice dolnego ograniczenia kilkudniowego kanału wahań, usytuowanego na poziomie 4,0600. Inwestorzy dziś rano oczekiwali na dane o dynamice PKB w 2009 r. Wzrost gospodarczy w Polsce w minionym roku wyniósł 1,7 proc., oczekiwano natomiast wyniku na poziomie 1,6 proc. Złoty nieco zyskał na wartości tuż po publikacji tych danych. Polska waluta umacniała się jednak jeszcze przed ich odczytem. W dalszej części dnia poziom 4,0600 jako lokalne wsparcie może powstrzymywać silniejszą aprecjację PLN.

Teraz na rynku złotego panują mieszane nastroje. Z jednej strony negatywny wpływ na nie mają problemy fiskalne najsłabszych gospodarek Eurolandu - m.in. Grecji oraz Portugalii. Przypominają one o trudnej sytuacji sektora finansów publicznych w naszym regionie, co ochładza nieco sentyment inwestycyjny. Z drugiej strony jednak bardzo duże zainteresowanie inwestorów zagranicznych ofertami euroobligacji emitowanych przez gospodarki Europy Środkowo - Wschodniej wskazuje, iż nie odwrócili się oni od naszego regionu.

Wczoraj miała miejsce bardzo udana aukcja długu Węgier. Tamtejsze Ministerstwo Finansów dokonało drugiej w historii sprzedaży euroobligacji denominowanych w dolarze amerykańskim. Popyt na aukcji wyniósł 7 mld USD, kilkakrotnie przekraczając wartość oferty na poziomie 2 mld USD.

W trakcie wczorajszej sesji amerykańskiej, po publikacji komunikatu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), kurs EUR/USD podjął próbę trwałego pokonania psychologicznej bariery 1,4000. Próba ta jednak się nie powiodła. Kolejna miała miejsce już podczas notowań w Azji. Choć wartość euro względem dolara zeszła na ponad 60 minut pod 1,4000 (notując swe minimum na 1,3938), to jednak o trwałym przebiciu nie może być jeszcze mowy, gdyż od kilku godzin ponownie kształtuje się ona ponad wspomnianą barierą. Na otwarciu sesji europejskiej w notowaniach tej pary walutowej obserwowaliśmy odreagowanie do poziomu 1,4050. Mimo tego ruchu wydaje się, że ponowny test bariery 1,4000 jest jedynie kwestią czasu.

FOMC zgodnie z oczekiwaniami pozostawił stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. W komentarzu do tej decyzji powtórzył stwierdzenie, że koszt pieniądza w USA powinien pozostawać na niskim poziomie przez dłuższy czas. Ze zdaniem tym nie zgodził się jednak jeden z członków Komitetu, T. Hoenig, o czym poinformowano w komunikacie. Informacja ta stworzyła presję spadkową w notowaniach EUR/USD. Jest ona pierwszym sygnałem zawartym w oficjalnym komunikacie FOMC wskazującym na to, że stanowisko Komitetu odnośnie stóp zaczyna się nieco zaostrzać. Po jego publikacji wzrosły nieco oczekiwania inwestorów na zacieśnienie polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych.

Kolejnym istotnym wydarzeniem w ostatnich godzinach było wystąpienie prezydenta USA przed Kongresem. Stwierdził on, że amerykańska gospodarka najgorsze ma już za sobą. Wezwał do wspierania rynku pracy, który jego zdaniem powinien w bieżącym roku pozostawać w centrum uwagi. Ponadto potwierdził pogłoski o planach zamrożenia niektórych wydatków rządowych na 3 lata. Wystąpienie B. Obamy zostało dobrze przyjęte przez rynek i chwilowo wsparło dolara.

Dzisiaj nie będą już miały miejsca tak istotne dla światowych rynków wydarzenia, jak te opisane powyżej. Warto jednak zwrócić uwagę na publikację danych z USA na temat dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku (godz. 14.30) oraz na głosowanie nad nominacją B. Bernanke na drugą kadencję prezesa Fed (nie jest znana jego dokładna godzina).

Joanna Pluta, Tomasz Regulski, departament analiz TMS BROKERS

KOMENTARZ GOLD FINANCE

Na 1,7 proc. oszacował Główny Urząd Statystyczny tempo wzrostu gospodarczego naszego kraju w ubiegłym roku. Ta wielkość nie stanowi zaskoczenia. Ekonomiści spodziewali się, że może ona wynieść od 1,4 do 2 proc. a wypadkowa ich prognoz wynosiła 1,6 proc. W porównaniu do 2008 r., gdy PKB zwiększył się o 5 proc., to spory spadek tempa wzrostu. Jednak na tle większości krajów nie tylko Europy, ale i świata, Polska plasuje się w ścisłej i bardzo nielicznej czołówce gospodarek, które nie zanotowały spadku. W tym roku tę pozycję będzie utrzymać nieco trudniej, ale wszystko wskazuje na to, że pozytywne tendencje będą kontynuowane, a według najbardziej optymistycznych prognoz, PKB może wzrosnąć nawet o 3 proc.

Wbrew obawom i powszechnemu przekonaniu o głębokiej zapaści, bardzo dobrze radziło sobie budownictwo. Wartość dodana, wypracowana przez ten sektor zwiększyła się aż o 4,7 proc. i w największym stopniu "dołożyła się" do wzrostu PKB. Na drugim miejscu pod tym względem znalazły się usługi, gdzie wzrost wartości dodanej sięgnął 2,5 proc. Najsłabiej wypadł sektor przemysłowy, w którym wzrost wyniósł 1,1 proc. Nieznacznie, bo tylko o 0,3 proc. zmniejszyły się inwestycje. To ich spadek powinien martwić najbardziej, choć był niewielki. W 2008 r. nakłady na inwestycje zwiększyły się o 8,2 proc. Jak wynika z licznych, publikowanych ostatnio badań koniunktury i opinii przedsiębiorców, na dynamiczny wzrost wydatków inwestycyjnych nie ma raczej co liczyć w tym roku. To zaś nie będzie sprzyjać tworzeniu nowych miejsc pracy.

Mimo to, poprawiają się nastroje konsumentów. Z analiz GUS wynika, że wskaźnik ufności konsumenckiej rośnie już trzeci kwartał z rzędu i w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku wyniósł -19,2 punktu. Wciąż ma wartość ujemną, ale poprawa jest widoczna i świadczy, że także z konsumentami spowolnienie gospodarcze obeszło się stosunkowo łagodnie. Także prognozy na przyszłość są w tym zakresie korzystne. Polepszanie się nastrojów konsumentów to dobry znak dla gospodarki. Wskazuje bowiem, że nie boimy się negatywnych skutków kryzysu i nie dostrzegamy wyraźnych zagrożeń dla naszych budżetów. Dobre nastroje podtrzymują konsumpcję, co działa pobudzająco na gospodarkę. Spożycie indywidualne wzrosło w ubiegłym roku o 2,3 proc. (w 2008 r. zwiększyło się o 5,9 proc.).

Roman Przasnyski, główny analityk Gold Finance

Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury (WWK), informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce, wzrósł w styczniu o 1,1 pkt i wyniósł 134,4 pkt. - podał instytut BIEC. "Od marca ubiegłego roku wskaźnik wykazuje silną tendencję do wzrostu. Dotychczasowe obserwacje jego przebiegu przemawiają za ożywieniem gospodarki nabierającym kształtu litery "V". Kondycja firm sektora przedsiębiorstw produkcyjnych poprawia się, tempo napływu zamówień wzrasta, stopniowo odradza się zainteresowanie kredytem konsumpcyjnym" - napisano w komentarzu. "Jedynym czynnikiem, który może zagrozić stabilności wzrostu w najbliższej przyszłości jest pojawienie się presji inflacyjnej wcześniej niż zakładają w swych prognozach analitycy. Znaczący wzrost cen producentów, a w szczególności energii i gazu, jaki nastąpił w ostatnim czasie przy dodatniej dynamice realnych wynagrodzeń mogą spowodować wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych" - dodano. Z raportu wynika, że w dalszym ciągu dość szybko przybywa zamówień w przedsiębiorstwach produkcyjnych. "Tempo ich napływu poprawia się od wczesnej wiosny ub. r. Rosną zamówienia realizowane zarówno na rynek krajowy, jak i zagraniczny. Eksportowi polskich towarów sprzyja poprawa sytuacji gospodarczej u naszych głównych partnerów handlowych, nie przeszkadza na razie drożejący złoty. Popyt krajowy, a w szczególności spożycie indywidualne podtrzymywane jest dzięki utrzymującej się dodatniej dynamice realnych wynagrodzeń" - napisano. "Od jesieni 2009 r. wzmożonemu napływowi zamówień towarzyszy jednoczesny wzrost zapasów wyrobów gotowych w magazynach producentów. Oznacza to, że przedsiębiorcy odbudowują zapasy, które zostały zredukowane do niezbędnego minimum w okresie dekoniunktury. Obecne uzupełnianie zapasów w magazynach jest również istotnym elementem podtrzymującym wzrost produkcji sprzedanej przemysłu. Ta ostatnia, choć w grudniu okazała nieco poniżej oczekiwań analityków, to od maja ub. roku znajduje się w trendzie wzrostowym, zaś obserwowany w ostatnich miesiącach przyrost zamówień w sektorze przedsiębiorstw pozwala przypuszczać, że w najbliższych miesiącach tendencja ta będzie kontynuowana" - dodano. Zdaniem autorów raportu, w sektorze przedsiębiorstw produkcyjnych w dalszym ciągu poprawia się wydajność pracy. "To już trzeci miesiąc gdy wydajność pracy jest coraz wyższa, przy stosunkowo niewielkiej redukcji zatrudnienia i dodatniej dynamice realnych wynagrodzeń. (.) Przedsiębiorcy lepiej oceniają kondycję finansową zarządzanych przez siebie firm. To również efekt wzrostu wydajności, lepszego zarządzania, ale przede wszystkim odradzania się gospodarki po silnym spowolnieniu" - napisano. "Zdecydowanie lepsze są również oceny perspektyw rozwojowych całej gospodarki formułowane przez menedżerów przedsiębiorstw. Poprawiają się od drugiego kwartału ubiegłego roku" - dodano.

ZOBACZ AUTORSKĄ GALERIĘ ANDRZEJA MLECZKI

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »