Hiszpania otrzymała trzeci, najmocniejszy cios
Agencja Moody's obniżyła we wtorek rating Hiszpanii o dwa poziomy - z Aa2 do A1, z negatywną dalszą perspektywą. Decyzję uzasadniono m.in. podatnością kraju na napięcia na rynkach oraz prognozami o umiarkowanym wzroście gospodarczym.
Moody's wyjaśniła, że "Hiszpania nadal jest podatna na napięcia na rynkach", a wzrost gospodarczy w 2012 r. wyniesie w najlepszym wypadku 1 proc., a nie 1,8 proc. jak dotychczas prognozowała agencja. Sprawia to, że "spełnienie ambitnych celów budżetowych będzie jeszcze trudniejsze" - dodała agencja.
Poziom A1 jest piątym w skali Moody's. Agencja ta jest surowsza w stosunku do Hiszpanii niż jej konkurenci, agencje Standard & Poor's i Fitch, które w ciągu ostatnich 15 dni obniżyły wiarygodność kredytową tego kraju do czwartego poziomu, AA-.
Francuski rząd będzie zapewne zmuszony do zwiększenia dyscypliny przyszłorocznego budżetu po tym, jak agencja ratingowa Moody's zagroziła obniżeniem poziomu wiarygodności kredytowej Francji - piszą w środę francuskie gazety.
Prasa nad Sekwaną komentuje z dużym niepokojem nowy raport agencji Moody's, która w poniedziałek ostrzegła Francję, że po upływie trzech miesięcy może obniżyć jej najwyższy rating AAA.
"Moody's oskarża Francję" - tytułuje swój artykuł dziennik "La Tribune". "Rynki biorą francuski dług w kleszcze" - wtóruje mu w alarmistycznym tonie inna poważna ekonomiczna gazeta "Les Echos".
"Utrata potrójnego A (...) mogłaby być katastrofalna" - uważa "Les Echos". - Stawką utrzymania wysokiej wiarygodności kredytowej jest zdolność naszego kraju do stawienia czoła kryzysowi bankowemu i przyczyniania się do stabilizacji strefy euro. Obniżenie ratingu Francji naruszyłoby w efekcie natychmiast całą budowlę, którą z wielkim trudem stara się wznieść Europa, i mogłoby nawet nadwerężyć wiarygodność kredytową Niemiec - podkreśla gazeta.
Wszystkie tytuły francuskie zaznaczają, że w obliczu tego zagrożenia rząd jest zmuszony do szybkiego zrównoważenia finansów publicznych i szukania nowych środków w budżecie. Jak zauważa dziennik "Le Parisien", do ostrzeżenia Moody's dochodzi też fakt, że rząd obniżył obecnie własną wcześniejszą prognozę wzrostu gospodarczego na przyszły rok - z 1,75 proc. do 1,5 proc. PKB.
Pytani przez "Le Parisien" eksperci twierdzą, że dyskutowany w parlamencie projekt budżetu na przyszły rok jest zbyt mało rygorystyczny, aby uspokoić rynki finansowe. - Kwota 12 mld euro oszczędności (w projekcie budżetu na przyszły rok) ogłoszona przez premiera czy nowy plan ministra finansów nie zmienią wiele w kontekście słabego wzrostu gospodarczego - mówił "Le Parisien" były wiceszef nowojorskiej giełdy, Georges Ugeux.
Według ekonomisty Nicolasa Bouzou, konieczny jest dużo bardziej radykalny plan dyscypliny budżetowej, przewidujący znalezienie do końca 2012 roku co najmniej 30 mld euro oszczędności zamiast planowanych 12 mld.
W poniedziałek wieczorem premier Francois Fillon powiedział, że rząd będzie musiał zdecydować się na "nowe środki oszczędnościowe", jeśli Francja nie odnotuje w 2012 roku wzrostu gospodarczego na poziomie co najmniej 1,5 proc. PKB.
Z kolei francuski minister gospodarki i finansów Francois Baroin zapewnił we wtorek, że jego kraj uczyni wszystko, by utrzymać wiarygodność kredytową na najwyższym poziomie AAA.
Liczony w bezwzględnych kwotach deficyt budżetowy Francji osiągnął rekordowy poziom w 2010 roku i wyniósł 148,8 mld euro; rok wcześniej było to 138 mld euro. W tym roku rząd francuski chciałby go zmniejszyć do 95,5 mld euro, a w przyszłym - do niespełna 81 mld.
Paryż zobowiązał się do zredukowania deficytu publicznego z 7 proc. PKB w roku ubiegłym do 5,7 proc. w tym roku.
Na otwarciu środowej sesji giełdowej możliwe są zwyżki śladem giełd zagranicznych, mimo obniżenia ratingu dla Hiszpanii, ale w ciągu dnia nastroje nadal mogą być nerwowe - uważają analitycy.
- Wygląda na to, że dzień zaczniemy od wzrostów mimo, że rating Hiszpanii został kolejny raz obniżony. Moody's obniżył rating Hiszpanii o dwa poziomy, ale nastroje są mimo wszystko pozytywne - powiedział Mirosław Saj, analityk z Biura Maklerskiego Banku DnB Nord Polska.
- Na rynku jest jednak cały czas nerwowo i sytuacja może się zmienić w trakcie dnia, niemniej jednak na razie wygląda na to, że na początku sesji chyba zawita zielony kolor - dodał.
We wtorek indeks WIG 20 przez cały dzień poruszał się poniżej poniedziałkowego zamknięcia śladem kiepskich nastrojów na rynkach zagranicznych, ale podjął próbę odrobienia strat i w ostatniej minucie sesji wyszedł na plus. Analitycy uważają, że odreagowanie może przenieść się też na środową sesję, ale nadal trzeba się liczyć ze spadkami.
Na otwarciu wtorkowej sesji indeks WIG 20 spadł o 1,39 proc. do 2.254,16 pkt. i przez cały dzień utrzymywał się poniżej poniedziałkowego zamknięcia. Minimalny poziom zanotowany krótko po otwarciu wtorkowej sesji wyniósł 2.242,64 pkt.
Po godz. 14.00 indeks WIG 20 podjął mocniejszą próbę odrobienia strat z pierwszej części sesji i w ostatniej minucie sesji spadek zamienił się we wzrost. Na zamknięciu WIG 20 wzrósł o 0,11 proc. do 2.288,43 pkt.
Wtorkowa sesja na Wall Street przyniosła 1,5-2-proc. wzrosty głównych indeksów, przede wszystkim za sprawą banków i firm deweloperskich. Akcje, po słabym początku, w ciągu dnia systematycznie pięły się w górę, a w końcówce notowań zwyżki przybrały na sile. Na zamknięciu indeks Dow Jones Industrial wzrósł o 1,58 proc., Nasdaq zyskał 1,63 proc., a S&P 500 wzrósł o 2,04 proc. do 1.225,38 pkt.
Indeks Nikkei 225 wzrósł na środowym zamknięciu o 0,4 proc.
Środa to dzień publikacji szeregu danych makroekonomicznych - o godz. 10.00 w strefie euro podano stan na rachunku obrotów bieżących w sierpniu 2011.
O godz. 13.00 w USA zostanie podany indeks nowych wniosków o kredyt hipoteczny MBA, a o 14.30 w USA zostanie podana inflacja za wrzesień 2011 oraz informacja o rozpoczętych nowych budowach i wydanych pozwoleniach na budowę we wrześniu 2011.