Inwestorzy zaniepokojeni doniesieniami z USA

Sentyment światowych giełdach wciąż dyktowany jest przez wydarzenia polityczne w USA. Jest to obecnie największy czynnik ryzyka, gdyż istnieje duża niepewność co do tego jak daleko mogą sięgać protekcjonistyczne działania prezydenta Donalda Trumpa. Wczorajsze zwolnienie Rexa Tillersona z funkcji sekretarza stanu oraz nieoficjalne doniesienia o planowanym wprowadzeniu ceł na chińskie produkty skutecznie psuje nastroje na rynkach akcji.

Sentyment światowych giełdach wciąż dyktowany jest przez wydarzenia polityczne w USA. Jest to obecnie największy czynnik ryzyka, gdyż istnieje duża niepewność co do tego jak daleko mogą sięgać protekcjonistyczne działania prezydenta Donalda Trumpa. Wczorajsze zwolnienie Rexa Tillersona z funkcji sekretarza stanu oraz nieoficjalne doniesienia o planowanym wprowadzeniu ceł na chińskie produkty skutecznie psuje nastroje na rynkach akcji.

Według źródeł związanych z Donaldem Trumpem, prezydent planuje nałożenie taryf na konkretne produkty z Chin, które zawierają m.in. elektronikę, urządzenia telekomunikacyjne, ubrania oraz inne produkty o wartości nawet 60 mld USD, co ma być działaniem związanym z dochodzeniem w sprawie własności intelektualnej rozpoczętym w sierpniu zeszłego roku. Nowe taryfy według informacji miałyby być wprowadzone w najbliższym czasie. Co więcej, Trump ma planować również wprowadzenie restrykcji dotyczących inwestycji w chińskie firmy. Informacje te nie zostały potwierdzone przez Biały Dom, jednak odcisnęły już swoje piętno na giełdach, które kontynuują spadki po wczorajszej przecenie na Wall Street.

Reklama

W trakcie sesji azjatyckiej najsłabiej radzącym sobie indeksem był japoński NIKKEI, który stracił 0.87 proc. Spadki w Australii i Chinach były natomiast ograniczone przez pozytywne odczyty sprzedaży detalicznej oraz świetne dane o produkcji przemysłowej w Państwie Środka. Tym samym Chiny stały się małą przeciwwagą dla pozostałych niezbyt pozytywnych wieści ze świata. W Europie najgorzej radzi sobie rosyjski RTS, któremu z kolei szkodzi szeroko komentowane napięcie dyplomatyczne Rosji z Wielką Brytanią. Indeksy ze strefy euro miały natomiast szansę na wypracowanie zysków, jednak słabsze otwarcie się Wall Street przeciągnęło szalę na niekorzyść byków. Wyraźnie słabiej na tle pozostałych indeksów radzi sobie dzisiaj włoski FTSE MIB, który nurkuje prawie 1.2 proc. Pozostałe indeksy oscylują w okolicach poziomów wczorajszego zamknięcia.

W USA inwestorzy nadal dyskontują niekorzystne z punktu widzenia giełd informacje o zwolnieniu Rexa Tillersona. Chodzi tutaj przede wszystkim o to, że jego następca Mike Pompeo jest opisywany jako zwolennik ostrej i stanowczej polityki na arenie międzynarodowej, zarówno w odniesieniu do handlu, jak i relacji dyplomatycznych. Z drugiej jednak strony nieco stłumione zostały obawy o inflację, która jak pokazuje wczorajszy odczyt CPI, nie wykazuje na razie tendencji do agresywnego przyspieszenia w kolejnych miesiącach. Dziś natomiast poznaliśmy dane o sprzedaży detalicznej, która w lutym spadła o 0.1 proc. m/m, pomimo oczekiwań jej wzrostu o 0.3 proc. m/m. Brakuje zatem na razie wyraźnych pozytywnych akcentów, które pomogłyby utrzymać przed dłuższy czas lepszy sentyment na rynkach akcji. Z amerykańskich indeksów najgorzej wypada dzisiaj Dow Jones, który traci 1,15 proc., natomiast S&P500 i NASDAQ przecenione są odpowiednio o 0,5 proc. i 0.4%.

Daniel Schittek

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »