Jest koniec kwartału - są i wzrosty

Niemal tradycyjnie już ostatni dzień kwartału to czas wzrostów. Zarządzający funduszami chcąc poprawić sobie bilans wychodzą tego dnia na zakupy. Nie zmienia to jednak faktu, że na światowych parkietach to najgorszy kwartał od 2011 roku.

Niemal tradycyjnie już ostatni dzień kwartału to czas wzrostów. Zarządzający funduszami chcąc poprawić sobie bilans wychodzą tego dnia na zakupy. Nie zmienia to jednak faktu, że na światowych parkietach to najgorszy kwartał od 2011 roku.

Jak pokazały pierwsze opublikowane dziś dane makroekonomiczne - problemem Azji są nie tylko Chiny. Gospodarka Japonii, pomimo olbrzymich środków pompowanych przez bank centralny, w dalszym ciągu nie wraca na ścieżkę wzrostu. Gorzej od oczekiwań wypadły zarówno produkcja przemysłowa, jak i sprzedaż detaliczna. To ważne dane, który w znaczny sposób wpływają na prognozy dotyczące PKB Kraju Kwitnącej Wiśni.

Słabe dane nadeszły zza naszej zachodniej granicy. Sprzedaż detaliczna w Niemczech spadła w sierpniu o 0,4 proc. w ujęciu miesięcznym - poinformował niemiecki urząd statystyczny Destatis. To odczyt znacznie gorszy od oczekiwań. Ekonomiści spodziewali się bowiem wzrostu na poziomie 0,2 proc., wobec wzrostu o 1,6 proc. miesiąc wcześniej. Stopa bezrobocia u naszych zachodnich sąsiadów pozostała bez zmian i wyniosła we wrześniu 6,4 proc.

Reklama

Dziś poznaliśmy także dane z Wysp Brytyjskich. PKB Wielkiej Brytanii wzrosło w II kwartale o 0,7 proc. kwartał do kwartału. To wynik zgodny ze wstępnymi szacunkami. W ujęciu rocznym brytyjskie PKB wzrosło o 2,4 proc. Ten wynik jest z kolei nieco gorszy od prognoz - szacowano, że gospodarka urośnie o 2,6 proc.

Dzisiejszego dnia poznaliśmy mnóstwo danych - nie zabrakło też publikacji wskaźników z Polski. Deflacja nad Wisłą się pogłębiła. Według tzw. szybkiego szacunku GUS, ceny w Polsce spadły we wrześniu o 0,8 proc. rok do roku. W ujęciu miesięcznym spadły z kolei o 0,2 proc. Deflacja w naszym kraju utrzymuje się już od lipca ubiegłego roku.

Choć zaczęło się nad kreską, już po godzinie notowań WIG20 powrócił do poziomu wczorajszego zamknięcia. Potem było już jednak znacznie lepiej - indeks 20 największych spółek GPW zatrzymał się na poziomie 2066 punktów, rosnąc o 1,14 proc. Szeroki WIG rósł w podobnym tempie - o 1,15 proc.

Zdecydowanym liderem był dziś KGHM. Miedziowy gigant zyskał dziś ponad 5 proc. To oczywiście odpowiedź na rosnące ceny miedzi. Na drugim biegunie Bogdanka. Lubelski Węgiel tracił po tym jak UOKiK zawiesił postępowanie w sprawie przejęcia kontroli nad Bogdanką przez Eneę. Inwestorom nie spodobały się te doniesienia - węglowa spółka traciła dziś blisko 6,4 proc.

Warszawska giełda, pomimo wzrostów, słabo spisała się na tle europejskich koleżanek. Paryż, Londyn, Frankfurt i Mediolan rosły o ponad 2 proc. Sesja przy Wall Street rozpoczęła się zdecydowaną zielenią.

Czwartek, czyli pierwszy dzień października, to jak zwykle szereg publikacji odczytów indeksu PMI. W piątek natomiast poznamy dane z japońskiego i amerykańskiego rynku pracy. Szczególnie ważne będą te drugie - sytuacja na rynku pracy w Stanach Zjednoczonych jest jednym z kluczowych czynników branych pod uwagę przez amerykańskich bankierów centralnych. Przypomnijmy - większość z nich oczekuje, że Rezerwa Federalna podniesie stopy procentowe jeszcze w tym roku.

Paweł Grubiak

Superfund.pl
Dowiedz się więcej na temat: ostatni dzień | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »