Rolnicze protesty przeciwko wykupywaniu ziemi przez cudzoziemców

W kilkunastu miejscowościach w Polsce w czwartek odbyły się protesty rolników przeciwko polityce rządu. Protestujący sprzeciwiali się przede wszystkim wykupywaniu polskiej ziemi przez zagranicznych kontrahentów.

Najliczniej rolnicy protestowali w Zachodniopomorskiem, gdzie na drogi wojewódzkie wyjechało ok. 100 ciągników. Przejazdy nie spowodowały większych utrudnień w ruchu, który był płynny, choć spowolniony. Na piętnaście minut rolnicy zablokowali rondo w Inowrocławiu; policja kierowała więc samochody na inne trasy. W województwie łódzkim protestujący blokowali krajową czternastkę, przepuszczając kierowców co kilkanaście minut.

W Płocku (Mazowieckie) 15 rolników indywidualnych pikietowało przed tamtejszą delegaturą Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Przez megafon odczytali 15 postulatów Komitetu Protestacyjnego Rolników Indywidualnych Powiatu Płockiego. Domagali się np. wprowadzenia moratorium - wstrzymania sprzedaży ziemi z zasobu Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa w woj. mazowieckim do czasu wejścia w życie rozwiązań prawnych gwarantujących poprawę struktury obszarowej gospodarstw rodzinnych. Inny postulat dotyczył zakazu budowy siłowni wiatrowych w powiecie płockim do czasu uregulowania zapisów o bezpiecznej odległości tych obiektów od zabudowań, czyli 2 km, jak to jest w innych krajach.

Reklama

Kilkadziesiąt osób protestowało w Radomiu (Mazowieckie) przed biurem poselskim marszałek Ewy Kopacz. W pikiecie wziął udział m.in. poseł PiS Dariusz Bąk i radomscy radni z tego ugrupowania. Pojawił się także znany z mediów hodowca papryki Stanisław Kowalczyk z okolic Radomia, który w 2011 r. po wichurze, która przeszła nad regionem i zniszczyła uprawy papryki, zadał Donaldowi Tuskowi pytanie: "Jak żyć, panie premierze?". Na zakończenie pikietujący przekazali dyrektorowi biura poselskiego petycję dla marszałek Kopacz.

W Gdańsku pod hasłem "Aby Polska była Polską, a ziemia polska dla polskich rolników" około południa przez centrum miasta przejechało 14 pojazdów (traktorów i samochodów osobowych). Przewodniczący Komitetu Protestujących Rolników Pomorskich przy NSZZ "Solidarność" Zbigniew Grajoszek poinformował, że była to pikieta przeciwko sprzedaży polskiej ziemi cudzoziemcom. - To wszystko wolno idzie, nie słyszymy żeby były ustawy, rozporządzenia; nasze postulaty nie są realizowane - tłumaczył. Protestujący przejechali sprzed gdańskiego urzędu wojewódzkiego pod Pomnik Poległych Stoczniowców, gdzie złożyli kwiaty. Zdaniem policji przejazd rolników nie spowodował utrudnień w ruchu. W ostatnich miesiącach w Gdańsku rolnicy już po raz trzeci pikietowali w ten sposób.

Utrudnień w ruchu z powodu protestu rolników nie odnotowano także w Słupsku (Pomorskie). Tam rolnicy protestowali w centrum miasta. Według policji w manifestacji uczestniczyło 11 ciągników i ok. 70 osób. Protest był jednak mniejszy niż zapowiadali organizatorzy; spodziewali się oni 200 uczestników i ok. 50 pojazdów.

Zachodniopomorska policja poinformowała, że na drogi województwa wyruszyło około 100 ciągników rolniczych, które przejechały drogami gminnymi i krajowymi. W Szczecinku rolniczy protest polegał na przejeździe 6 ciągników głównym ciągiem komunikacyjnym miasta od ronda przy dworcu PKP do ronda przy Tesco. Ruch był płynny, ale spowolniony. W Koszalinie rolnicy wbrew zapowiedziom nie wyjechali na drogę krajową nr 6 Szczecin - Gdańsk. Protest miał się odbyć na odcinku Biesiekierz - Koszalin, ale do niego nie doszło.

Około 30 osób z flagami biało-czerwonymi i związkowymi protestowało przez 15 minut w Inowrocławiu (woj. kujawsko-pomorskie), na Rondzie Solidarności przy trasie do Torunia. Zablokowali przejazd 22 traktorami; policja kierowała samochody na inne trasy. Pikietujący mieli transparenty z hasłami, m.in.: "Ziemia dla polskich rolników", Ziemia nie dla cudzoziemców" i "Stop słupom".

Podobne transparenty oraz flagi Samoobrony i NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" miało też kilkunastu pikietujących przed urzędem wojewódzkim w Poznaniu. Protestujący odczytali tam list otwarty do premiera Donalda Tuska.

Na Dolnym Śląsku na znak protestu 20 ciągników przejechało drogą krajową nr 36 z Prochowic do miejscowości Miłosna. "Państwo sprzedaje ziemię na przetargach, które na papierze wyglądają bardzo ładnie, jednak w wielu przypadkach skupowana jest ona przez podmioty mające wielki kapitał, nie zaś rolników, którzy chcą rozwijać swoje gospodarstwa. Ceny na przetargach są tak windowane, że nie mają oni szans. Chodzi nam przede wszystkim o ochronę gospodarstw rodzinnych" - powiedział PAP organizator tamtejszego protestu Artur Mackiewicz. Protesty odbyły się również w gminie Strzegom oraz Kobierzyce (Dolnośląskie), gdzie rolnicy wyjechali na drogi ciągnikami. Przemieszczali się w kolumnach po pięć pojazdów, nie powodując poważniejszych utrudnień w ruchu.

ZOBACZ AUTORSKĄ GALERIĘ ANDRZEJA MLECZKI

Z kolei w Kielcach (Świętokrzyskie) kilkunastu protestujących skierowało do rządu petycję. Znalazły się w niej postulaty dotyczące problemów świętokrzyskich rolników m.in. braku pomocy dla 2700 rolników poszkodowanych w 2011 r. w tzw. aferze ogórkowej.

W Łódzkiem rolnicy protestowali pod urzędem wojewódzkim w Łodzi oraz na drodze krajowej nr 14 w Złoczewie i Łowiczu. Przed siedzibą urzędu wojewódzkiego pikietowało kilkanaście osób, które przyniosły ze sobą m.in. dużą tablicę ze swoimi postulatami. Organizator pikiety Piotr Korwin-Kochanowski z NSZZ Rolników Indywidualnych wyjaśnił, że protestującym rolnikom "chodzi o żywnościową suwerenność Polski". Pikietujący podkreślali, że w pełni solidaryzują się z rolnikami woj. zachodniopomorskiego, którzy sprzeciwiają się sprzedaży ziemi obcokrajowcom. Zdaniem Andrzeja Śnieguli z NSZZ RI, taka sprzedaż "przesuwa granice naszego państwa". - Sprzedaż 1 ha na Zachodzie jest groźniejsza niż sprzedaż 100 ha w centrum kraju - powiedział Śniegula.

Rolników protestujących przed urzędem wspierali parlamentarzyści PiS, którzy podkreślali, że na lata 2014-2020 rząd wynegocjował zbyt niskie kwoty unijnych dopłat dla polskich rolników. Zdaniem posłów Marcina Mastalerka, Roberta Telusa i Piotra Polaka oraz senatora Grzegorza Wojciechowskiego to kolejny dowód na to, że rząd nie interesuje się rolnikami. "Walka idzie więc o to, by zapisy w konstytucji i ustawach, mówiące o tym, że rząd powinien wspierać rodzinne gospodarstwa rolne, nie były tylko frazesem, ale by miały odzwierciedlenie w praktyce. Liczymy na to, że wreszcie rząd poważnie potraktuje rolników" - powiedział Mastalerek.

W Złoczewie i Łowiczu (Łódzkie) rolnicy blokowali przejazd krajową "czternastką". Kierowcy musieli się uzbroić w cierpliwość, bo byli przepuszczani co kilkanaście minut.

W Zamościu (Lubelskie) protestujący złożyli petycję w tamtejszej delegaturze Urzędu Wojewódzkiego, w której zażądali prowadzenia przez rząd dalszych negocjacji z instytucjami UE w sprawie większych pieniędzy dla rolnictwa w Polsce i wyrównywania pozycji oraz szans polskich rolników w stosunku do rolników z innych krajów UE. Inna grupa rolników na Lubelszczyźnie pikietowała w miejscowości Łucka niedaleko Lubartowa przy drodze krajowej nr 19. Na protest przyjechali tu rolnicy kilkunastoma ciągnikami. Część z nich, w równych odstępach, jeździło wolno po drodze i zawracało na pobliskim rondzie. Część osób chodziła co jakiś czas po przejściu dla pieszych. Według policji, protesty nie spowodowały większych utrudnień w ruchu.

Sprawdź: PROGRAM PIT 2012

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »